List głównego inspektora sanitarnego na temat zagrożeń związanych ze stosowaniem e-papierosów jest już gotowy i w tym tygodniu trafi do szkół za pośrednictwem elektronicznego dziennika. DGP dotarł do jego treści.
Docelowym odbiorcą mają być rodzice, którzy w ten sposób łatwiej odkryją, czy ich dziecko popada w nowy nałóg i jakie może mieć on skutki dla ich zdrowia. Inspektor tłumaczy w liście, czym jest e-papieros i że z wyglądu może przypominać zwykły papieros, cygaro lub fajkę. Zwraca uwagę na nazewnictwo towarzyszące korzystaniu z e-papierosa, które jest nazywane wapowaniem lub juulowaniem. Wyjaśnia, co wchodzi w jego skład, a dokładniej, co zawiera e-liquid, który jest obecnie oferowany w ponad 8 tys. smakach, które mają zachęcić młode osoby do sięgnięcia po produkt.
GIS przedstawia też zasady działania elektronicznych papierosów. Wytwarzają one aerozol przez podgrzewanie płynu, który zwykle zawiera nikotynę, aromaty i inne substancje chemiczne, w tym aceton, formaldehyd czy propanal. Aerozol jest wdychany do płuc nie tylko przez użytkownika, ale i osoby postronne, niczym przy biernym paleniu zwykłych papierosów. Tym samym nie jest to produkt pozostający bez wpływu na otoczenie.
– Ostrzegamy też, że urządzenia do palenia e-papierosów mogą być wykorzystywane do dostarczenia substancji psychoaktywnych – dodaje Jan Bondar, rzecznik GIS. Po trzecie GIS opisuje produkt oferowany pod nazwą Juul, który przed kilkoma dniami zadebiutował w naszym kraju, a który został wzięty pod lupę w Stanach Zjednoczonych, bo przez swój atrakcyjny wygląd przyczynił się do popularyzacji zażywania nikotyny przez młodzież.
Na koniec listu GIS opisuje problemy związane z używaniem e-papierosów, zwłaszcza ryzyko zdrowotne. Są dowody, że młodzi ludzie korzystający z nich częściej sięgają później po tradycyjne papierosy. Istnieją też przypadki zatruć płynem z papierosów elektronicznych wśród dzieci i dorosłych. GIS wymienia też ich wpływ na układ oddechowy, immunologiczny i ośrodkowo-nerwowy.
Podpowiada przy okazji rodzicom, co mogą zrobić, by uchronić dzieci przed używaniem e-papierosów. Drogą do tego ma być nie tylko dobry przykład, ale i rozmowa o ich szkodliwości oraz stosunku do wyrobów tytoniowych z wyrażeniem zdecydowanego sprzeciwu wobec ich stosowania. Inspektor doradza rozmowę z nauczycielem na temat egzekwowania zakazu palenia na terenie szkoły. – Kolejnym krokiem będzie edukowanie dzieci. W tym celu zamierzamy przeprowadzić lekcje edukacyjne w szkołach. To jednak plan na kolejne miesiące – mówi Jan Bondar.
Jednym z powodów zaniepokojenia jest sytuacja, do której doszło w USA. Jak wynika z raportów tamtejszej Agencji do spraw Żywności i Leków, wśród młodzieży wybuchła prawdziwa epidemia i po e-papierosy sięga niemal co trzeci nastolatek. Po doniesieniach o kolejnych przypadkach powikłań, a nawet śmierci, które mogą być związane z wapowaniem, administracja prezydenta zapowiedziała, że planuje wprowadzenie zakazu aromatyzowanych e-papierosów.
– Mamy w kraju problem – przyznawał Donald Trump. Prezydent zaprosił do siebie ekspertów od zdrowia publicznego, żeby omówić skuteczną strategię działania, której celem byłoby uchronienie nastolatków przed e-papierosami. Już teraz się mówi, że mogą być one powodem uzależnienia od nikotyny milionów dzieci w USA. Choć firmy produkujące je przekonują, że chcą chronić młodzież przed ich produktami, to – jak wynikało z pracy parlamentarnej komisji, która przyglądała się sprawie – mijają się z prawdą.
