W czasie gdy rząd podnosi rangę informatyki, zapowiadając powołanie resortu cyfryzacji, MEN zmniejsza wymiar godzin tego przedmiotu w szkołach. Od września 2012 r. uczniowie liceum czy technikum, którzy rozpoczną kształcenie według nowego programu, będą mieli informatykę tylko w pierwszej klasie i tylko raz w tygodniu. Jeżeli nie zdecydują się na zgłębianie tego przedmiotu w wersji rozszerzonej, to na tym ich szkolna przygoda z komputerem się zakończy.
Dziś nauka przedmiotu technologia informacyjna trwa dwukrotnie dłużej. Eksperci nie mają wątpliwości – w czasach globalnej cyfryzacji resort edukacji decyduje się kształcić informatyczne kaleki. – Ideą nauczania informatyki jest wykształcenie w uczniach umiejętności wykorzystywania komputera jako narzędzia do rozwiązywania problemów – mówi prof. Maciej Sysło, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Technologii Informacyjnej, autor programów nauczania informatyki. W jego ocenie 30 godzin na ten cel, co przewiduje nowy program nauki w LO, to za mało.
– Wydaje się, że MEN nie rozumie wyzwań, jakie będą stały przed społeczeństwem informacyjnym. I chodzi tu nie tylko o wymiar czasu, jaki poświęcono na naukę tego przedmiotu, lecz także o to, że w podstawie programowej nauczania matematyki czy fizyki ani razu nie pojawia się zagadnienie komputera – wskazuje Sysło. Braki w wykształceniu informatycznym już widać. – Uczniowie mają małe pojęcie o kwestiach bezpieczeństwa w sieci, takich jak: spam, wirusy, cyberprzemoc, oszustwa transakcyjne, ochrona danych czy manipulacja – mówi Justyna Gawrońska, koordynator edukacyjnego projektu serwisu Allegro Akademia Bezpiecznego Juniora, która prowadzi warsztaty z bezpieczeństwa w sieci na zaproszenie szkół gimnazjalnych.
MEN wyjaśnia, że mniejszy wymiar godzin ma być zrekompensowany tym, że komputery mają być wykorzystywane w nauczaniu innych przedmiotów. Tylko czy nauczyciele je wykładający będą w stanie te komputery twórczo wykorzystać? – Przeprowadziliśmy eksperyment, w którym brało udział 75 nauczycieli różnych przedmiotów. Mieli za zadanie przygotować autorske scenariusze zajęć. Tylko jeden z nich założył, że uczeń będzie pracował z komputerem – opowiada Sysło.
Kolejnym problemem jest dostęp uczniów do komputerów. Według ostatnich badań 98 proc. młodych ludzi ma komputer w domu. Szkolne statystyki nie są już tak dobre. Według ostatnich danych GUS z roku szkolnego 2009/2010 komputera nie ma w co piątym liceum i co czwartym technikum. – Komputerów brakuje też w salach komputerowych i nie ma czasu oraz środków na prowadzenie zajęć w mniej licznych grupach uczniów – dodaje Gawrońska.
Efekt jest taki, że choć zawód informatyka gwarantuje wysokie zarobki, wciąż brakuje specjalistów z tej dziedziny. Maturę z informatyki w tym roku zdawało ok. 3 tys. uczniów z ponad 355 tys., którzy przystąpili do egzaminu.
Swego czasu od nauczania informatyki w szkołach odeszły kraje anglosaskie. Skutek był taki, że w latach 2000 – 2007 w USA o połowę spadła liczba chętnych do studiowania informatyki. Teraz Stany Zjednoczone czy Anglia wracają do starego porządku.
Pod koniec lat siedemdziesiątych, gdy uczęszczałem jeszcze do podstawówki, na tzw. ZPTach nauczyłem się podstaw programowania (graficzne rysowanie algorytmów), choć wtedy komputer (zajmujący wielkie pomieszczenie) można było zobaczyć jedynie w gazecie lub telewizji, (np. w programie SONDA).
W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych uczęszczałem do ogólniaka i i na tychże ZPTach uczyliśmy się m.in. rozwiązywania prostych problemów w BASICu - również "na sucho", choć słyszało się o osobach które już posiadają 8-bitowe komputery osobiste(Meritum, Spectrum, później Atari i Cmmodore).
Teraz komputery o niebagatelnej mocy obliczeniowej posiadają niemal wszyscy, a ja mam dwójkę dzieci - jedno w technikum, drugie w gimnazjum.
Kiedy były jeszcze w podstawówce, na pytanie "co przerabiacie na informatyce" odpowiadali :"Painta", "Worda", "Excela".
Kiedy były w gimnazjum, na to samo pytanie odpowiadały: "Painta", "Worda", "Excela".
Kiedy zadałem to samo pytanie swojemu synowi uczącemu się w 1 klasie technikum (nota bene elektrycznym - kształci się tam elektroników, informatyków i mechatroników) odpowiedział... a jakże: "Painta", "Worda", "Excela" !!!
Miałem jeszcze nadzieję, że uczą ich technik składania tekstu, czy zaawansowanych funkcji obliczeniowych, ale gdzie tam - podobnie jak poprzednio, przyswajana wiedza dotyczy zagadnień typu "gdzie kliknąć myszką, żeby pokazało się to a tamto". Jedynym wyjątkiem była nauka podstaw HTMLa, ale przy tej okazji nauczono dzieci kompletnego braku poszanowania standardów technicznych.
Dla tak "wyedukowanej" osoby, brak elementu do kliknięcia myszką jest niesamowitym problemem, a kiedy trzeba wpisać cokolwiek w konsoli, to jest jatka.
Skoro zatem podstaw informatyki uczono lepiej w ramach ZPTów, "na sucho", trzydzieści lat temu, to wniosek jest ewidentny: TRZEBA JEJ NAUCZAĆ A NIE TYLKO UDAWAĆ.
Przy obecnym stanie nauczania tego przedmiotu, młodzież może dysponować komputerami o niesamowitej wydajności, można im zwiększyć ilość godzin po wielokroć a i tak pozostaną komputerowymi ignorantami mającymi jedynie wprawę w graniu i wyszukiwaniu haseł w Wikipedii przy okazji odrabiania lekcji z innych przedmiotów.