Tegoroczny sprawdzian szóstoklasisty będzie pierwszym opartym na wprowadzonej w 2009 r. podstawie programowej. Z analizy przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych wynika, że nauczyciele wciąż mają trudności, by pracować z uczniami na jej bazie.
Uczniowie nie radzą sobie z rozwiązywaniem bardziej skomplikowanych matematycznych zadań i mają problemy z wyobraźnią przestrzenną. Gubią też sens wykonywanych zadań. Średnio jest też, jeśli chodzi o edukację polonistyczną. Szóstoklasista potrafi wymyślić krótkie opowiadanie, ale ma problemy z ortografią, interpunkcją i poprawnością językową. – Aby nauczyciele zmienili sposób uczenia, potrzeba 5–7 lat – komentował podczas prezentacji wyników Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Tego, czy zmiana idzie we właściwym kierunku, IBE prawdopodobnie już nie sprawdzi. Finansowanie projektu, w ramach którego są prowadzone, jest zapewnione tylko do czerwca.
Co stanie się później? Z jednej strony MEN zastrzega, że z badań nie rezygnuje, a jedynie kończy projekty systemowe zaplanowane do 2015 r. Z drugiej nie wynegocjował pieniędzy z UE na kolejne badania. – Trudno teraz precyzyjnie wskazać, jakie środki i na jakich warunkach zostaną ostatecznie przeznaczone na działania związane z tworzeniem i funkcjonowaniem narzędzi ewaluacyjnych w obszarze edukacji – informuje nas rzeczniczka resortu Joanna Dębek.
Reklama
To niejedyna ważna analiza IBE, która jest zagrożona wygaszeniem. Dzięki projektowi „Porównywalne wyniki egzaminacyjne” (w skrócie PWE) można sprawdzić, w jaki sposób na wiedzę uczniów wpływają kolejne pomysły resortu edukacji. Liczby okazały się bezwzględne na przykład dla reformy wprowadzającej gimnazjum. Choć w części humanistycznej tendencja jest rosnąca, w matematyczno-przyrodniczej między 2002 a 2012 r. średni wynik uczniów zmniejszył się o blisko 7 pkt.
– To badanie pozwoliło szybko zareagować na negatywną zmianę i w kolejnych latach uczniowie wypadali już lepiej – ocenia prof. Krzysztof Konarzewski, były szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. – Z tych badań nie można zrezygnować. Mają kolosalne znaczenie, bo usuwają podstawowy zarzut, że egzaminatorzy tak manipulują skalą wyników testów, by zawsze politycy dostali dobrą wiadomość. Pozwalają sprawdzić rzeczywisty poziom wiedzy – przekonuje.
W najbliższym czasie badacze IBE sprawdzą, jak na tle poprzednich roczników wypadli maturzyści z ubiegłego roku. Po tym jak w pierwszym terminie co trzeci uczeń nie zdał egzaminu, minister Joanna Kluzik-Rostkowska komentowała, że był to po prostu słabszy rocznik nastolatków. Badanie pozwoli zweryfikować trafność tej tezy.
Badań w oświacie broni Katarzyna Hall, minister edukacji w pierwszym rządzie Donalda Tuska. – Są potrzebne permanentnie, bo edukacji nie da się posprzątać raz na zawsze – uważa. – Teraz monitorowania wymaga zwłaszcza kształcenie zawodowe, a także reforma obniżenia wieku szkolnego – mówi.
Wśród badań, których przyszłość jest niepewna, znalazły się też testy po trzeciej klasie (OBUT), czyli pierwsze narzędzie, które pozwoli sprawdzić, jak sześciolatki radzą sobie w szkole. Przyszłoroczna edycja ma jeszcze zapewnione finansowanie, bo IBE zaoszczędził pieniądze w przeszłości. Kolejne mogą się już nie odbyć. – To jedyne tak rzetelne badanie umiejętności uczniów po trzeciej klasie. W szczytowym momencie przystępowało do niego 80 proc. wszystkich polskich szkół podstawowych – przypomina prof. Konarzewski. – Jest ono ważne z punktu widzenia nauczycieli. Jeśli wyniki ich klasy w OBUT zdecydowanie się obniżają, muszą się zastanawiać nad poprawieniem metod swojej pracy – dodaje.
O tym, jak ważne jest bieżące monitorowanie edukacji, mówi nam również Krystyna Łybacka, minister edukacji w rządzie Leszka Millera. – Na początku dekady wszyscy stawiali na kształcenie ogólne. Bardzo naciskano na mnie, żebym zlikwidowała szkoły zawodowe. Gdyby nie wyniki ówczesnych badań z zakresu rynku pracy, to nie upierałabym się, żeby zostawiać te placówki w systemie. To nie była moja mądrość, ale mądrość badaczy, którzy pokazywali mi, że będzie to potrzebne. Dziś przywrócenie rangi szkolnictwa zawodowego jest jednym z głównych tematów edukacyjnych – przypomina.
To niejedyne badanie, z jakiego MEN wycofał się w ostatnim czasie. Jak pisaliśmy w DGP, Polska zrezygnowała też z udziału w międzynarodowym projekcie TALIS, organizowanym przez OECD co pięć lat. Dostarcza ono informacji na temat tego, jak pracują pedagodzy i jaki mają wpływ na proces uczenia się młodzieży. Powodem rezygnacji z TALIS podawanym przez MEN były również koszty.