Analizując wyzwania polskiej oświaty często dokonuje się porównań z systemami zagranicznymi, o najlepszych wynikach w nauczaniu. Wśród krajów od lat kładących najsilniejszy nacisk na edukację z pewnością należy umieścić Koreę Południową. Koreańscy uczniowie regularnie zajmują wysokie miejsca m.in. w międzynarodowych badaniach umiejętności PISA/OECD (2018 – 7 miejsce z matematyki i nauk przyrodniczych, 9 z interpretacji tekstu).

Reklama

Edukacja biletem do lepszego życia

Koreańska pogoń za edukacją jest mocno osadzona w rosnących wyzwaniach rynku pracy. Młodzi Koreańczycy – aby być widocznymi jako dobry kandydat dla liczących się na rynku korporacji – muszą ukończyć jeden z kilku topowych uniwersytetów. Wykształcenie w placówce o niższej renomie nie będzie liczyć się na rynku pracy. Znakomita większość absolwentów szkół średnich celuje w najbardziej prestiżowe koreańskie uniwersytety, określane akronimem SKY: Narodowy Uniwersytet Seulski, KAIST (Korea Advanced Institute of Science and Technology), Uniwersytet YONSEI. Ukończenie jednego z nich jest uznawane nie tyle za prestiż, co wręcz przepustkę do lepszego życia – finansowego i społecznego.

Reklama

Edukacja dziecka głównym celem rodziców

Reklama

Jak pomóc dziecku w dostaniu się na uczelnię wyższą? Dla wielu koreańskich rodzin jest to zadanie, na które pracuje się już od momentu umieszczenia dziecka w szkole podstawowej. Mały uczeń – oprócz uczęszczania do bezpłatnej placówki – jest zapisywany na liczne zajęcia pozaszkolne. Mowa o systemie hagwon – rozbudowanej sieci wyspecjalizowanych korepetycji, które w Korei Południowej są na stałe wpisane w "kulturę edukacyjną". Polskie zajęcia dodatkowe mają często na celu wzbudzenie zainteresowania dziecka sportem lub nowym hobby. W Korei korepetycje to solidne narzędzie, które wspomaga ucznia w wyścigu o dostęp na studia.

Korepetycje to najczęściej zajęcia przedmiotowe lub przygotowania do skomplikowanego egzaminu na koniec szkoły średniej (odpowiednik polskiej matury). Wyniki egzaminu Suneung są dla wielu młodych ludzi punktem, który może przeważyć o sukcesie lub porażce w dorosłym życiu. Wielogodzinny egzamin to wydarzenie ogólnokrajowe, na tyle istotne, że w danym dniu ogranicza się m.in. transport lotniczy, aby nie zakłócać skupienia uczniów.

Korepetycje jako inwestycja "na życie"

Koreańczycy traktują zajęcia dodatkowe dziecka jako inwestycję "na całe życie". Ponoszą przy tym ogromne koszty finansowe. Według wyliczeń portalu creatrip.com – średni koszt wysłania dziecka na korepetycje w Korei Południowej wynosi ok. 350 dolarów miesięcznie. Portal przytacza również badanie z 2019 roku, które wykazało, że na zajęcia dodatkowe uczęszcza ponad 74 proc. uczniów szkół podstawowych i średnich.

Jak podliczył niedawno TIME, najlepiej zarabiające koreańskie rodziny wydają na edukację dziecka prawie tyle, co na mieszkanie i żywność. Dane pokazują, że Koreańczycy wydali w poprzednim roku na prywatną edukację dzieci zawrotną kwotę prawie 20 miliardów dolarów. Tym samym Korea Południowa stała się krajem o najwyższych kosztach wychowania dziecka przy jednoczesnej zapaści demograficznej. Kilka miesięcy temu koreański rząd podjął próbę interwencji, ograniczając m.in. czas pracy hagwonów i zmuszając do obniżenia poziomu trudności pytań na egzaminie Suneung.

Presja wyników odbija się na uczniach

Ogromne koszty korepetycji i gigantyczna presja wywierają wpływ na stan psychiczny uczniów. "Jesteśmy uczeni przez rodziców i nauczycieli, aby być lepszymi od innych" – TIME przytacza wypowiedź Matthew Lee, koreańskiego studenta, który podkreśla "w kontekście nauki, kolega siedzący obok ciebie w ławce jest twoim przeciwnikiem". Lee dodaje, że regulacje rządu odnośnie korepetycji nie wystarczą, aby zapobiec "edukacyjnemu wyścigowi szczurów". Uczeń wyjaśnia: "zamiast obwiniać hagwony, trzeba się skupić na tym, co jest fundamentalnie złe. Na tym, co studenci czują odnośnie pojedynczego egzaminu – zaledwie osiem godzin z życia – który decyduje jednocześnie o kierunku całego życia."