Stan psychiczny dzieci i młodzieży w Polsce, delikatnie mówiąc, nie jest najlepszy. Wyniki licznych badań jednoznacznie wskazują, że problem staje się coraz poważniejszy. Na temat aktualnej sytuacji, profilaktyki i ewentualnych zmian na lepsze rozmawiałam z konsultantką krajową w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży dr n. med. Aleksandrą Lewandowską.
Aneta Malinowska, Dziennik.pl: Pani doktor, jaka jest kondycja psychiczna dzieci i młodzieży w Polsce?
Dr n. med. Aleksandra Lewandowska: Ostatnie kilka lat, głównie okres pandemii, wybuch konfliktu zbrojnego i kryzys gospodarczy obnażyły to, co do tej pory nie działało. Przez dwie dekady mojej pracy zawodowej, jak również zgodnie z wynikami licznych badań, obserwowaliśmy coroczny wzrost liczby dzieci i młodzieży wymagających specjalistycznej opieki w obszarze wieku rozwojowego. Jednakże właśnie w ciągu ostatnich trzech lat zaobserwowaliśmy znaczący skokowy wzrost zapotrzebowania.
Czy wiadomo dlaczego akurat teraz nastąpił taki skok?
Ta sytuacja wynika między innymi z nierównowagi między popytem a podażą usług specjalistycznych w tej dziedzinie. Pomimo ciągłego wzrostu liczby miejsc i prób zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania, liczba specjalistów nadal pozostaje niewystarczająca, co prowadzi do wydłużających się kolejek oczekujących na pomoc.
Jakie jeszcze czynniki powodują narastanie problemu?
Istnieje wiele przyczyn tego złożonego zjawiska, a to, co obserwujemy, to tylko wierzchołek góry lodowej. Ten temat był długo zaniedbywany. Psychiatria długo była marginalizowana, nie tylko w ostatnich latach, ale mówiłabym wręcz o dziesięcioleciach. Wystarczy odwiedzić jeden z większych i wiodących ośrodków psychiatrycznych w Polsce, aby zobaczyć warunki, w jakich pacjenci są leczeni, oraz w jakich pracuje personel medyczny. Często podkreślam, że odejścia z publicznej służby zdrowia nie dotyczą wyłącznie kwestii wynagrodzeń, ale również warunków, w jakich leczy się pacjentów.
Wiadomo, jak wiele dzieci i młodzieży potrzebuje pomocy?
Z roku na rok liczba dzieci i młodzieży potrzebujących opieki wzrasta. Niedawno zwróciłam się do NFZ o dane z sektora publicznego, aby przeanalizować dynamikę w ciągu ostatnich 10 lat, czyli od 2013 do 2023 roku. Z tych danych wyraźnie wynika , że liczba pacjentów w wieku dziecięco-młodzieżowym, którzy potrzebowali opieki, sukcesywnie wzrastała. Warto zaznaczyć, że rok 2020 nie jest miarodajny z powodu lockdownów i obaw ludzi przed zgłaszaniem się do szpitali, jednak od 2021 roku ponownie obserwujemy skokowy wzrost.
Poprosiłam również NFZ o dane z ostatnich trzech lat, aby porównać je z tym, co obserwuję w codziennej pracy na oddziałach. Szczerze mówiąc, sprawdzałam to aż czterokrotnie, ponieważ trudno mi było uwierzyć, że liczba pacjentów wzrosła o aż tak dużą skalę. Okazuje się, że liczba pacjentów dziecięcych do 13. roku życia w latach 2019-2022 wzrosła o 87 procent, a liczba pacjentów młodzieżowych powyżej 13. roku życia wzrosła aż o 168 procent. Te dane są niezwykle alarmujące.
168 proc.?!! To przerażające… Czy tak duża liczba potrzebujących oznacza większą liczbę prób samobójczych albo okaleczeń itp.?
Tak. Kolejną niepokojącą kwestią wynikającą z tych statystyk jest gwałtowny wzrost prób samobójczych w ciągu lat. W roku 2021 wzrost w porównaniu z 2020 wyniósł aż 70 procent, a kolejny rok przyniósł kolejny wzrost o 40 procent. W ciągu trzech lat odnotowano więc aż 110-procentowy wzrost prób samobójczych u dzieci i młodzieży. W roku 2023 nadal utrzymuje się wysoka liczba prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży, jednak wzrost w stosunku do roku poprzedniego wynosi 2,2 proc. Należy więc zauważyć, że niepokojąco skokowy wzrost z lat poprzednich został zahamowany.
Te statystyki ukazują rozmiar problemu, jednak zawsze podkreślam, że zachowania samobójcze są często krzykiem tych dzieci i nastolatków do dorosłych - sygnałem, że nie zgadzają się na świat, który dla nich tworzymy, ponieważ oni nie potrafią się w nim odnaleźć.
