Po ostatnich podwyżkach dla pracowników samorządowych, w szkołach doszło do absurdalnej sytuacji. Pomoc nauczyciela może mieć wyższą pensję niż nauczyciel. W przypadku pierwszego wystarczy mieć wykształcenie podstawowe, od drugiego wymagane jest ukończenie studiów.
Teraz mamy sytuację, kiedy pomoc nauczyciela z wykształceniem podstawowym może zarabiać więcej niż nauczyciel z magistrem - mówi Dziennik.pl. Urszula Woźniak. To efekt ostatnich podwyżek dla pracowników samorządowych. Stawki pracowników znajdujących się w grupie zaszeregowania od I-XIII wzrosły o 16,65 proc. z wyrównaniem od 1 marca. W ten sposób osoby z większym stażem pracy mają większe zarobki niż nauczyciele początkujący.
Więcej zarobi sprzątaczka
Okazuje się, że na większą pensję niż nauczyciel będzie także mogła liczyć sprzątaczka. Jeżeli nauczyciel po czterech latach pracy zrobił mianowanie, to ma wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 5310 zł plus 4 proc. dodatku stażowego, czy 212 zł brutto więcej, a w sumie 5522 zł. Natomiast pracownik obsługi z 20-letnim stażem, będzie miał 4666 zł plus 9333 zł, czyli w sumie 5599 zł brutto. U nas w Poznaniu już tak jest, bo na poziomie miasta uzgodniliśmy wzrost wynagrodzeń pracowników samorządowych we wszystkich szkołach od 1 stycznia. I tyle podstawy mają teraz panie sprzątające - powiedział Krzysztof Wojciechowski, wiceprzewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", cytowany przez "Portal Samorządowy".
Według Sławomira Wittkowicza, przewodniczącego Wolnego Związku Zawodowego "Forum - Oświata" to zrównanie się płac nauczycieli z pracownikami obsługi szkolnej jest szczególnie widoczne w grupie XIV (załącznika do rozporządzenia), gdzie zarobki opiekuna małego dziecka są tylko o 3 zł niższe niż wynagrodzenie nauczyciela początkującego. W tym momencie wszystkie dyrdymały o podnoszeniu prestiżu zawodu zostały obalone. To jest pełna kompromitacja - dodał Sławomir Wittkowicz w "Portalu Samorządowym".
Koszty nauczycielskich podwyżek
Nauczyciele mają ważny postulat, który do tej pory nie został zrealizowany. Chodzi o obywatelski projekt zmian w Karcie Nauczyciela, który ma uregulować sposób ustalania nauczycielskich pensji i powiązać je ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. W taki sposób obliczana jest co roku pensja m.in. lekarzy, pielęgniarek i farmaceutów.
Jak wyliczył rząd, koszt wprowadzenia w życie tych zmian wyniósłby przeszło 30 mld zł dla budżetu państwa. MEN natomiast wielokrotnie przypominało, że ostatnia duża podwyżka wynagrodzeń nauczycielskich w ubiegłym roku kosztowała budżet naprawdę sporo. I teraz – zwłaszcza w obecnej sytuacji geopolitycznej – trudno byłoby się zdecydować na kolejną. Rząd musi mieć pieniądze na zbrojenia i przygotowywanie się do ewentualnej wojny z Rosją.