Do końca lutego samorządowcy muszą powiadomić o zamiarze zamknięcia placówki oświatowej rodziców oraz kuratoria. Pierwsze uchwały intencyjne już spływają do organów nadzoru pedagogicznego. Ze wstępnych danych wynika, że najczęściej do likwidacji typowane są podstawówki.

Rachunek ekonomiczny

Tadeusz Dąbrowski, dyrektor wydziału edukacji przedszkolnej i podstawowej Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy, wylicza: placówki w Wabczu, Sławkowie (gmina Chełmża), Siemkowie (gmina Lniano), Januszkowie oraz w gminach Żnin i Kcynia. Szkoły tam położone są wytypowane do zamknięcia. – Jedynie na bazie jednostki w Wabczu zostanie utworzona filia w Stolnie – dodaje.
Rada gminy podjęła taką decyzję, tłumacząc, że w klasach jest za mało dzieci (od czworga do ośmiorga). Nie rozumiem tylko, dlaczego przed wyborami samorządowymi szkoła przeszła remont i termomodernizację. Skoro ma powstać filia, to budynek będzie niewykorzystany. To marnotrawstwo – uważa Elżbieta Ziemecka, dyrektor szkoły podstawowej w Wabczu.
Reklama

Małe szkoły problemem

Tworzenie filii w większej miejscowości to sposób samorządów na uspokojenie nastrojów wśród rodziców zaniepokojonych zamykaniem szkół – tam trafiają najmłodsze dzieci (zerówka i klasy I–III). W efekcie tylko najstarszym (IV–VIII klasa) trzeba zapewnić dowóz do innej placówki.
Urząd gminy Krzczonów (w woj. łódzkim) w swoich planach idzie jednak jeszcze dalej – zamierza zamknąć wcześniej utworzoną filię szkoły podstawowej. Tu również przeważył rachunek ekonomiczny – budynki, gdzie uczą się dzieci, wymagają szybkiego remontu i doposażenia. Na to nie ma pieniędzy. Podobny los czeka filię szkoły w Jelni (również woj. łódzkie).
Utrzymanie jednego ucznia to ponad 30 tys. zł rocznie. Natomiast z subwencji oświatowej dostajemy 7 tys. zł – potwierdza Jolanta Mysłowska, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Krzczonowie. Poza tym nie ma mowy o realizacji edukacji społecznej. – W całej placówce z oddziałami I–III jest zaledwie siedmioro uczniów, w przedszkolu – 10. Na 1,5 ucznia przypada średnio jeden nauczyciel – precyzuje dyrektor Mysłowska. Decyzję radnych o zamknięciu filii tłumaczy również tym, że w szkole, do której przechodzą dzieci w IV klasie, są zdecydowanie lepsze warunki do nauki – uczniowie mają dostęp do tablic interaktywnych, nowej pracowni informatycznej i sali gimnastycznej.
Rozżalenia decyzją radnych nie kryje jednak Małgorzata Jędrasik, kierownik szkoły filialnej w Jelnie. Podkreśla, że jej placówka pełni również funkcje kulturalne dla mieszkańców wsi.

Trudne decyzje

Samorządowcy robią, co mogą, aby utrzymywać małe szkoły, ale zawsze brakuje pieniędzy w gminnej kasie i trzeba podejmować niepopularne decyzje – przekonuje Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP, starosta toruński.
Oświatowe związki uważają, że likwidacja takich jednostek to błąd.
Lokalni włodarze robią to metodą plastrów. W pierwszej kolejności wycinają część oddziałów i tworzą filie szkół bez dyrektora. Za kilka lat wykazują, że koszty ich funkcjonowania nadal są zbyt wysokie, bo jest mało uczniów. Wtedy następuje definitywny koniec filii – tłumaczy Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w Forum Związków Zawodowych.
Winę za to, jego zdaniem, ponosi MEN, które już w 2017 r. mogło zablokować proces zamykania małych szkół dzięki zwiększeniu puli pieniędzy na ramowe zajęcia, a także na etaty dla psychologów, pedagogów i bibliotekarzy. – A tak dzieci ze wsi i ich rodzice czują się obywatelami drugiej kategorii. Dowożone autobusem nie mają szans na dodatkowe zajęcia, bo dla opiekunów to problem logistyczny – dodaje.

Lokalne sympatie

Związkowcy wskazują, że w systemie oświaty jest łącznie około 70 mld zł, ale resort nie robi nic, aby system finansowania uporządkować, a pieniądze sprawiedliwie podzielić.
MEN miało plany, aby więcej środków przeznaczyć na niewielkie szkoły oraz na te, które odchodzą od zmianowości zajęć. Wtedy wręcz nie opłacałoby się ich likwidować. Niestety skończyło się na zapowiedziach – przypomina Sławomir Wittkowicz.
Likwidację szkół mogą skutecznie blokować kuratoria, których opinie w tym temacie są wiążące dla samorządów. Ale, jak podkreślają związki oświatowe, wszystko zależy od tego, kto jest lokalnym włodarzem i z jaką partią sympatyzuje. Łódzkie Kuratorium Oświaty w sprawie likwidacji i przekształceń placówek wydało już 14 opinii. Wszystkie są pozytywne.