To jeszcze wracając do pytania o powody aktualnej sytuacji… Co jest przyczyną tak wielkiego problemu?
Ostatnie lata, związane z pandemią, wojną i kryzysem gospodarczym, przyniosły zmiany w życiu wielu rodzin w naszym kraju. Pandemia zwłaszcza spowodowała, że wiele dzieci i nastolatków, tak samo, jak i my, straciło bliskich. Doświadczyliśmy mnóstwa zmian, napięć, lęku oraz obaw, które wymagały ciągłego dostosowywania się do nowych warunków. Cały czas byliśmy w procesie adaptacji i niepewności. Osoby, które miały wypracowane narzędzia radzenia sobie w takich sytuacjach, poradziły sobie lepiej w porównaniu z tymi, którzy nie mieli takich umiejętności.
A profilaktyka? Są jakieś programy pomagające zdobyć te wspomniane umiejętności?
Jeśli chodzi o profilaktykę w naszym kraju, niestety nadal nie funkcjonuje ona na odpowiednim poziomie. Chociaż istnieją wspaniałe fundacje i różnorodne projekty, które są realizowane, brakuje jednak rozwiązań systemowych, które zapewniłyby prowadzenie skoordynowanych działań profilaktycznych na stałe. Takie działania powinny być prowadzone systematycznie, aby przygotować dzieci, nastolatków i młodych ludzi do różnorodnych wyzwań życiowych.
A szkoła? Może i tam problem kondycji psychicznej młodych ludzi powinien być bardziej zauważony?
Zdecydowanie tak. Pragnę podkreślić mądrość wypowiedzi młodych ludzi, gdyż to oni często przekazują istotne przesłania. Nie zapomnę słów jednego z nastolatków, który podczas spotkania ze mną wyznał, że jest uczniem jednego z najlepszych liceów w Łodzi, osiąga bardzo dobre oceny, ale mimo to czuje, że nie potrafi sprostać wyzwaniom. Wyraził wprost swoje rozczarowanie, że w szkole brakuje zajęć, które przygotowałyby go do życia "pełnego niespodzianek i stresu". A to jest przecież nieuniknione, ale najważniejsze jest umiejętne radzenie sobie w pojawiających się trudnych sytuacjach.
Jednak warto też zwrócić uwagę, że nie tylko dzieci, ale również kondycja psychiczna dorosłych nie prezentuje się optymistycznie. Dzieci funkcjonują w takim otoczeniu, które opiera się na relacjach w rodzinach, rodzinach zastępczych czy w szkołach z nauczycielami, którzy sami niejednokrotnie podkreślają, że są przemęczeni i jest im coraz trudniej poradzić sobie z różnymi wyzwaniami.
I te dzieci nie mają właściwych wzorców i odpowiedniego wsparcia na co dzień ani w domach, ani w szkołach…
Te dzieci nie tylko mają niewłaściwy przykład z domu, ponieważ ich rodzice mają trudności w radzeniu sobie, ale także szkoła, która powinna nie tylko kształcić, ale również wspierać w rozwoju, dotknięta jest tym problemem. W ostatnich latach sytuacja ta była szczególnie trudna, a wprowadzenie systemowych rozwiązań w tej kwestii napotykało na liczne przeszkody.
Ostatnio w opiece psychiatrycznej dla dzieci wprowadzane są zmiany. Czy to wystarczy?
Wiemy, że od kilku lat wdrażany jest nowy model opieki psychiatrycznej dla dzieci, co zaowocowało ponad 450 nowymi ośrodkami w całym kraju, czyli ośrodkami opieki środowiskowej psychologiczno-psychoterapeutycznej. Ta zmiana stanowi diametralną różnicę w porównaniu z sytuacją sprzed lat. Niemniej jednak, mimo tego postępu, obserwujemy nadal przepełnienie oddziałów szpitalnych oraz ciągłe interwencje w izbach przyjęć z uwagi na wzrost liczby dzieci i młodzieży potrzebujących pomocy w obszarze psychiatrii wieku rozwojowego.
To wskazuje, że jeśli nie połączymy sił i nie będziemy działać zespołowo, współpracując między różnymi resortami, to będziemy tkwić w martwym punkcie. Bez takiej współpracy będziemy marnować energię, to będzie znowu kwadratura koła i z tego patosu nie wyjdziemy.
Co jeszcze mogłoby pomóc? Może przydałyby się jakieś zmiany w systemie edukacji?
Rozwiązania związane z edukacją, takie jak profilaktyka, w tym dedykowane zajęcia zdrowotne czy modyfikacje w podstawie programowej, wymagają uwzględnienia innej jakości i formy nauczania dzieci. Warto zauważyć, że skupiamy się głównie na rozwijaniu intelektu, zapominając, że od kilkudziesięciu lat wiemy, iż kluczowa jest inteligencja emocjonalna. To właśnie ona ma decydujące znaczenie i gwarantuje sukces, który jest obecnie tak bardzo promowany. Choć intelekt również odgrywa swoją rolę, to jednak to, jak nawiązujemy relacje z innymi, jak radzimy sobie w różnych sytuacjach oraz nasze umiejętności odczuwania emocji w odniesieniu do osób i miejsc, to tu właśnie inteligencja emocjonalna odgrywa kluczową rolę.
