Do jutra związkowcy mają się pisemnie odnieść do propozycji MEN w sprawie nowych dodatków i innych rozwiązań płacowych. Anna Zalewska, szefowa resortu edukacji, 10 stycznia zaproponowała nauczycielom nowe świadczenia, ale bez wskazania konkretów. DGP dodarł do propozycji MEN, które cztery dni później w formie pisemnej trafiły do związkowców. W dokumencie tym są konkrety, ale jest też wiele niewiadomych i prośba o odniesienie się do szczegółowych rozwiązań ich wdrożenia. Ruch jest teraz po stronie protestujących. Ci mają napisać, jak powinny być przyznawane określone dodatki i w jakiej wysokości, a także od czego powinny być uzależnione. Oburzenia nie kryją samorządowcy, którzy uważają, że po raz kolejny coś się uzgadnia ze związkami, a nie pyta o zdanie tych, którzy tak dużo dokładają do oświaty.
Regulaminy co roku
Zgodnie z art. 30 ust. 6 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta Nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 967 ze zm.) organ prowadzący szkołę, będący jednostką samorządu terytorialnego, uwzględniając przewidywaną strukturę zatrudnienia, określa dla nauczycieli poszczególnych stopni awansu zawodowego, w drodze regulaminu, m.in. wysokość dodatków do pensji w taki sposób, aby zapewnić średnie płace. Jednak od 10 lat samorządy nie są już zobligowane prawem do tego, by co roku uzgadniać je ze związkami. MEN zaproponowało, by przywrócić ten mechanizm.
– Z tej propozycji jesteśmy bardzo zadowoleni, bo choć teraz samorząd też może co roku z nami uzgadniać regulaminy, to oczywiście tego nie robił. Po zmianach zostanie do tego zmuszony – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Dzięki temu rozwiązaniu będziemy mieli możliwość wynegocjowania np. wyższych stawek dodatku motywacyjnego, który ma wpływ na wysokość średnich płac. Oczywiście nie zgadzamy się, aby jednocześnie przy tej zmianie zrezygnowano z obowiązku wypłacania jednorazowego dodatku uzupełniającego, który w tym samym czasie został wprowadzony – zastrzega.
Do tego pomysłu odniosła się autorka zmian, które zlikwidowały taki obowiązek.
– Uzgadnianie regulaminów nic nie da, bo jeśli samorząd nie będzie miał pieniędzy, to związkowcy nic nie wywalczą. Odchodząc od tego biurokratycznego obowiązku uchwalania co roku regulaminów płacowych, wprowadziłam zawór bezpieczeństwa w postaci jednorazowego dodatku uzupełniającego, który się sprawdza – mówi Krystyna Szumilas, posłanka PO i była minister edukacji narodowej.
– Jeśli gmina ma zbyt małe dodatki, to i tak musi liczyć się z wypłatą wyrównania dla nauczycieli. Trzeba zwiększyć subwencję oświatową, a nie wracać do archaicznych rozwiązań – wyjaśnia.
Trzeba kasy, a nie negocjacji
Klub Platforma Obywatelska – Koalicja Obywatelska zaproponował poprawkę do budżetu, która miała zwiększyć subwencję o dodatkowe 4 mld zł. Dzięki temu od stycznia 2019 r. nauczyciele mogliby liczyć na 10, a nie 5 proc. wzrostu wynagrodzeń. Propozycja jednak przepadła i na 2019 r. środki na oświatę wynoszą 45,9 mld zł. Z kolei samorządy wyliczają, że do ubiegłorocznej podwyżki (5,35 proc. od kwietnia) dołożyły 600 mln zł, a do całkowitych wydatków związanych z oświatą ponad – 7,5 mld zł. W efekcie nowe propozycje MEN przedstawione związkowcom tylko rozwścieczają gminnych włodarzy.
