Rzecz działa się w szkole podstawowej w Dobczycach, która wcześniej gościła - w ramach międzynarodowej organizacji studentów AIESEC - studentów m.in. z Chin i Indii.
"Problem zaczął się, gdy w październiku ubiegłego roku przyjechali do niej wolontariusze z Algierii. Warsztaty w podstawówce (podczas lekcji angielskiego i pod opieką nauczyciela tego przedmiotu) mieli prowadzić przez dwa tygodnie. Skończyły się po trzech dniach, gdy w szkole pojawili się wizytatorzy z Małopolskiego Kuratorium Oświaty. Ktoś zadzwonił do kuratorium i poskarżył się, że dzieci w szkole uczą się pisać swoje imiona i nazwiska po arabsku" - dowiedziała się dziennikarka Gazety Wyborczej, Olga Szpunar
Po kontroli, Dorota Skwarek, Rzecznik Dyscyplinarny dla Nauczycieli, uznała, że dyrektorka, dopuszczając do prowadzenia zajęć przez studentów z Algierii, "nie zapewniła bezpieczeństwa psychicznego i fizycznego uczniom". Wolontariusze nie pochodzą z krajów o kulturze anglosaskiej, dyrektorka nie sprawdziła ich kwalifikacji pod kątem znajomości angielskiego i prowadzenia warsztatów – można przeczytać w piśmie rzecznika.
Skwarek wszczęła też postępowanie dyscyplinarne i wnioskuje o zwolnienie dyrektorki z pracy.
– Dobrze, że nie karę śmierci – komentuje dyrektorka Aleksandra Sutkowska. I tłumaczy: – Nie skontrolowałam kwalifikacji wolontariuszy, bo robi to przysyłająca ich organizacja. Wcześniej w szkole też nikt tego nie kontrolował i nie został z tego tytułu pozbawiony pracy - pisze krakowski oddział "Gazety Wyborczej"
– W Krakowie działamy tak od 40 lat. Dzięki programowi zagraniczni studenci gościli w setkach krakowskich szkół. Nigdy wcześniej nie było z tego tytułu żadnych problemów – kwituje Sofia Turczyniak z AIESEC.