Prezentacja dorobku naukowego doktora habilitowanego czy doktora, uchwały rad naukowych z uczelni, na której przeprowadzane było podstępowanie habilitacyjne, czy recenzje to tylko niektóre z dokumentów, do których od 2011 r. może zajrzeć każdy. Są publikowane na stronie Centralnej Komisji. Chodziło o zwiększenie przejrzystości świata nauki.
– Publikowanie tych dokumentów pomaga wykrywać m.in. plagiaty czy błędy rad jednostek w podejmowanych uchwałach. Ale także mobilizuje przy pracy recenzentów – przyznaje prof. Bogusław Śliwerski, członek prezydium Centralnej Komisji. On sam uważa, że aby była realizowana idea przejrzystości, dokumenty powinny być zawsze dostępne. Doktor Emanuel Kulczycki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na swoim blogu dodaje: „dzięki jawności można było wychwycić błędy formalne recenzentów”. Co zresztą część naukowców robiła, wykazując wiele absurdów.
Komisja wydała oficjalny komunikat, w którym informuje, że nie ma możliwości technicznych na dłuższe niż sześć miesięcy przechowywanie tych informacji. Po tym czasie będzie je usuwać, by zrobić miejsce następnym. – Kilka miesięcy wystarczy. Po co komu dłużej dostęp do dokumentów – pyta retorycznie w nieoficjalnej rozmowie jeden z pracowników CK. Dodaje, że decyzja o kasowaniu plików wynikła po rozmowach z informatykami. To oni uznali, że ich usuwanie to najlepsza opcja. Co oznacza, że nie będzie do nich publicznego dostępu i zniknie ich zapis w formie elektronicznej, którą ktoś wcześniej musiał stworzyć.
Jednak, jak zapewnia nasz rozmówca z Centralnej Komisji, zostanie wersja papierowa. A archiwa są prowadzone bardzo porządnie. Dodaje, że instytucja od dawna ma problem z brakiem informatyków. Jest zmuszona pożyczać ich od Polskiej Akademii Nauk, która działa w stołecznym Pałacu Kultury. Nie przyjmie specjalisty tylko dla siebie z powodu zamrożenia etatów.
Teoretycznie CK działa zgodnie z prawem, bo choć ustawa narzuca publikację informacji o awansach, to nie określa, jak długo mają widnieć na stronie.
– Plany usuwania dokumentów po tak krótkim czasie uderzają w fundament transparentności, a zatem uniemożliwią działanie mechanizmów kontrolnych. Jest to szczególnie ważne wobec zmory plagiatów oraz nierzetelności naukowców. Pełny i trwały dostęp do dokumentacji awansowych jest niezbędnym narzędziem samokontroli środowiska naukowego – komentuje dr hab. Łukasz Niesiołowski z Instytutu Historycznego UW. Dodaje, że argument, jakoby komisji brakowało miejsca na przechowywanie danych, kompromituje ją. – Można to umieścić w szeregu wydarzeń absurdalnych i po prostu śmiesznych – dodaje Niesiołowski, jeden z założycieli ruchu społecznego „Obywatele nauki”. Rozpoczął zbiórkę społeczną na zakup nowego dysku (zebrano 215 zł).
Pracownicy CK pytani o to, jaka jest pojemność pamięci serwerów, nie potrafili nam odpowiedzieć. Sprawdziliśmy sami. Z wyliczeń jednego z naukowców wynika, że 225 postępowań habilitacyjnych z ekonomii zajmuje na stronie komisji 2,2 GB. Co oznacza, że średnio jedno postępowanie zajmuje 10 MB. Jak przyznają informatycy, takie pliki mogą zajmować mniej niż 1 MB. Ale nawet przy tak niegospodarnym zarządzaniu na dysku 10 TB można pomieścić aż milion postępowań. Zaś cena takiego dysku to maksimum 3 tys. zł.
Jak wynika z projektu budżetu Ministerstwa Nauki Centralna Komisja otrzymała około 100 tys. zł na zakup serwera wieloprocesowego z macierzami.
Dlaczego nadal są więc problemy z archiwizowaniem danych? – Otrzymaliśmy jedynie sygnał z biura, że jest problem, a rozwiązaniem miałoby być usuwanie po jakimś czasie starych plików – tłumaczy członek prezydium CK prof. Bogusław Śliwerski. Podkreśla, że prezydium nie ma wpływu na sprawy administracyjno-techniczne.
Niektórzy naukowcy nie wierzą w problemy „techniczne”. Tym bardziej że np. biblioteki akademickie mają obowiązek wieczystego archiwizowania dokumentów elektronicznych i jakoś sobie z tym radzą. Autor bloga „Robię habilitację” pisze wprost: „ani przez chwilę nie wierzę, że idzie o »ograniczone możliwości techniczne«. Uważam, że Centralna Komisja zwiera szyki. Przez fora i blogi przelewa się fala krytyki wobec Komisji, a więc zamiast zmienić swe postępowanie, CK ogranicza dostęp do informacji. Teraz będzie mniej do krytykowania. Teraz nie będzie można porównywać postępowań” – pisze bloger. Już wcześniej naukowcy wytykali, że CK nie śpieszy się z publikowaniem m.in. recenzji przy postępowaniach profesorskich.
Ministerstwo Nauki nie odpowiedziało nam na pytania, jak ocenia decyzję komisji. Jednak sama minister Lena Kolarska-Bobińska wezwana przez naukowców do odpowiedzi skomentowała na Twitterze, że to „tajemnicza sprawa, bo na ten cel dostali dużo środków”.
W dniu publikacji tego tekstu minister nauki dodała: Serwer CK archiwizuje i będzie archiwizować. To był tylko niefortunny komunikat.