- W skrajnych przypadkach będzie to postępowanie dyscyplinarne - oznajmiła Machałek.

MEN po zgłoszeniach rodziców skontroluje część szkół, w których odbył się "Tęczowy Piątek".

Reklama

W ramach akcji szkoły mogły wywiesić tęczowe flagi czy plakaty oraz poprowadzić lekcje o tolerancji.

70 proc. uczniów nieheteronormatywnych doświadczyło homofobii, w tym 30 proc. na terenie swojej szkoły - wynika z badań KPH.

Politycy PiS jednym chórem o "Tęczowym Piątku". A rodzice? SONDA DZIENNIK.PL

- Jestem rozdrażniony tym, że komuś przychodzi do głowy indoktrynacja młodzieży w szkołach - tak szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin komentował w piątek akcję promowania akceptacji osób homoseksualnych "Tęczowy Piątek".

W piątek w ponad 200 szkołach Kampania Przeciw Homofobii (KPH) przeprowadziła akcję "Tęczowy Piątek". W tych placówkach odbyły się lekcje, których głównym tematem były "akceptacja i otwartość na uczniów i uczennice LGBTQI". Szkoły, które podjęły tę inicjatywę otrzymały od KPH zestaw materiałów edukacyjnych, plakaty i "tęczowe gadżety".

Reklama

Jacek Sasin stwierdził w telewizji wPolsce.pl w piątek, że jest "rozdrażniony" tym, że "komuś przychodzi do głowy indoktrynacja młodzieży w szkołach". - To nie jest lekcja tolerancji, to nachalna promocja pewnych zachowań kulturowych, również w tej sferze seksualnej, szczególnie w stosunku do ludzi młodych, którzy często są w okresie dojrzewania (...). (To) promowanie pewnych, określonych zachowań seksualnych, które - powiedzmy - są charakterystyczne dla pewnej tylko mniejszej części społeczeństwa. To jest coś, z czym trudno się pogodzić - mówił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

- Tolerancja - tak, jak najbardziej, natomiast promowanie homoseksualizmu czy jakichkolwiek innych form seksualności jest czymś co nie powinno mieć miejsca, nie powinno mieć miejsca przede wszystkim w szkołach. Szkoła jest od tego, żeby uczyć, edukować, a nie jest miejscem indoktrynacji ideologicznej - ocenił Sasin.

Z kolei szef kancelarii premiera Michał Dworczyk zapytany w TVP1 o "Tęczowy Piątek", odpowiedział, że dla niego jest to informacja "świeża i zaskakująca". - Szkoła zgodnie z konstytucją powinna wspierać rodzinę, a rodzina właśnie zgodnie z konstytucją to związek mężczyzny i kobiety - takie jest w Polsce prawo - podkreślił. Dworczyk przyznał, że o sprawie wie tylko z doniesień medialnych. - Byłbym zdumiony, gdyby w polskich szkołach były promowane postawy homoseksualne - dodał.

- Szkoła nie powinna zastępować rodziny, a to w rodzinie przede wszystkim zapadają decyzje, do jakich postaw dzieci są wychowywane - mówił szef KPRM. - Jeśli chodzi o szkołę, ta powinna opierać się o obowiązujące prawo, a w Polsce prawo promuje postawy prorodzinne i jedyny model rodziny zgodny z rozumieniem konstytucyjnym, czyli związek mężczyzny i kobiety - podkreślił Dworczyk.

W czwartek w rozmowie z portalem wPolityce.pl do sprawy odniosła się minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Pytana, "jak patrzy na tę sprawę", podkreśliła, że "w kalendarzu szkolnym nie ma takiego dnia". - Każdego roku we wrześniu, w każdej szkole, nauczyciele z rodzicami i uczniami ustalają program wychowawczo-profilaktyczny, który zakłada różnego rodzaju inicjatywy. Z informacji kuratorów wynika, że nie ma takiego programu jak tzw. "Tęczowy Piątek" - powiedziała.

Zaznaczyła przy tym, że "jeżeli chodzi o jakąkolwiek akcję, dowolnej instytucji, która chce realizować coś, co nie wynika z podstaw programowych, musi uzyskać pisemną zgodę rodziców". - Jeżeli pojawiają się jakiekolwiek ulotki, materiały, to muszą być zgłoszone do kuratoriów, po to aby można było ocenić ich jakość i zgodność z podstawami programowymi - podkreśliła.

Wskazała też, "wiele przepisów prawa oświatowego, jak również podstawy programowe, są tak skonstruowane, żeby szkoła była neutralna". - Nie widzę możliwości, żeby jakikolwiek dyrektor bez wiedzy kuratora i rodziców – po sprawdzeniu przez ekspertów tego, co organizacje chcą dostarczać uczniom – zgodził się na to, żeby taka akcja mogła się w szkole odbyć - oceniła Zalewska.

Na uwagę, że KPH twierdzi, iż ma być obecna w 211 szkołach, minister odparła, że "tak twierdzi tylko ta organizacja". - Kuratorzy podeszli do tych informacji bardzo poważnie, sprawdzili je i okazało się, że żadna szkoła nie rozpoczęła formalnej procedury zorganizowania tzw. "Tęczowego Piątku" - powiedziała szefowa resortu edukacji narodowej.

Wskazała także, że "w dobie mediów elektronicznych z pewnością pojawiłyby się w internecie skany kartek, w których dyrektorzy pytaliby rodziców o zgodę na zorganizowanie takiej akcji". - Takich oświadczeń nie ma. Przepisy są bezwzględne. Naszym obowiązkiem jest wspierać rodziców w wychowywaniu dziecka. Nie możemy podejmować decyzji bez ich zgody - wskazała. - Jeżeli jakiś dyrektor podjął decyzję o zorganizowaniu tzw. "Tęczowego Piątku" z pominięciem procedur, to znaczy, że złamał prawo oświatowe - dodała.

Zalewska zaznaczyła także, że ministerstwo zawsze sprawdza wszelkie podobne sprawy. - Podobnie będzie i teraz - zapowiedziała. - Musimy dbać o dzieci, a rodzice muszą wiedzieć wszystko, co dotyczy ich pociech - dodała.

Dopytywana, co mają zrobić rodzice, którzy w piątek dowiedzą się od swoich dzieci, że tzw. "Tęczowy Piątek", odbył się w ich szkole, Zalewska wskazała, że powinni oni "od razu zawiadomić kuratorium".