Wiele działań – również produkcja e-papierosów o smaku mango czy gumy balonowej – świadczy o tym, że celem nie są starzy, lecz młodzi palacze. W ten sposób firmy szukają nowych użytkowników. Tymczasem uzależnienie ma szkodliwy wpływ na rozwój mózgu, pamięć i koncentrację, a także może uszkadzać płuca. GIS nie ukrywa, że ruszył do akcji także dlatego, że na nasz rynek weszła firma, która jest w USA wskazywana jako jedna z odpowiedzialnych za pojawienie się epidemii wśród młodych.
Firmy oficjalnie popierają działania GIS. Jak mówił DGP Piotr Zieliński, prezes Stowarzyszenia Vaping Association Polska, młodzież nie powinna mieć do nich dostępu. – Jesteśmy za dwutorowością polityki w zakresie e-papierosów. Powinna ona polegać na uświadamianiu i utrudnianiu dostępu do produktu nieletnim oraz kierowaniu wyrobów wyłącznie do osób, które nie mogą pozbyć się nałogu. Widzimy też zagrożenie w postaci wapowania substancji psychoaktywnych przez urządzenia do e-palenia – podkreślał Zieliński.
Nie popełniajcie amerykańskich błędów
Jerome Adams który w administracji Donalda Trumpa odpowiada za politykę zdrowotną, mówi DGP, jak ustrzec się przed e-papierosową epidemią.
Do Polski weszła nowa firma sprzedająca e-papierosy. Ma w ofercie różne smaki – mango, crème brûlée. Tymczasem w USA jest brany pod uwagę zakaz sprzedaży smaków do e-papierosów. Dlaczego?
Chcemy chronić młodzież.
Zakaz zadziała?
Mam nadzieję. Od dawna wiemy, że głównym zagrożeniem jest to, iż e-papierosy są często reklamowane tak, by zachęcać młodych. Świadczy o tym także to, że są one produkowane w tak wielu smakach. Oświadczenie prezydenckiej administracji, mówiące o możliwym wprowadzeniu zakazu, jest bezpośrednio związane z tym, że głównym powodem atrakcyjności e-papierosów wśród młodych są właśnie przyciągające smaki.
Firmy produkujące e-papierosy przekonują, że kierują swoje produkty do dorosłych, którym chcą pomóc w rzucaniu palenia.
Jeśli tak jest, to nie ma potrzeby produkowania ich o smaku truskawki czy gumy balonowej. To smaki skierowane do młodzieży. Palaczom papierosów, którzy mieliby zamienić tradycyjne papierosy na elektroniczne, można zaoferować takie o smaku tytoniu. Oczywiście e-papieros jest mniej szkodliwy w porównaniu z tym tradycyjnym. Kłopot polega na tym, że większość dorosłych użytkowników e-papierosów pali również zwykłe. W efekcie do ich organizmu dostaje się o wiele więcej nikotyny, niż gdyby nie sięgali po e-papierosy. W ten sposób wzmacnia się efekt uzależnienia, bo zamiast się odzwyczaić, sięgają oni po elektronicznego w sytuacji, gdy nie mogą zapalić zwykłego. Poza tym niezależnie od tego, czy te produkty pomagają rzucić palenie czy nie, to dane dowodzą, że po e-papierosy sięga bardzo duży odsetek dotychczas niepalącej młodzieży. Czyli jest to produkt, który powoduje, że pojawia się nowa grupa użytkowników, która być może w ogóle by nie paliła.
Może jednak jest bezpieczniejszy niż zwykłe papierosy?
