- Szkoły odliczają do kwietnia
- Dlaczego zmiana będzie wdrażana w trakcie roku szkolnego?
- Jak ograniczenie zadań ma wyglądać w praktyce?
- Jak interpretować "dobrowolność" w zadawaniu prac?
- Czy nowa reforma nie "rozleniwi" uczniów?
Szkoły odliczają do kwietnia
"Od kwietnia nowe zasady prac domowych. W klasach od 1 do 3 żadnych prac domowych, no chyba, że czasami jakiś wierszyk. Od 4 do 8 klasy prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania" – tymi słowami decyzję MEN potwierdził na portalu X premier Donald Tusk, rozwiewając ostatecznie wszelkie wątpliwości. Tych jednak przybywa, o czym świadczy ilość i intensywność dyskusji w temacie zadań.
Do kwietnia zostało niewiele ponad 2 miesiące. Debatujący o nowym rozporządzeniu MEN zastanawiają się: jak szkoły poradzą sobie z tak znaczącą zmianą? Co czeka uczniów? Co czeka nauczycieli i rodziców? Oto 5 "punktów zapalnych" na które uczestnicy obu stron debaty zwracają uwagą.
Dlaczego zmiana będzie wdrażana w trakcie roku szkolnego?
To jeden z kluczowych argumentów przeciwko nowej reformie, podnoszony m.in. przez ekspertów. O szeroko zakrojone konsultacje apelowali już do MEN m.in. przedstawiciele kadry kierowniczej oświaty oraz członkowie Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Kluczowy postulat? Rezygnacja z pośpiesznego wdrażania "zmian punktowych" w szkołach i szeroko zakrojone konsultacje z ekspertami oraz samymi nauczycielami. "Idziemy ze skrajności w skrajność" – przestrzegają pedagodzy na forach dyskusyjnych zauważając, że zmiany są konieczne, ale wymagają czasu i gruntownego przygotowania.
Jak ograniczenie zadań ma wyglądać w praktyce?
Kolejna wątpliwość, która budzi najwięcej emocji, to kwestie organizacyjne. Zdaniem części nauczycieli zapowiedź "od dzisiaj nie będzie zadań domowych" ma daleko idące konsekwencje. Jednym z głównych zadań prac domowych – szczególnie w starszych klasach szkół podstawowych – jest utrwalenie wiedzy. Pedagodzy zastanawiają się, w jaki sposób zmieścić w trakcie 45 minut lekcji omówienie i ewentualne przećwiczenie nowego materiału przy obecnie obowiązujących podstawach programowych. MEN zapowiedziało odchudzenie zakresu wybranych podstaw, ale od września 2024.
Jak interpretować "dobrowolność" w zadawaniu prac?
Wątpliwości budzi również kwestia dobrowolności, czyli zadawania prac domowych wyłącznie zainteresowanym uczniom (starsze klasy). Pojawia się obawa, że część nastolatków może skorzystać z otrzymanego prawa i całkowicie zrezygnować z wykonywania jakichkolwiek ćwiczeń. "Co z wypracowaniami? Czy będziemy ćwiczyć pisanie dłuższych treści w trakcie lekcji?" – pyta nauczycielka języka polskiego komentując komunikat MEN na portalu X. W kontrargumentach widać z kolei głosy pedagogów, którzy pracują w szkołach stosujących już od dawna – i z sukcesem – podobne rozwiązanie. "Zadaję dodatkowe ćwiczenia tylko chętnym" – pisze nauczycielka języka angielskiego na Facebooku – "Wbrew pozorom, uczniowie je lubią, ale zadania muszą być naprawdę przemyślane. Nie na zasadzie ćwiczenie nr 5, 6 i 7 z 38 strony podręcznika".
Czy nowa reforma nie "rozleniwi" uczniów?
Kwestia ewentualnego obniżenia poziomu nauczania w szkołach martwi z kolei rodziców. To z ich stron padają najbardziej emocjonalne argumenty. "Będziemy mieć wysyp analfabetyzmu" – piszą na portalu X rodzice nastolatków porównując przebieg własnej edukacji ze scenariuszem kreślonym przez MEN. "W domu muszę przerabiać z dzieckiem wszystko jeszcze raz, od początku – pisze na Facebooku matka 2 uczniów starszych klas szkoły podstawowej – "jestem matematykiem, historykiem i anglistką w jednym”. Mniej obaw mają rodzice najmłodszych uczniów. Ci przyznają jednak, że regularnie pomagają im w wykonywaniu projektów szkolnych, a dzięki ograniczeniu zadań dzieci będą mieć m.in. więcej czasu na rekreację.
Zamiast zadań domowych – korepetycje?
Najsilniejszym punktem zapalnym dyskusji może okazać wkrótce nie kwestia wolnego czasu, czy obciążenia nauką, ale temat korepetycji. W dyskusji coraz głośniej słychać głosy mówiące o możliwym rozwarstwieniu pomiędzy uczniami z różnymi możliwościami przyswajania wiedzy. Zdaniem części ekspertów oświaty, na zmianie mogą ucierpieć uczniowie najsłabsi, wymagający dodatkowego czasu na wyjaśnienie materiału. Pojawia się obawa, że część rodziców poszuka pomocy u korepetytorów. "Brak samodzielnej pracy powróci jako konieczność korzystania z korepetycji" – zauważa na portalu X ojciec dwójki nastolatków, których wkrótce czeka wybór szkoły ponadpodstawowej. "Zmiany wyjdą bokiem głównie przyszłym maturzystom" – przestrzega kolejny rodzic.
MEN zapowiada dalsze reformy – aktualnie trwają m.in. konsultacje nad odchudzeniem podstaw programowych wybranych przedmiotów szkolnych.