Do Opola w poniedziałek na rozmowy z przedstawicielami mniejszości niemieckiej przyjechał prof. Bernd Fabritius, pełnomocnik rządu federalnego Niemiec ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych. Powodem wizyty była decyzja o zmniejszeniu przez Polskę pieniędzy na naukę języka niemieckiego jako ojczystego w polskich szkołach.

Reklama

Czarnek wydał rozporządzenie

W piątek Minister Edukacji i Nauki wydał w tej sprawie rozporządzenie zmniejszające od nowego roku szkolnego z trzech do jednej tygodniowo liczbę godzin nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości. Pozostałych mniejszości w Polsce ten zapis rozporządzenia nie obowiązuje.

Podczas konferencji prasowej przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce Bernard Gaida określił rozporządzenie mianem jawnie dyskryminującego mniejszość niemiecką. W ocenie Gaidy zostało w ten sposób naruszone polskie prawo i podpisane przez Polskę traktaty międzynarodowe.

"Stworzono drugą kategorię obywateli polskich"

Stworzono drugą kategorię obywateli polskich, bo ten przepis dotyczy około 300 tysięcy obywateli Polski. Oczekujemy wycofania z obiegu prawnego tej zmiany z 4 lutego. Nie wyobrażamy sobie, by w państwie demokratycznym taki przepis mógł obowiązywać – powiedział Gaida. Przewodniczący ZNSSK poinformował, że organizacje mniejszości niemieckiej w Polsce skierowały już w tej sprawie zażalenie do Rady Europy.

"Decyzja władz polskich została oparta na fałszywych przesłankach"

Zdaniem prof. Fabritiusa decyzja władz polskich została oparta na fałszywych przesłankach i decyzje polskiego ministerstwa na nich oparte należy skorygować. Przedstawiciel rządu Niemiec przyznał, że rząd federalny nie finansuje nauki języka polskiego w tym kraju, ale wynika to wyłącznie z przyjętego w RFN systemu edukacyjnego, w którym całokształt spraw dotyczących nauczania jest realizowany przez poszczególne landy, a nie rząd federalny. Jak podkreślał, niemieckie landy rocznie wydają około 200 mln euro na naukę języka polskiego dla 15 tys. uczniów, którzy zgłosili takie zapotrzebowanie.

Widzę, jak grupa lojalnych obywateli Polski jest teraz raniona przez tego typu decyzje. (...) Rząd federalny będzie wspierał mniejszość niemiecką w Polsce i zależy mu na wyjaśnieniu tej sytuacji w drodze dialogu. Byłem wielokrotnie pytany, czy w sytuacji, gdy Polska ogranicza u siebie środki na naukę języka mniejszości, strona niemiecka zrobi to samo. Nie zrobimy tego, bo byłaby to zła decyzja. Ograniczenie edukacji młodej generacji odbędzie się ze szkodą dla niej – powiedział prof. Fabritius.

Reklama

Poseł na Sejm Ryszard Galla (Mniejszość Niemiecka) poinformował, że 22 lutego z udziałem ministra Czarnka, reprezentującego MSZ wiceministra Szynkowkiego vel Sęka, ambasadora RFN i prof. Fabritiusa odbędą się w Warszawie rozmowy na temat rozwiązania problemu nauki języka niemieckiego jako ojczystego.

Razem z innymi posłami podejmujemy także działania, by zwołać posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którym chcielibyśmy zapytać (...), jak się mają zapisy rozporządzenia ministra Czarnka w stosunku do takich aktów prawnych, jak konstytucja, ustawy i zapisów traktatowych, które władze Polski ratyfikowały – powiedział Galla.

Rafał Bartek, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, porównał obecną sytuację do czasów PRL, gdy nauka języka niemieckiego na Górnym Śląsku była zakazana.

Wychowałem się w czasach komunizmu, gdy nauka języka niemieckiego była zakazana. Opowiadając o tym córkom, zawsze mówiłem, że mają szczęście, że tę rzeczywistość znają tylko z opowiadań. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że dożyję takiego momentu, (...) w którym mówimy im, że teraz będziecie uczyły się nie na trzech, ale na jednej lekcji języka niemieckiego, bo ktoś nie lubi Niemców. (...) Mam ogromną nadzieję, że nastąpi refleksja, opamiętanie w tej retoryce, opartej na fałszywych przesłankach. (...) Nie można budować narracji politycznej kosztem młodych pokoleń – powiedział Bartek.