Instytut Spraw Obywatelskich napisał otwarty list do szefowej MEN i ministra cyfryzacji dot. wprowadzenia całkowitego zakazu używania m.in. telefonu w szkołach. W tej sprawie można podpisać także petycję.

Reklama

ISO ma nadzieję, że całkowity zakaz używania telefonów lub innych indywidualnych urządzeń elektronicznych (chyba, że urządzenie stanowi pomoc naukową) wejdzie od 1 września 2024 roku. Jak czytamy, wszystko w trosce o zdrowie dzieci i młodzieży.

Chcą całkowitego zakazu telefonów w szkołach

"Jednolite zasady higieny cyfrowej zdecydowanie ograniczą negatywny wpływ telefonów komórkowych lub innych indywidualnych urządzeń elektronicznych na zdrowie polskich dzieci" - czytamy w komunikacie ISO.

W informacji dodano, że pomysł zakłada, że komórka, czy inne urządzenie elektroniczne zostaną wyłączone bezzwłocznie po przyjściu do szkoły i chowane do indywidualnej szafki, czy też miejsca wyznaczonego przez dyrektorka szkoły.

Reklama

Sprawdź swoją wiedzę: Wielki QUIZ polityczny. Na 3. pytaniu wykłada się niemal każdy

Jak dodano, ten nakaz nie dotyczyłby uczniów ze specjalnymi potrzebami zdrowotnymi oraz edukacyjnymi. "W sytuacjach awaryjnych, uzasadnionych i wymagających pilnego kontaktu z rodzicem/opiekunem, będzie możliwość skorzystania przez ucznia z telefonu komórkowego lub innego indywidualnego urządzenia elektronicznego, za zgodą nauczyciela bądź pracownika szkoły" - podano.

Reklama

Dalej czytamy, że według zasad telefon mógłby być używany w pokoju nauczycielskim lub innym pomieszczeniu administracyjnym.

Zakaz używania telefonów w szkole. Rodzice oceniają pomysł

O ocenę pomysłu zakazu używania telefonów w szkole redakcja Dziennik.pl poprosiła rodziców. Wielu dorosłych uważa, że to bardzo dobry pomysł.

Słusznie. Zgadzam się. Należy ograniczyć używanie telefonów w szkole. Dzieci są przez to rozproszone. Mój syn potrafi do mnie wysłać SMS podczas lekcji. To jest notoryczne. Pewnie będą głosy oburzenia, ale moim zdaniem warto wprowadzić ten zakaz - mówi pani Anna z Łodzi, mama Piotrka, ucznia szkoły podstawowej.

Jestem za, bo co by nie zrobili nauczyciele to oni i tak mają swoje sposoby, aby ściągać przy użyciu telefonów. Poza tym jest niezdrowa rywalizacja, kto ma lepszego ajfona i mniej bogaci rodzice zapożyczają się, żeby tylko ich dziecko nie miało kompleksów na tym punkcie, to jest chore. Nie mówiąc już o tym, że na lekcji, zamiast słuchać oglądają filmiki na TikToku - mówi z kolei pani Justyna z Krakowa, mama licealistki.

Rodzice prawie zgodni? Chcą zakazu używania telefonu w szkole

Jestem zasadniczo za takim zakazem, tylko ważne, aby dziecko mogło poprosić o telefon, gdy potrzebuje kontaktu z rodzicem. Bo może być problem, kiedy gorzej się poczuje, zapomni stroju na w-f albo sobie przypomni o konieczności zwolnienia go z ostatniej lekcję, bo idzie do lekarza. Wszystko to nam się zdarzyło i wtedy szybki kontakt był nieoceniony. Bez wiadomości napisanej do mnie na przerwie na komunikatorze nie dalibyśmy rady po syna przyjechać, dowieźć mu stroju czy wypisać zwolnienie w dzienniku elektronicznym, a wtedy szkoła go nie wypuści. Kij jak zawsze ma dwa końce, bo telefon poza kontaktem z rodzicem jest dzieciom całkowicie zbędny, a może służyć do hejtu i ośmieszania i innych niepożądanych zachowań wśród młodych ludzi - wskazuje pani Joanna spod Warszawy, mama 14-letniego Dominika.

Nieco innego zdania jest pan Radosław spod Warszawy, tata tegorocznej maturzystki. Nie lubię rozwiązań zerojedynkowych. Miotania się od pełnej dowolności do całkowitych zakazów. Moja córka jest już dorosła i wierzę, a wręcz wiem, że umie rozsądnie korzystać z telefonu. Nie nadużywa, nie jest uzależniona, wie, gdzie są granice. To też ważne narzędzie komunikacji (mesendżer), nie tylko jej z nami, ale też wykorzystywane przez niektórych nauczycieli do przesyłania istotnych treści uczniom w trakcie lekcji. Zakładam, że kompetentni ludzie zajmujący się edukacją znajdą jakiś złoty środek. To w końcu ich zadanie - słyszymy.

Natomiast o ile jestem za zakazem używania telefonu podczas lekcji, nie widzę przeciwwskazań, by dzieci nie mogły robić tego na przerwach. W naszych czasach grało się z kolegami papierowymi kulkami na korytarzach i to też było tępione przez nauczycieli. Teraz gra się z kumplami po sieci i nie ma w tym nic zdrożnego. Chwila relaksu na dłuższej przerwie nikomu krzywdy nie zrobi. Poza tym są inne prozaiczne argumenty "za": dzieciak może sobie chcieć coś szybko sprawdzić w Wikipedii na nadchodzący sprawdzian albo zwyczajnie skontaktować się z rodzicem w ważnej sprawie. Tak że telefon bezwzględnie wyłączony w trakcie lekcji - jak najbardziej, ale w czasie pozalekcyjnym bym nie histeryzował - mówi dla Dziennik.pl pan Rafał z Warszawy, tata ucznia szkoły podstawowej.

Kontakt do autora artykułu: sylwia.baginska@infor.pl