Zarówno młodsi, jak i starsi ludzie myślą, że ponieważ elektroniczne papierosy są mniej szkodliwe niż tradycyjne, to oznacza, że są nieszkodliwe. A to nieprawda – nie są nieszkodliwe. W zeszłym roku wydaliśmy poradnik, w którym podkreślaliśmy, że największym niebezpieczeństwem jest to, że społeczeństwo, przede wszystkim dzieci, nie wiedzą, że to szkodliwy produkt. Mam trójkę dzieci w wieku 9, 13 i 14 lat, i kiedy je pytam, czym są e-papierosy, odpowiadają, że to taka nieszkodliwa para wodna. A wapowanie wyrządza wiele szkód. Przede wszystkim nikt nie zdaje sobie sprawy, że znajduje się tam bardzo dużo nikotyny. W USA najbardziej popularne są produkty firmy Juul, a tych nie można dostać bez nikotyny. A ta, jak wynika z badań, jest bardzo uzależniająca. Wiadomo, że nikotyna ma negatywny wpływ na rozwój młodego mózgu, może przeszkadzać w koncentracji, nauce, zapamiętywaniu. Ponadto odnotowaliśmy już kilkaset – mówimy o 400 – przypadków poważnych schorzeń płuc, głównie wśród młodych, które są powiązane z wapowaniem. Oprócz negatywnych skutków zdrowotnych już teraz są widoczne skutki społeczne. Znane są przypadki, że uczniowie wychodzą podczas lekcji do łazienki, bo muszą "juulować". Niepokojące jest też to, że problem dotyka coraz młodszych uczniów. Po e-papierosy sięgają dzieci ze szkół podstawowych.
To pan jest autorem sformułowania "epidemia wapowania".
Taka jest prawda. W ostatnim roku doszło do nieoczekiwanego wzrostu liczby młodzieży sięgającej po papierosy elektroniczne. Nigdy – a analizowaliśmy dane od 1975 r. – nie zaobserwowaliśmy takiego skoku w użytkowaniu jakiejkolwiek substancji w grupie młodych. Z badań wynikało, że w zeszłym roku jeden na pięciu uczniów sięgał po e-papierosy. W tym roku jest ich już 27 proc. Tymczasem do zeszłego roku mieliśmy trend spadkowy, jeżeli chodzi o produkty nikotynowe.
Można zakazać smaków, ale uchronić młodych przed paleniem w ogóle?
Musimy odrobić lekcje i wyciągnąć wnioski z poprzednich błędów. Nałóg papierosowy zaczął się podobnie; uważano, że to nieszkodliwe produkty i że paląc, jest się fajnym. Tak samo jest z e-papierosami. Dlatego należy wszystkich ostrzec i powiadomić, że są one szkodliwe. Obywatele są wprowadzani w błąd. Nikt tak jasno nie mówi, że to uzależnienie na całe życie, a nikotyna może mieć wiele negatywnych skutków. W 1964 r. jeden z moich poprzedników, Luther Terry, opublikował pierwszy raport naczelnego chirurga na temat palenia. To pomogło rozwiązać problem, bo w jednoznaczny sposób wykazało, że używanie tytoniu jest szkodliwe dla zdrowia. Tak samo musi być z papierosami elektronicznymi.
A jak zwalczyć efekt "cool", na który kładą nacisk producenci e-papierosów?
Docieramy do influencerów, którzy promują te produkty w sieci. I którzy promują ten efekt, łącząc zabawę i fajność z wapowaniem. Współpracujemy z mediami społecznościowymi, które zmieniają reguły dotyczące reklamy czy promowania e-papierosów. Wysłaliśmy do szkół list, który miał dotrzeć do nauczycieli, rodziców i uczniów, w którym mówiliśmy o wszystkich niebezpieczeństwach. Informowaliśmy nauczycieli o takiej podstawowej rzeczy, jak opis produktu. Wiele e-papierosów przypomina pamięć przenośną USB, więc nauczyciele czy rodzice często nawet nie wiedzą, że to, co ich dziecko trzyma w ręku dziecko, jest urządzeniem do wapowania. Sprawa jest poważna. Musimy skończyć z obserwacją, a wdrożyć politykę działania.
Co mógłby pan poradzić Polsce?
Skoro do Polski coraz prężniej wchodzą firmy produkujące papierosy elektroniczne, zachęcałbym Polaków, żeby nie popełnili tego samego błędu, co my, dopuszczając do rozprzestrzeniana się e-papierosowej epidemii. Radzę, żebyście reagowali bardzo szybko. Po pierwsze, należy docierać z informacją do młodych. Oni są rozsądni, ale muszą dysponować wiedzą. Po drugie, zastanowić się, czy nie zakazać smakowych e-papierosów. Głównym celem powinno być uchronienie młodzieży przed uzależnieniem od nikotyny.