Nauczyciele dostaną podwyżkę, ale to za mało?

Ministerstwo Edukacji Narodowej ustaliło nową wysokość wynagrodzeń nauczycieli. Od 1 marca 2024 roku ich pensje wzrosną o 5 proc., co oznacza podwyżki w wysokości od 245 do 296 zł brutto. Dla wielu pedagogów to jednak niewystarczające zmiany.

Reklama

Niezależny Związek Zawodowy Oświata Polska zwraca uwagę, że waloryzacja emerytur wyniesie 5,5 proc., co oznacza, że wynagrodzenia nauczycieli realnie tracą na wartości. W ciągu ostatnich 10 lat ich pensje spadły o 18 proc., a obecna propozycja rządu utrzymuje ten trend na poziomie -13 proc.

Skrócenie lekcji zamiast wyższych pensji?

Związkowcy w odpowiedzi na brak satysfakcjonujących podwyżek zaproponowali alternatywne rozwiązanie – skrócenie lekcji z 45 do 40 minut. Ich zdaniem jest to logiczny krok, skoro wynagrodzenia nie nadążają za inflacją i wzrostem płac w innych sektorach.

"Jeśli nie można urealnić wynagrodzeń, to należy skrócić lekcje. Od 1 marca lekcja ma trwać 40 minut" – informuje NZZ Oświata Polska. Inną propozycją jest wliczenie dwóch godzin dyżurów "czarnkowych” do płatnego pensum.

Downsizing w edukacji

Reklama

Związkowcy porównują sytuację nauczycieli do zjawiska znanego z rynku – "downsizingu", czyli zmniejszania wielkości produktów przy zachowaniu tej samej ceny. Przykładem może być kostka masła, która dawniej ważyła 250 g, a dziś 200 g.

Lekcja 45-minutowa to relikt przeszłości. Dzieci mają coraz większe problemy ze skupieniem. Skrócenie lekcji o 5 minut może poprawić ich efektywność – argumentuje w rozmowie z PortalSamorządowy.pl Radosław Utnik, koordynator NZZ Oświata Polska.

Portal porównał te zmiany w szkołach do "fabryki masła".

Czy MEN rozważy propozycję?

Na razie Ministerstwo Edukacji Narodowej nie odniosło się do postulatu skrócenia lekcji. Wprowadzenie zmian wymagałoby modyfikacji podstawy programowej oraz dostosowania harmonogramów zajęć. Pytanie, czy rząd będzie skłonny do dalszych negocjacji, skoro już teraz nauczyciele otrzymają podwyżki niższe od oczekiwań."