Polska szkoła w rozbudowywaniu takich kompetencji chyba nie jest pomocna…
Obowiązująca nadal podstawa programowa i zajęcia prowadzone w szkołach często nie poświęcają odpowiedniej uwagi na rozwój obszaru emocjonalnego oraz kompetencji społecznych. W efekcie obserwujemy takie sytuacje. Według najnowszych raportów z 2023 roku dzieci nadal odczuwają samotność, brak wsparcia ze strony dorosłych i nie ufają specjalistom.
A nałogi? Przemoc? Internet? To też jest nagminne i nie służy zdrowiu psychicznemu.
To prawda. Rośnie przemoc rówieśnicza, co jest przerażające. W porównaniu z rokiem 2023 odnotowano wzrost o 10 procent. Zatrważające jest, że aż dwie trzecie młodych ludzi potwierdza doświadczanie przemocy ze strony rówieśników, a 78 procent badanych przyznaje się do doświadczania różnych form przemocy zarówno ze strony rówieśników, jak i osób dorosłych z najbliższego otoczenia.
Badania wykazują również, że nastolatki doświadczające przemocy rówieśniczej mają aż siedmiokrotnie większe ryzyko podjęcia próby samobójczej. Dodatkowo 60 procent nastolatków przyznaje się do sięgania po alkohol jako formę odreagowania i redukcji stresu, a 46 procent z nich przyznaje się do upicia się w ciągu ostatniego miesiąca. To z kolei prowadzi do aż dziewięciokrotnego wzrostu ryzyka wystąpienia zachowań samobójczych.
Zauważono także wzrost czasu spędzanego w mediach społecznościowych oraz w Internecie.
A to wszystko są czynniki środowiskowe, które wpływają na kondycję psychiczną dzieci i młodzieży i to właśnie one w głównej mierze związane są z etiologią zaburzeń psychicznych dzieci i młodzieży, czynniki na które mamy wpływ i którymi możemy się zająć.
Mówiła pani o nauczycielach, którzy są w kiepskiej formie psychicznej, co niestety nie pozostaje bez wpływu na uczniów. Czy można zaryzykować stwierdzenie, że szkoła często przykłada się do pogłębiania problemów psychicznych młodych ludzi?
Stres szkolny ma ogromne znaczenie. Obserwujemy kolejny wzrost w porównaniu z 2022 rokiem aż o 30 procent więcej dzieci i młodzieży przyjmowanych na przepełnione oddziały w trakcie roku szkolnego, podczas gdy obłożenie średnio spada o 50 procent w okresie wakacji. Dlatego często podkreślam, że psychiatria dziecięco-młodzieżowa w Polsce jest ściśle powiązana z dynamiką roku szkolnego. Tych obszarów nie da się rozdzielić.
Uważam, że nie trzeba być specjalistą, aby dostrzec potrzebę restrukturyzacji obecnego systemu, który często jest opresyjny i nieprzyjazny dla dzieci. W obecnej sytuacji wszyscy są zmęczeni - zarówno dzieci, jak i rodzice, oraz nauczyciele. To sprawia, że współpraca staje się trudna z powodu napięć i frustracji. Nauczyciele często wykonują swoje obowiązki z poczucia przymusu, biegając między szkołą a korepetycjami, co uniemożliwia nawiązanie głębszych relacji z dziećmi. A to właśnie brak tych relacji prowadzi do kryzysu ich jakości.
Widzi pani szansę na zmiany, choćby "światełko w tunelu" dla poprawy tej trudnej sytuacji?
Aktualny system edukacji stoi w impasie i dopóki nie nastąpią zmiany, nie możemy spodziewać się poprawy. Jednak biorąc pod uwagę postęp cywilizacyjny oraz dostępne narzędzia, istnieje realna możliwość stworzenia cudownych szkół. Choć proces ten będzie wymagał czasu, musimy od czegoś zacząć, gdyż obecny model edukacji wyraźnie nie spełnia naszych oczekiwań. Konieczne jest wprowadzenie bardziej zindywidualizowanego programu nauczania. Obecnie dzieci są zmuszane do dostosowania się do jednego schematu, co często prowadzi do monotonnego przyswajania materiału, a w efekcie braku motywacji do nauki. Problem kondycji psychicznej, który obserwujemy, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej – zadbajmy zatem o profilaktykę, która powinna być priorytetem w działaniach edukacyjnych.
Aneta Malinowska (aneta.malinowska@infor.pl)