Z sondy DGP przeprowadzonej wśród dyrektorów szkół wynika, że nie zdążą oni z wdrożeniem wszystkich zmian związanych z reformą oświaty do czasu rozpoczęcia roku szkolnego. Nie mają tu na myśli tylko wyposażenia bibliotek i pracowni przedmiotowych dla uczniów siódmych klas podstawowych, ale cały proces związany z funkcjonowaniem szkół i prowadzeniem zajęć dla uczniów.
Zdaniem szefów większości placówek nowy rok szkolny ruszy pełną parą dopiero od października. Albo jeszcze później.
Wakacje w klasie
Przygotowania do wdrożenia zmian trwają. Dyrektorzy zapowiadają, że w związku z tym dużo wcześniej niż zwykle będą wzywali nauczycieli do szkoły.
W minionych latach pedagodzy pojawili w pracy na dzień, góra dwa przed rozpoczęciem roku. – Wszystko wskazuje na to, że w tym roku przygotowania rozpoczniemy razem z nauczycielami już w połowie sierpnia. Pracy jest bardzo dużo. Musimy przede wszystkim zastanowić się, jak połączyć dotychczasową podstawę programową z tą nową, dla uczniów klas siódmych – wyjaśnia Izabela Leśniewska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Według Leśniewskiej nauczyciele będą się zapoznawać z nowym prawem oświatowym co najmniej przez pierwszy miesiąc roku szkolnego. Szczególnie że ustawa i rozporządzenia liczą razem setki przepisów.
Mało czasu na refleksje
Dodatkowo podstawa programowa (tj. ogólne zasady nauczania z poszczególnych przedmiotów) może przysparzać problemów uczniom gimnazjum, którzy nie otrzymali promocji z pierwszej do drugiej klasy.
– Trafią do siódmej, a potem do ósmej klasy szkoły podstawowej i będą mieli dwa lata na przerobienie materiału, który w gimnazjum realizowany był przez trzy lata – tłumaczy Jacek Rudnik, dyrektor Gimnazjum nr 3 w Puławach. Jego zdaniem przejściowa podstawa programowa będzie niedopracowana.
– Nauczyciele nie przestawią się 1 września na nowe zasady nauczania. To wszystko dzieje się w takim tempie, że nie ma czasu na refleksyjne zapoznanie się z nowymi rozwiązaniami. A nikt przecież nie zamierza przeznaczać całego wypoczynku na przygotowywanie się do pracy – komentuje Rudnik. I przypomina, że nawet podręczniki trzeba było wybierać w pośpiechu, więc w efekcie wielu nauczycieli także z nich nie będzie zadowolonych.
Początku roku szkolnego obawiają się również związkowcy. – To będzie jedna wielka prowizorka. Nauczyciele w większości nie akceptują absurdalnych rozwiązań reformy i będzie im trudno się do nich stosować. Z pewnością będą się starać, by najmniejszą krzywdę te zmiany wyrządziły samym uczniom – przekonuje Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Zmieniać statut czy nie?
Wyzwaniem będzie też dostosowanie statutów szkół do nowego prawa oświatowego. Co prawda, jest na to czas do 30 listopada, ale ZNP już teraz organizuje szkolenia dla nauczycieli. – To bardzo ważny dokument, w którym samorząd i dyrektorzy mogą przeforsować niekorzystne rozwiązania dla nauczycieli. Nie chcemy, aby nauczyciele wyrażali na to zgodę – ostrzega Broniarz.
Sami dyrektorzy też są między młotem a kowadłem. Jeśli szkoła chce zmienić zasady oceniania i klasyfikowania, statut powinien być znowelizowany przed 1 września. Prawnicy są tu zgodni: zmian tych nie można przeprowadzać w trakcie roku szkolnego. Wielu dyrektorów chce więc, aby nowe statuty zaczęły obowiązywać w ciągu najbliższych tygodni. Przekonują, że brałyby one pod uwagę nowe okoliczności, czyli np. wprowadzały nowe zasady oceny zachowania, uwzględniające to, że gimnazjaliści znaleźli się w podstawówce.
Izabela Leśniewska z PSP nr 23 w Radomiu przyznaje, że placówka już pracuje nad projektem nowego dokumentu.
Nowe programy
Dyrektorzy szkół wspólnie z nauczycielami powinni przygotować też nowy program profilaktyczno-wychowawczy dla rady rodziców. – Dotychczas były to dwa oddzielne dokumenty, teraz musimy scalić je w jeden – komentuje Rudnik. – Do tego dochodzi kilka innych pism, jakie rodzice otrzymują do podpisania na pierwszym spotkaniu w szkole, i także one muszą uwzględniać zmiany w prawie oświatowym – dodaje. Ponadto do końca wakacji szkoły muszą też przygotować i zaopiniować aneksy do arkuszy organizacyjnych.
Nie tylko sprawy związane w dużej mierze z biurokracją idą opornie. Wielu dyrektorów dopiero teraz otrzymało środki na zakup pomocy dydaktycznych dla uczniów siódmej klasy. Część z placówek wciąż boryka się ze sprawami kadrowymi, np. brakiem nauczycieli określonych przedmiotów. – Nie mamy jeszcze geografa – przyznaje Izabela Leśniewska.
Co na to wszystko resort edukacji? – Cała reforma przebiega zgodnie z planem – można usłyszeć w ministerstwie. I jeszcze radę: jak któryś dyrektor ma problemy, to może zgłosić się po pomoc do urzędników z kuratorium.