"Od 29 kwietnia br. Sekretariat ZG ZNP rekomenduje włoski protest: pracujemy tylko tyle, ile zobowiązują nas do tego przepisy prawa oświatowego i tylko w oparciu o to, co znajduje się w miejscu naszej pracy i co zapewnia nam pracodawca. Zawieszamy strajk, ale nie protest! Trwa spór zbiorowy!" – czytamy w komunikacie umieszczonym na stronie internetowej ZNP.
- Decyzja (zarządu ZNP – PAP) została podjęta bez przemyślenia. Chyba ktoś w ZNP nie zrozumiał, co to jest strajk włoski – powiedziała PAP Monika Owczarek z Warszawskiego Komitetu Strajkowego. - O coś innego nam chodziło – dodała. Wyjaśniła, że protestujący nauczyciele "ograniczą się wyłącznie do wykonywania obowiązków wynikających z Karty nauczyciela". Podkreśliła, że zrezygnują z wszystkich działań, które wykraczają poza zajęcia dydaktyczno-wychowawcze. Zwróciła uwagę, że nauczyciele organizowali wyjścia do teatru, konkursy, przeglądy filmowe itd.
- Rozumiem, że protestujący nauczyciele mają – zdaniem ZNP – ograniczyć się do prowadzenia lekcji i zajęć wychowawczych, a na przykład zrezygnować z wycieczek. Choć wydaje mi się, że jeżeli wycieczki były zaplanowane wcześniej, to nie zrezygnują z nich – oceniła dyrektor Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 354 w Warszawie Renata Wilczyńska.
Zdaniem nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej w SP nr 1 w Połczynie-Zdroju Bożeny Łukomskiej, która z większością kadry placówki włączyła się w strajk, włoski protest polegający na przykład na odmowie udziału w wycieczkach może być trudny do wykonania.
"Sama w czerwcu jadę na wycieczkę do Warszawy z uczniami i nie odwołuję jej, bo poszły za tym już jakieś zobowiązania finansowe. Zresztą nauczyciele nawet podczas strajku jeździli z uczniami na takie wycieczki, zaplanowane dużo wcześniej".
Wyjaśniła, że w szkole organizacja pracy polega na planowaniu jej z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. - Nie da się pewnych rzeczy cofnąć. Nie możemy z tego zrezygnować. Jestem przekonana, że nie zrobi tego żaden z wychowawców – powiedziała.
W jej ocenie nauczyciele, którzy zawiesili strajk, "na pewno nie będą się tak sztywno trzymać" rekomendacji przewodniczącego ZNP.
Zaznaczyła, że zaplanowane konkursy się odbędą, ale może już nie być intensywnego nadrabiania materiału z podstawy programowej. Nauczyciele mogą nie chcieć wspomóc rady rodziców w organizacji imprez na zakończenie roku szkolnego, mogą zrezygnować z oferowanej dotąd bezpłatnie i po lekcjach uczniom pomocy edukacyjnej i psychologicznej. - Mnie na te ostatnie sześć tygodni roku, tego entuzjazmu zabraknie – powiedziała Łukomska, nauczycielka z 31-letnim stażem pracy.
Nauczycielka z jednej z podlaskich szkół, w której protestu nie było, ale solidaryzowała się ze strajkującymi, propozycja Broniarza jest warta uwagi.
- To sensowna propozycja, ale nie do wykonania w szkole – oceniła. Powiedziała, że chodzi np. o godziny pozalekcyjne, kiedy uczniowie mogą poprawiać sprawdziany czy się konsultować. - Nikt mi za te godziny nie płaci, ale nie mogę zrezygnować z tego tak z dnia na dzień ze względu na uczniów, ale też na dyrekcję, której takie działania na pewno by się nie spodobały – dodała.