– Dbamy o zatrudnienie nauczycieli i o to, aby nie wyrównywać pensji, tylko na bieżąco zapewniać średnie płace. Nie jesteśmy gminą, która chciałaby oszczędzać na osobach pracujących w oświacie. Nie rozumiem więc, dlaczego pojawił się taki pomysł – mówi Anna Biniakowska, dyrektor zespołu obsługi oświaty i rekreacji w Nakle nad Notecią.
– Oczywiście deklarujemy współpracę ze związkami, ale nie chcemy wracać do corocznego uzgadniania regulaminów, bo to zbędna biurokracja, ale też terminy i obawa związana z zapewnieniem na czas dodatków w określonej wysokości – dodaje.
Podobnego zdania jest Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty Urzędu Miasta w Opolu. – Negocjować możemy nawet miesiącami, ale przecież wszyscy wiemy, że nie w tym problem, ale w pieniądzach, których nie mamy na wyższe świadczenia – przekonuje.
– Takie negocjacje związkowe przy obecnej sytuacji finansowej niewiele wniosą, a mogą tylko utrudnić zatwierdzenie nowych regulaminów, na podstawie których dyrektorzy szkół wypłacają nauczycielom świadczenia – przestrzega Irena Koszyk.
Samorządowcy są zaskoczeni, że tak ważne propozycje nie są w pierwszej kolejności uzgadniane z nimi.
– To bardzo niedobry i bardzo polityczny pomysł, a od dyskusji nie przybędzie przecież pieniędzy – mówi Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP i starosta toruński.
– Takie przeciągające się negocjacje ze związkami to dla nas ogromny kłopot, a dla nauczycieli zagrożenie wypłaty pensji z opóźnieniem – dodaje.
Związki dorzucają swoje
To niejedyna propozycja ze strony resortu. MEN chce też na poziomie rozporządzenia lub ustawy określić minimalną kwotę dodatku motywacyjnego oraz proponuje, aby dodatek za wyróżniającą pracę był wypłacany nie od września 2020 r., ale już po wakacjach. Dodatkowo obecnie w myśl przepisów ma dotyczyć tylko dyplomowanych, a po zmianach na świadczenie tego typu mogliby liczyć pozostali nauczyciele. Resort zaproponował, aby ten dodatek nie był wliczany do średniej płacy.
– Nie rozumiem tego. Czyżby pani minister obawiała się tego, że nagle przestaniemy wypłacać dodatki motywacyjne lub będziemy je zaniżać, bo i tak dzięki nowemu wywiążemy się z obowiązku ustawowego o średnich? – pyta Marek Olszewski.
– Trzeba się zastanowić, czy odchodzimy całkowicie od średniej, czy robimy nieuzasadnione wyjątki od reguły – mówi Olszewski. MEN w piśmie do związkowców poprosiło o określenie, w jaki sposób należy zróżnicować wysokość dodatku dla nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego, a także, jaka jest propozycja dochodzenia do docelowych wysokości dodatku.
– Dla mnie to absurdalne pytania, bo ja mogę powiedzieć, że chcę 5 tys. zł miesięcznie dodatku dla wyróżniającego się nauczyciela i nikt mi tego nie spełni – oburza się Krzysztof Baszczyński.
– Chcemy jutro zapoznać się z projektem ustawy w tym zakresie, a nie dyskutować bez konkretów. Jednocześnie nie wycofujemy się z naszych żądań płacowych związanych z podwyżką o 1 tys. zł dla każdego nauczyciela – dodaje.
Poza tymi propozycjami resort chce też wprowadzić specjalny dodatek dla stażystów, ale ma wątpliwości, czy jego wysokość ma być uzależniona od wymiaru etatu, a także, czy należy go zwrócić, jeśli nauczyciel nie przepracuje w szkole dwóch lat. MEN chce też zwiększyć liczbę godzin do dyspozycji dyrektora, ale tu pyta związkowców, czy wymiary płatnych godzin, które miałyby trafiać na dodatkowe zajęcia, mają być takie same, czy zróżnicowane na poszczególnych etapach kształcenia.