Najpierw egzamin ósmoklasisty i gimnazjalisty. Następnie wędrówki ludów przy przenoszeniu papierów do wybranej szkoły średniej. W atmosferze strachu, że oto do rywalizacji staje nie jeden, ale trzy roczniki uczniów, a w konsekwencji nie dla wszystkich wystarczy miejsc. Wcześniej czekanie na to, co przyniesie strajk nauczycieli i czy egzaminy w ogóle się odbędą. Nie wspominając o trwającym od prawie dwóch lat zamieszaniu związanym z wygaszaniem gimnazjów i wydłużaniem podstawówek do ośmiu lat.
To, nad czym dyskutują politycy, nauczyciele i rodzice (słowem: dorośli), dzieci testują na własnej skórze. Dlatego spytaliśmy je, jak ostatnie wydarzenia w edukacji wyglądają z perspektywy osób najmniej dopuszczanych do głosu. Obraz, jaki się z tych rozmów wyłania, nie jest smutną relacją z pola bitwy. Owszem, są tu strach, niepewność, walka o najlepsze miejsce w szkole oraz różne taktyki, by ten cel osiągnąć. – Smutne, że dorośli zafundowali nam wyścig szczurów – mówią.

EMIL WĘCŁAWEK absolwent ósmej klasy szkoły podstawowej we Wrocławiu, rocznik 2004

Reklama
Z tymi egzaminami było tak, że jedni politycy nas straszyli, inni uspokajali. Na szczęście jestem typem, którego trudno zdenerwować. Uznałem, że to egzamin jak każdy inny. Skoro tak, to trzeba po prostu go zdać. Myślę, że jeśli nie olało się całego roku, to zwykła powtórka w zupełności wystarczyła.
Miałem wszystko starannie przemyślane, przynajmniej od poprzednich wakacji. We Wrocławiu jest technikum spedycyjne. To kierunek dla mnie. W przyszłości będę się zajmował organizacją transportu, sprzedażą. Zdobędę tę samą wiedzę co w liceum, a do tego konkretny zawód. Gdy opowiedziałem o tym pomyśle rodzinie, reakcje były różne. Mama od początku mnie wspierała, ale niektórzy marudzili, że technikum to coś gorszego niż liceum. Ja jednak wolę robić to, co chcę, a nie to, co inni mi sugerują. Mam już zaklepane miejsce w technikum i zamiast się stresować, śpię spokojnie. Kiedy inni w nerwach usiłowali przerobić ostatnie trzy lata nauki w trzy tygodnie, ja rozwijałem swoje pasje, działałem w harcerstwie. I to był dla mnie sposób na wyciszenie się. Zamiast słuchać wiadomości o brakujących tysiącach miejsc w szkołach, organizowałem spotkania harcerskie, zbiórki pieniężne. No i uczyłem młodszego kolegę jazdy na rowerze. Chłopak śmiga, aż miło.

LILIANA WÓJCIK absolwentka gimnazjum społecznego w Karczemkach k. Gdyni, rocznik 2003