Przypomnijmy, że wcześniej MEN zezwoliło, aby w przedszkolach pracowały z dziećmi osoby, które z zawodu nie są nauczycielami, ale mają kompetencje do prowadzenia zajęć z dziećmi w wieku przedszkolnym. To odpowiedź na braki kadrowe w tych placówkach. Decyzja resortu zbulwersowała środowisko nauczycielskie.
Braki kadrowe w przedszkolach
W komunikacie po posiedzeniu rządu 8 lipca zaznaczono, że "chodzi o wszystkie zajęcia, a nie jak do tej pory, tylko te, które rozwijają zainteresowania dzieci”. Obecnie możliwe jest zatrudnienie w przedszkolu osoby, która nie jest nauczycielem, wyłącznie do prowadzenia zajęć rozwijających zainteresowania dzieci, a nie do zajęć wychowania przedszkolnego, w trakcie których realizowana jest podstawa programowa.
Jak podaje Ministerstwo Edukacji Narodowej, w przedszkolach publicznych i niepublicznych zatrudnionych jest ok. 138 tys. nauczycieli, z czego ponad 92 tys. to nauczyciele wychowania przedszkolnego (pozostali to nauczyciele specjaliści, pomoc psychologiczno-pedagogiczna, nauczyciele języka). Według stanu z 13 czerwca w przedszkolach było wolnych 1657 stanowisk pracy (1564 etaty) dla nauczycieli wychowania przedszkolnego
"Nie ma społecznej i politycznej zgody"
W tej sprawie głos zabrała posłanka Daria Gosek z KO. "Odbyła się długa dyskusja nad propozycją Barbary Nowackiej, o umożliwieniu zatrudniania w przedszkolach osób bez kierunkowego wykształcenia nauczyciela wychowania przedszkolnego. Projekt wzbudził wiele wątpliwości […] i choć miało się odbyć drugie czytanie – to ten projekt został 'zdjęty' z porządku obrad. Nie ma większości dla tego rozwiązania" – przekazała w mediach społecznościowych posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek.
Nie ma społecznej i politycznej zgody dla tego rozwiązania – przyznała oficjalnie Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji pytana przez "Gazetę Wyborczą" o powód zdjęcia tego projektu z porządku obrad. Na razie zmiany nie będzie – potwierdziła Dorota Łoboda, posłanka KO.