Początek roku przyniósł dobrą wiadomość dla drukarzy i firm dystrybucyjnych. Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło przetarg na druk i dystrybucję 600 tyś egz książek dla klas II i 120 tysięcy dla klas I. Jeżeli pomnożyć to przez 8 części w przypadku "Naszej szkoły" (kl. II) i 4 części "Naszego elementarza" (kl. I) to do zgarnięcia będzie naprawdę spory kontrakt.
Szczególnie ciekawa jest właśnie druga część tego przetargu czyli dodruk książek dla pierwszaków. W tym roku do szkół trafiło ich ok. 500 tyś egz., a więc MEN zdecydowało by dodrukować blisko jedną piątą. Tuż po pojawieniu się ustawy wprowadzającej podręcznikową rewolucję ostrzegaliśmy, że MEN nie doszacował zapotrzebowania na dodruki niszczonych książek.
Nie ujęto w rachunkach kosztów na uzupełnienie zasobów podręczników. Zakłada się, że niemal wszystkie będą przydatne także następnym rocznikom - mówiła nam Agata Ludwa członek zarządu głównego Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Innymi słowy, książki się zużywają i co jakiś czas pewna ich pula będzie wymagała wymiany na nowe. Takie podręczniki mogą stanowić nawet 15–20 proc. wszystkich w danym roczniku - szacowała ekspertka. I jak widać miała rację.
Jak już donosiliśmy książki, które trafiły do sześcio i siedmiolatków, a które w założeniach ministerialnych mają służyć trzem kolejnym rocznikom niszczą się znacznie szybciej niż przewidywali urzędnicy.
Wiem, że wielu dyrektorów po prostu kupuje zszywacze i naprawia elementarze na własną rękę - mówiła nam dwa miesiące temu nam Jolanta Misiak z kuratorium oświaty w Lublinie. Nawet pisaliśmy komentarz do MEN, żeby w przypadku kolejnych części zastosowano inną technikę. Druga część elementarza wykonana jest jednak dokładnie w ten sam sposób - dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Co na to MEN? Wielkie sklejanie "Naszego Elementarza">>>
Sam resort edukacji zapewnia jednak, że to nie słaba jakość książek jest powodem masowego zamówienia. Głównym czynnikiem branym pod uwagę przy szacowaniu liczby egzemplarzy podręcznika do klasy pierwszej było spodziewane zwiększenie liczby uczniów klas pierwszych w kolejnym roku szkolnym - mówi nam rzecznik resortu edukacji Joanna Dębek i dodaje, że dodrukowane egzemplarze będą również służyły zaspokojeniu ewentualnych potrzeb szkół, wynikających ze zniszczenia lub uszkodzenia podręczników w pierwszym lub drugim roku użytkowania. Ale zastrzega, że póki co takie zgłoszenia dotyczyły zaledwie 308 sztuk na ponad 500 tysięcy nakładu.
Dębek dodaje jeszcze, że 120 tysięcy zamawianych książek dla pierwszaków do tak naprawdę potencjalnie maksymalny dodruk, bo w ogłoszeniu przetargowym MEN zastrzega, że zamówienie może być obniżone do 84 tysięcy sztuk książek, czyli 13 proc. nakładu "Naszego Elementarza", który w tym roku trafił do szkół.
Mimo to to sporo większe zamówienie niż resort edukacji zakładał ogłaszając podręcznikową reformę. Same wadium konieczne do wpłacenia jeżeli chce się startować w przetargu wynosi 200 tysięcy złotych. Podręcznikowa reforma w 2015 roku ma kosztować ok. 160 mln zł - w tym mają być także dotacje na ćwiczenia i podręczniki dla starszych uczniów.