Pytany o sprawców fałszywych alarmów bombowych, rzecznik KGP podkreślił, że "z wiadomych względów" nie może ujawnić, co dotychczas zostało ustalone.
- Jeżeli chodzi o szkoły, to rzeczywiście tam policjanci, wspierani przez Żandarmerię Wojskową, strażników granicznych, pełnili służbę przy tych szkołach - tak, że można powiedzieć z niemal 100-procentową pewnością, że w żadnej szkole nie ma możliwości, żeby jakiegokolwiek przedmioty niebezpieczne mogły być dostarczone czy podrzucone - powiedział.
- To działania, które miały na celu przede wszystkim wsparcie uczniów, którzy zdają matury, nauczycieli, aby czuli się oni bezpiecznie, aby nie przeżywali tego stresu związanego z nieodpowiedzialnymi działaniami ludzi, którzy rozsyłają takie informacje, żeby byli pewni, że są w bezpiecznych salach - podkreślił rzecznik KGP.
Jak poinformował, w akcji wzięło udział ok. 11 tys. funkcjonariuszy. - Z naszej strony to duże działania, ale myślę, że maturzystom należy się ze strony policji taka pomoc - dodał.
W poniedziałek, w pierwszym dniu matur, 122 szkoły zgłosiły do OKE, że otrzymały drogą mailową informacje o podłożeniu ładunku wybuchowego. W części placówek egzaminy maturalne z języka polskiego rozpoczęły się z opóźnieniem - kilkadziesiąt placówek w każdej OKE otrzymało sygnały o podłożeniu ładunków wybuchowych lub gazu. Wszystkie alarmy okazały się fałszywe.
We wtorek rano, w dniu egzaminu maturalnego z matematyki, dyrektor CKE Marcin Smolik poinformował, że szkoły ponadgimnazjalne, podobnie jak w poniedziałek, zgłaszały do służb i do okręgowych komisji egzaminacyjnych, że otrzymały drogą mailową informacje o podłożeniu ładunku wybuchowego.
W środę po godzinie 9.00 maturzyści przystąpią do pisemnego egzaminu z języka angielskiego na poziomie podstawowym.