Informacje te potwierdził w środę PAP adwokat Ameera Alkhawlanego Marek Śliz.

Doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, iracki Kurd, 5 kwietnia 2017 r. został, na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, deportowany do Iraku – w ocenie służb specjalnych przebywanie Irakijczyka w Polsce zagrażało bezpieczeństwu narodowemu.

Reklama

Alkhawlany został wydalony z Polski w tym samym dniu, w którym sąd w Przemyślu zdecydował o zwolnieniu go z aresztu dla cudzoziemców, który jest w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. Wcześniej postanowienie o umieszczeniu Irakijczyka w areszcie wydał sąd w Krakowie 3 października (podtrzymał postanowienie 21 października) 2016 r., w dniu zatrzymania mężczyzny na wniosek szefa ABW. Według informacji PAP doktorant został wówczas zatrzymany w związku z kontrolą legalności jego pobytu w Polsce.

- Skierowaliśmy skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ponieważ uważamy, że proces w Polsce przeprowadzony był nierzetelnie, doktorant nie miał pełnego prawa do obrony i oczyszczenia się z postawionych mu zarzutów. Że jest niebezpieczny dla państwa polskiego - nie udokumentowano tego zarzutu, twierdzono że znajduje się (zarzuty - PAP) w materiale tajnym, do którego podczas całego procesu nie dopuszczono ani mnie, jako jego adwokata, ani Ameera, co uważam za kuriozalne – powiedział w środę PAP Śliz. Jak dodał, ABW w trakcie procesu nie skontrolowało mieszkania doktoranta w akademiku. - To jest bardzo ciekawe – ktoś jest niebezpieczny, a nie przeprowadzają rewizji – powiedział adwokat.

Ocenił także, że Ameerowi "złamano karierę". - Był tutaj doktorantem, bardzo lubianym przez profesorów, studentów, pisał pracę doktorską i pewnego dnia, po uprzedniejszym umieszczeniu go w ośrodku dla cudzoziemców, areszcie dla cudzoziemców, wydalono go z Polski. Co ciekawsze, było to w dniu, kiedy sąd w Przemyślu nie zgodził się na przedłużenie mu aresztu dla cudzoziemców – mówił mecenas dodając, że nie dostał zawiadomienia o deportacji i kiedy przyjechał do ośrodka Ameera już tam nie było (5 kwietnia 2017 r.).

Ameer Alkhawlany jest w Iraku i domaga się od Polski zadośćuczynienia w wysokości 25 tys. euro. - To nie jest oszałamiająca kwota biorąc pod uwagę złamanie mu kariery – powiedział adwokat i podkreślił, że najważniejsze jest, aby Ameer został oczyszczony z zarzutów i żeby cofnięto mu zakaz wjazdu do krajów strefy Schengen.

Alkhawlany będąc w Polsce ubiegał się o status uchodźcy; nie dostał go. Jak informowano, decyzja taka została wydana na podstawie artykułów ustawy z 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP. Mowa w nich o istnieniu poważnych podstaw aby sądzić, że cudzoziemiec jest winny działań sprzecznych z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych określonymi w preambule i art. 1 i 2 Karty Narodów Zjednoczonych oraz o stanowieniu zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa lub społeczeństwa.

Reklama

W połowie listopada 2016 r. sprawa doktoranta UJ była tematem posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych. ABW miała "bardzo ważne przesłanki" do tego, by podjąć działania wobec Irakijczyka - mówił PAP po posiedzeniu komisji jej przewodniczący Marek Opioła.

O skardze irackiego Kurda na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka napisała w środę "Gazeta Wyborcza".