– W kontekście likwidacji gimnazjów uważam program szóstej klasy za absurd. U córki w klasie tematy są rozwleczone, byle tylko zapchać czas. Często zdarza się, że nauczyciele pozwalają dzieciom odrabiać prace domowe z innych przedmiotów – skarży się pan Michał, ojciec dwunastoletniej Marianny. – Na polskim i matematyce nauczyciele robią to, co już było, nieznacznie poszerzając zakres materiału – dodaje pani Agnieszka. – U nas program jest realizowany normalnie, ale odczuwalne są zniechęcenie, brak motywacji i rozczarowanie – relacjonuje pani Iwona. Choć reforma edukacji na razie istnieje jedynie jako projekt ustawy, już teraz realnie zmienia życie szkoły.
"Zaczynasz ostatni rok nauki w szkole podstawowej (...). Dwa ostatnie rozdziały są poświęcone tylko powtórzeniu i utrwaleniu wiadomości, co pomoże ci przygotować się do sprawdzianu po szkole podstawowej, a także do nauki w gimnazjum" – tak zaczyna się podręcznik wydawnictwa WSiP do matematyki w szóstej klasie. – To tylko pokazuje, jak szybko wprowadzana jest reforma – mówi pani Renata, matka z Warszawy. – Nasze dzieci, jeszcze idąc do szóstej klasy, przeczytały, że zostaną gimnazjalistami. Teraz czekają na to, co się z nimi stanie. Pewności przecież nie ma – skarży się.
Nikt nic nie wie
Wielu pedagogów przyznaje, że sprawa nie jest prosta. – Cały czas słyszymy zapowiedzi minister, ale nie mamy niczego na papierze. A co, jeśli w grudniu okaże sie jednak, że ustawa nie zostanie przyjęta? Znów trzeba będzie wszystko odkręcać – ocenia jeden z pedagogów. Inni przyznają, że do gwałtownych ruchów zniechęcają ich samorządowcy, którzy także czekają na to, co ostatecznie stanie się z projektem. – Widzimy, że spadła motywacja uczniów. Do tej pory dużo dawał im test szóstoklasisty. Teraz, kiedy go nie będzie, zastanawiamy się, czy nie robić własnego, wewnątrzszkolnego egzaminu – dodaje inny nauczyciel.
Wciąż nie ma jednak nowych podstaw programowych, czyli rozkładu jazdy nauczania. – Pani minister zapowiadała, że będą gotowe jeszcze w sierpniu – przypomina prezes ZNP Sławomir Broniarz. Teraz termin ich prezentacji wyznaczono na koniec listopada.
Przeciwko reformie powstają kolejne strony w internecie, przybywa także szkół, w których rodzice protestują wobec zmian. Na wielu gimnazjach zawisły banery z hasłem „Nie likwidujcie naszej szkoły”. Rodzice jednego z gimnazjów na warszawskim Mokotowie urządzili nawet pikietę w obronie placówki. Protesty organizuje też Związek Nauczycielstwa Polskiego. Miesiąc temu urządził wiece w 16 miastach wojewódzkich – na ulice wyszło kilkanaście tysięcy pedagogów, samorządowców i rodziców. Kolejne planowane są jeszcze w tym miesiącu. We wtorek związek skrzykuje rodziców, nauczycieli i samorządowców pod Sejm (tego dnia prawdopodobnie będzie się on zajmować projektem reformy). Na 19 listopada zwołuje natomiast ogólnopolską manifestację pracowników oświaty. Jej głównym postulatem będzie wycofanie się przez rząd z pomysłu zmian.