Dzwonili do mojego 87-letniego ojca, czy przyjdzie pilnować dzieci podczas egzaminu – mówi jeden z nauczycieli. Ojciec – lojalny wobec strajkujących młodszych kolegów – odmówił. W jednym z warszawskich gimnazjów dyrekcja także szukała wsparcia u swoich byłych pracowników. Odmówili. – Emerytów? To chyba na cmentarzu będą szukać – podsumowuje dyrektorka jednej z krakowskich placówek. U niej większość personelu popiera strajk. Choć nie we wszystkich szkołach jest kłopot ze znalezieniem zastępców, to problem – jeśli dojdzie do strajku – w skali kraju może być duży.
Z naszej sondy przeprowadzonej w kuratoriach, urzędach miast, okręgowych komisjach egzaminacyjnych oraz z rozmów z dyrektorami wynika jedno: panuje chaos informacyjny. Gdańsk pytany o to, jak sobie poradzi ze strajkiem, mówi, że to kompetencje kuratorium. Pomorskie kuratorium przekonuje, że "za ewentualne powstanie sytuacji budzącej niepokój w sprawie opieki nad uczniami w czasie egzaminu gimnazjalnego i ósmoklasisty w związku z planowanymi strajkami nauczycieli odpowiedzialność biorą związki zawodowe, które podjęły tę decyzję". Część urzędników przekonuje, że nad wszystkim powinna panować Centralna Komisja Egzaminacyjna.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama
Przygotowane zostały wszystkie formy arkuszy egzaminacyjnych, zgodnie z zamówieniami ze szkół, wszystkie arkusze zostały wydrukowane, skonfekcjonowane oraz przygotowane do wysyłki – wylicza Marcin Smolik, szef CKE. I podkreśla, że z informacji uzyskanych z OKE (które mają dane ze szkół) wynika, iż praktycznie we wszystkich szkołach powołane zostały zespoły egzaminacyjne i nadzorujące. Problem w tym, że, owszem, zespoły są, ale podpis pod deklaracją wejścia w ich skład nie jest równoznaczny z tym, że dana osoba nie będzie strajkować.
Zapytaliśmy więc, jak urzędnicy mogą wspomóc szkoły – jeżeli problem się pojawi. Kuratoria odpowiadają dość zgodnie: za to, jak przebiegnie egzamin, jest odpowiedzialny dyrektor szkoły. I odsyłają do przepisów. Lubelski kurator oświaty z kolei "wyraża nadzieję, że egzaminy odbędą się zgodnie z harmonogramem, gdyż wszystkim stronom zależy na tym, by doszło do porozumienia, a rozmowy nadal się toczą". Ale np. wielkopolskie kuratorium odsyła nas do… inspekcji pracy, mającej spis szkół, w których będą problemy. PIP sprawdza też, czy placówki mogą legalnie na czas egzaminu zatrudnić pracowników innych szkół.
Różne podejście mają miasta. Warszawa uruchamia informator z placówkami deklarującymi przystąpienie do strajku oraz takimi, w których będzie można otrzymać wsparcie w opiece nad dziećmi niezdającymi egzaminu. Alternatywą dla szkoły mają być domy kultury, ośrodki sportowe. – Nie uda nam się zapewnić wszystkim dzieciom opieki, tym bardziej że ponad połowa przedszkoli przystępuje do strajku. Ale dla części przygotowujemy różne oferty – mówi Dorota Łoboda z komisji edukacji m.st. Warszawy. Ratusz przygotowuje też wzmocnienie patroli straży miejskiej. Powód? Starsze dzieci podczas strajku nie będą miały lekcji, większość może skorzystać z okazji i bawić się "na mieście". Również Łódź zaangażowała się w pomoc szkołom. – Pracownicy wydziału edukacji nawiązali kontakty z nauczycielami na emeryturze, czekamy na ich decyzję w sprawie ewentualnego zastąpienia strajkujących kolegów. Jesteśmy na etapie zbierania danych – mówi Monika Pawlak z biura rzecznika prasowego UM Łódź. I dodaje, że miasto sprawdza także ewentualne zainteresowanie pracą w czasie strajku nauczycieli bezrobotnych, zarejestrowanych w urzędzie pracy. Został też powołany zarządzeniem prezydenta zespół złożony z dyrektorów wydziałów edukacji, sportu, kultury, zarządzania kryzysowego, prawnego oraz MOPS, MOSiR i powiatowego urzędu pracy. Jego celem jest ustalenie alternatywnych rozwiązań, w tym także możliwości przeprowadzenia egzaminów poza szkołą. Na dziś nie ma wiążących decyzji w tej sprawie. Za protestem w Łodzi opowiedziało się nie tylko 100 proc. podstawówek, ale także 31 z 37 gimnazjów.
Dyrektorzy placówek są w patowej sytuacji: obawiają się o swoje stanowiska, jeśli nie zapewnią zastępstwa za strajkujących, ale chcą też być lojalni wobec walczących o lepsze zarobki nauczycieli. – Kuratorium poprosiło mnie o przeprowadzenie ankiety wśród nauczycieli na temat tego, kto z nich przystąpi do zespołu nadzorującego egzamin ósmoklasisty. Z ustnych deklaracji wynika, że nikt nie ma takiej chęci, a dodam, że za strajkiem opowiedziało się 93 proc. pedagogów w mojej szkole. Mogę zatrudnić na ten czas emerytowanych nauczycieli. Nie miałabym z tym problemu, bo utrzymuję dobre relacje z pracującymi kiedyś u nas specjalistami. Uważam jednak, że w ten sposób wystąpiłabym przeciwko strajkującym – przyznaje dyrektorka szkoły podstawowej w Krakowie.
Rozdarci są też rodzice. – U nas jest wiele dzieci z niepełnosprawnością, więc musi być siedem osobnych komisji. A szkoła przystąpiła do strajku. Z jednej strony ich popieram. Z drugiej myślę sobie, że ten rocznik ma pod górkę: najpierw w trakcie edukacji zmieniono podstawę programową oraz zlikwidowano gimnazja. Teraz jeszcze egzamin w nerwach – ocenia matka jednego z ósmoklasistów.
ZNP podaje, że według danych na środę udział w strajku potwierdza 78,97 proc. szkół i placówek oświatowych. Nauczyciele domagają się podwyżek – 1 tys. zł do pensji zasadniczej dla każdego pracownika, również administracyjnego. W razie braku porozumienia przystąpią do strajku, który ma się zacząć 8 kwietnia. Kilka dni później są zaplanowane egzaminy kończące podstawówki i gimnazja. MEN przekonuje jednak, że wszystko będzie dobrze.