Nauczyciele mają do 4 marca podjąć decyzję o terminie strajku. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz mówił na początku lutego, że do tej pory nie ma żadnego przełomu w rozmowach z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Związkowcy mają jeden postulat - wzrost wynagrodzeń dla nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami o tysiąc złotych.
Związek Nauczycielstwa Polskiego chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a w ubiegłym tygodniu poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
- My się do tego przygotowujemy.(...) Mamy sztab, w którym przygotowujemy się do tego, jak sobie z tym poradzić - powiedział Trzaskowski, pytany czy miasto jest przygotowane na strajk w oświacie.
- Ubolewam nad tym, że za skutki tej kompletnej deformy edukacji, po części będzie odpowiedzialny samorząd. Ubolewam nad tym, że zostaną one zepchnięte na barki nauczycieli, rodziców i samych uczniów - mówił prezydent Warszawy. Podkreślił, że sytuacja ta go niepokoi, zwłaszcza w kontekście tego, że zbliżają się egzaminy.
Jak dodał, przede wszystkim teraz rozmawiamy z nauczycielami. - Na sesji marcowej, podwyżki, które obiecywałem, zostaną przegłosowane na Radzie Warszawy z indeksacją od stycznia - przypomniał prezydent Warszawy.
- Cały czas prowadzimy rozmowy. Miejmy nadzieję, że z nauczycielami znajdziemy jakieś porozumienie. (...) Rozumiem zdenerwowanie i wściekłość nauczycieli na ten chaos, który panuje i arogancję ministerstwa edukacji, które nie rozmawia i nie traktuje poważnie nauczycieli - ocenił.
Jak podkreślił, są to też "oczywiście pytania do pani minister (Anny Zalewskiej - PAP), która mówiła, że nie będzie żadnych problemów, żadnego chaosu". - Widzimy, w jakie turbulencje pani minister nas wpakowała, a sama wybiera się do Parlamentu Europejskiego - dodał.