Z motywem śmierci, porzucenia czy groźnych postaci dziecko zapoznaje się od najmłodszych lat, zwłaszcza za sprawą bajek. Popularne baśnie Andersena nie stronią od melancholijnych i tragicznych zakończeń, w baśniach braci Grimm możemy przeczytać o wyjątkowo wymyślnych karach, które brzmią jak opisy najstraszliwszych tortur.
Czy dzieci są dziś wrażliwsze? Zdaniem części rodziców omawiane w pierwszych klasach podstawówki lektury sprawiają, że dzieci nie śpią po nocach, bo w głowach wciąż mają treści, których nigdy nie chciałyby przeczytać.
Te lektury rodzice uważają za zbyt straszne
Część rodziców, czytając swoim dzieciom bajki na dobranoc stara się delikatnie zmieniać treść, jeśli ich zdaniem brzmi ona zbyt drastycznie. Powstają nawet książki, w których klasyczne bajki zyskują szczęśliwsze zakończenia, a makabryczne opisy zastępowane są tymi, które nie przestraszą kilkulatka. Powszechny w bajkach kanibalizm, wilk zjadający babcię i Czerwonego Kapturka, czarownica pożerająca dzieci to coś, do czego przywykliśmy, jednak dzieci rozumieją to dosłownie. W dodatku na pewnym etapie nie odróżniają prawdy od fikcji, stąd problemy z zasypianiem i strach, że z szafy wyjdzie potwór, który zdobił strony zbioru baśni.
W pierwszych klasach podstawówki omawiane są książki, na które zdaniem niektórych rodziców ich dzieci nie są gotowe. Na grupach dla rodziców często wymieniane są zwłaszcza te lektury:
- „Asiunia” Joanny Papuzińskiej,
- „Dziewczynka z parku” Beaty Kosmowskiej,
- „Dziewczynka z zapałkami” Hansa Christiana Andersena.
Dlaczego właśnie te pozycje wydają się mamom drugoklasistów nieodpowiednie? Głównie z racji poruszania trudnych emocjonalnie tematów: śmierci, straty, choroby, samotności, biedy, wojny czy żałoby. Choć są wartościowe i uczą empatii, nie należą do książek, po które dzieci sięgają z entuzjazmem. Młodsi uczniowie często wolą opowieści lżejsze, pełne humoru i przygód, dlatego historie o smutnym lub bolesnym wydźwięku mogą budzić w nich opór lub niepokój. Nie ukrywają tego mamy, które na grupach rodzicielskich wzajemnie ostrzegają się przed tym, że „będzie płacz”.
„Czytałyśmy na raty. Ta lektura nie powinna być omawiana w 2. klasie”
Nie brakuje opinii, że w/w książki są wartościowe, jednak być może nieodpowiednie dla tak młodych odbiorców. Mamy wrażliwszych dzieci przyznają, że czytaniu towarzyszył płacz, a książka była czytana „na raty”.
Trudno jednak nie zauważyć, że „Asiunia” i „Dziewczynka z parku” pisane są prostym, łatwym dla zrozumienia przez dziecko językiem, dzięki czemu ich czytanie to świetna okazja do tego, by zapoznać dzieci także z tymi trudniejszymi tematami. Prędzej czy później dzieci mogą się z nimi zmierzyć, a rozmowa i omówienie sprawiają, że nawet smutne książki mogą stać się ważnym doświadczeniem, a nie tylko obowiązkową szkolną pozycją.
Jednocześnie wiele dzieci, gdy już przeczyta te utwory z pomocą nauczyciela lub rodzica, potrafi bardzo mocno się z nimi utożsamić. To oczywiście może wywoływać emocje, z którymi dziecku będzie trudniej. Warto zauważyć, że „Asiunia” (jest lekturą od 2017 roku) jest opisem prawdziwych przeżyć autorki, która urodziła się w roku wybuchu II wojny światowej. Choć próżno czekać na szczęśliwe zakończenie (mama dziewczynki nie wraca do domu), Asiunia wzrusza i przybliża temat wojny. Także dziś, w obliczu obecnych napięć to temat, o którym warto mądrze rozmawiać z dziećmi.