MEN podaje kwoty podwyżek

Ministerstwo Edukacji podało kwoty zapowiadanych podwyżek dla nauczycieli. Dokument trafił już pod konsultacje, a na stronie resortu edukacji pojawiły się komunikaty z doprecyzowaniem podanych kwot. Dyskusja nasiliła się, gdy okazało się, że zapowiadany wzrost wynagrodzenia "o min. 1500 zł brutto" dotyczy tzw. średniego uposażenia, a nie wynagrodzenia zasadniczego. Przeliczenia MEN wzbudziły lawinę komentarzy w publikacjach medialnych i socjal mediach.

Kontrowersyjna "średnia karciana"

Reklama

"To co my pokazujemy, to jest średnia karciana" – powiedziała wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer w TVP Info, komentując najnowsze komunikaty MEN w sprawie podwyżek. "Prawdziwa średnia, którą zarabiają nauczyciele, jest wyższa niż średnia karciana. Licząc od średniej krajowej podwyżka dla nauczyciela początkującego będzie wynosiła 1577 zł, dla nauczyciela mianowanego 1720 zł, a dla dyplomowanego – tych nauczycieli jest najwięcej, bo prawie 60% - 2198 zł" – wyjaśniła.

Reklama
Reklama

Wypowiedź oburzyła część nauczycieli, którzy dopytują w social mediach o zasadność używania średniej przy wyliczaniu podwyżek. Pedagodzy podkreślają, że dodatki do wynagrodzenia zasadniczego nie przysługują wszystkim nauczycielom. "Fascynuje mnie ta średnia karciana! Co za twór i jak jest liczona?" – komentuje jedna z internautek. Nauczyciele zauważają również, że walkę o zaniechanie podawania kwot "średniego wynagrodzenia nauczycieli" toczono także za czasów poprzedniego rządu. "Używanie konstruktu zwanego średnim wynagrodzenie pozostało bez zmian" – podsumowuje temat kolejny internauta.

Pojawiają się również głosy zrozumienia dla wyliczeń podanych przez MEN. "Premier nie obiecywał wzrostu płacy zasadniczej o 1500 zł, tylko wzrost wynagrodzeń o 1500 zł. Czy nauczyciele nie umieją liczyć?" – zauważa użytkownik portalu X komentujący komunikat MEN.

Opozycja krytykuje. Czarnek: Większość z podwyżek wypracował PiS

Medialną burzę wokół podwyżek komentują na bieżąco politycy opozycji. Kwestię średniego wynagrodzenia potępiła już m.in. była minister edukacji Anna Zalewska w wywiadzie dla portalu Do Rzeczy. W dyskusji medialnej bierze również udział były minister edukacji Przemysław Czarnek, przypominając o kwotach subwencji oświatowej przygotowanej przez PiS. "Dobrze, że są podwyżki dla nauczycieli, ale większość z nich wypracowaliśmy my - czyli PiS" – powiedział polityk na antenie Polsat News.

Do tematu odniósł się również szef klubu PiS. Mariusz Błaszczak powiedział w trakcie poniedziałkowej konferencji, że nauczyciele zostali "wykorzystani w kampanii wyborczej". "Domagamy się, by podwyżka dla nauczycieli wynosiła 1500 zł dla wynagrodzenia zasadniczego" - zaapelował.

ZNP komentuje i zapowiada dalsze negocjacje

Wyliczenia MEN skomentowała na łamach Gazety Wyborczej wiceprezes ZNP Urszula Woźniak. "To największe podwyżki w historii. To jest sukces. Doceniam wysiłek rządu" – wyjaśniła wiceprezes, przypominając m.in., że wcześniejsze petycje ZNP odnośnie podwyżek odrzucił m.in. były minister edukacji Przemysław Czarnek. Wiceprezes ZNP nie ukrywała jednocześnie rozczarowania podkreślając, że obiecywana podwyżka "nie mniej niż 1500 zł brutto" dotyczy średniego wynagrodzenia. Prezes ZNP Sławomir Broniarz skomentował dyskusyjną kwestię na portalu X pisząc: "Od 2009 roku (rząd premiera Tuska) nie było tak dużych podwyżek dla nauczycieli. Nikt tego nie może zanegować. Kwestie dotyczące różnicy płac pomiędzy na-lami początkującymi a mianowanymi wyjaśnimy w trakcie negocjacji".