Z danych zebranych z 10 województw wynika, że wpłynęło ich w tym roku już ponad 800. W poprzednich latach było ich średnio około 700. Dla przykładu w świętokrzyskim w 2017 r. było 30 skarg, w 2018 r. już 57, a w tym roku 82. W śląskim dwa lata temu wpłynęło 220 skarg, rok później: 247, a w 2019 r. – 252 skargi.
Reforma edukacji, której efektem była likwidacja gimnazjów, wydłużenie podstawówek o dwie klasy, egzaminy do liceum w nowym trybie czy wreszcie strajk nauczycieli – to wszystko nie pozostało bez wpływu na atmosferę w szkołach. Z drugiej strony widać rosnącą roszczeniowość rodziców. To połączenie dało mieszankę wybuchową. Kuratoria przyznają, że liczba skarg rośnie – co ciekawe, składają je nie tylko rozżaleni opiekunowie, lecz także wyspecjalizowane kancelarie prawne.
Na co najczęściej skarżą się rodzice? Daniel Wróbel z Kuratorium Oświaty w Szczecinie podsumowuje to tak: na początku roku napływają narzekania na organizację pracy, na końcu na sposób wystawiania ocen, klasyfikowanie i promowanie uczniów, a przez cały rok na przemoc rówieśniczą i niekompetencję nauczycieli, czyli złą realizację podstawy programowej.
Jednym z kluczowych problemów, na który zwracają uwagę wszyscy kuratorzy, jest bezradność wobec konfliktów, do których dochodzi między uczniami. W pomorskim zauważalnie wzrosła liczba skarg na brak odpowiedniej opieki psychologiczno-pedagogicznej, a w dolnośląskim na brak reakcji dyrektora na sytuacje konfliktowe i brak zapewniania bezpieczeństwa w związku z agresją między uczniami. Kuratoria zauważają, że pojawiają się także nietypowe sprawy, jak te związane z wykorzystywaniem nauczycieli w rozgrywkach rozwodowych rodziców czy spóźnialstwem nauczycieli i skracaniem przez nich lekcji.
Reklama
Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty przekonuje, że choć wiele skarg jest uzasadnionych, w wielu przypadkach widać nadopiekuńczość rodziców, czasem jest to sposób na udowodnienie swojego zaangażowania w opiekę nad dzieckiem. Zdarza się więc, że jedna osoba wysyła kilka skarg, poza tym często w ten sposób rodzice ingerują w kompetencje nauczyciela i szkoły, sugerując, jak powinny wyglądać i być zorganizowane zajęcia.
Reklama
Nie można pominąć faktu, że dyrektorzy również coraz częściej dostrzegają, że kuratoria zamiast próbować rozwiązać sprawę konstruktywnie, od razu przychodzą z kontrolą. Często dopiero wówczas dyrektor dowiaduje się o problemie - przekonuje Pleśniar. To - jego zdaniem - często bez sensu zaostrza konflikt, zamiast pomóc szukać polubownych rozwiązań. Każda taka kontrola przekłada się z czasem na ocenę pracy dyrektora. Jak przekonuje Pleśniar, niezależnie czy wypracowano wspólnie rozwiązania, czy nie, wystarczy, że były zalecenia pokontrolne, żeby obniżyć ocenę dyrektorowi.
Sami nauczyciele skarżą się, że coraz częściej dochodzi do absurdalnych sytuacji - np. rodzice grożą skargą do kuratorium za głośne czytanie stopni z pracy klasowej czy z danego przedmiotu. Kiedy pytam przy tablicy, nie mówię już głośno oceny, tylko informuję o niej cicho ucznia albo wpisuję do Librusa - mówi jedna z nauczycielek.
A to dlatego, że rodzice skarżyli się do dyrekcji, że nie jest przestrzegane RODO. Poza tym, że to źle wpływa na samopoczucie dzieci, u których porównywanie z innymi może przełożyć się zwiększenie stresu. Na stan psychiczny dziecka powoływał się też jeden z rodziców, przekonując dyrekcję, że nauczyciel stosuje przemoc, mówiąc, iż dziecko zachowało się arogancko. Rodzice zaczynają wtrącać się we wszystko - mówi nauczyciel. Jedno z kuratoriów otrzymało skargę, że szkoła nie dba o ubrania dzieci, bo te chodzą brzydko i niechlujnie ubrane.
W przyszłym roku liczba skarg może być jeszcze wyższa. Od 1 września weszły w życie nowe przepisy, które stanowią, że dyrektor musi zawiadamiać o czynie nauczyciela naruszającym prawo i dobra dziecka. To wzbudziło liczne kontrowersje: część grona pedagogicznego uważa, że to zbyt restrykcyjne przepisy. Ale zdaniem psychologów ze względu na dzieci istnieje potrzeba zwiększenia kontroli w zakresie tego, co dzieje się w placówce.