Kiedy Herman Van Rompuy ogłosił, że jego następcą na stanowisku szefa Rady Europejskiej zostanie Donald Tusk, premiera zalała fala krytyki. Dziennikarze bezlitośnie wypomnieli mu, że nie mówi dobrze ani po francusku, ani po angielsku. Podczas swojej pierwszej brukselskiej konferencji prasowej, Tusk zażartował: I will polish my english.
Tusk nie odbiega od polskiego standardu. W 2011 roku wśród Polaków powyżej 16 roku życia 41 proc. deklarowało, że nie posługuje się żadnym językiem. Żadnego języka obcego nie zna co piąty młody mieszkaniec Polski i dwie trzecie osób powyżej 65 roku życia. Najnowsza analiza Instytutu Badań Edukacyjnych pokazuje, że dzisiejszy system nauczania języków wcale nie zwiastuje lepszych wyników w przyszłości.
IBE pokazało właśnie cząstkowe wyniki "Badania uczenia się i nauczania języków obcych w gimnazjum" (BUNJO). Brało w nim udział około 4,7 tys. uczniów ze 120 szkół. Wstępny raport nie napawa optymizmem – połowa nauczycieli zadeklarowała, że ich głównym priorytetem jest przygotowanie dzieci do testów, a nie wpojenie im najważniejszych umiejętności komunikacyjnych.
Okazuje się, że gimnazjaliści uczą się języka łopatologicznie, głównie z podręcznika. Nauczyciele najczęściej komponują całe zajęcia według zamieszczonych w nim materiałów. Generalnie na każdej lekcji korzystamy z podręcznika. Idziemy schematycznie lekcja, po lekcji - przyznał w wywiadzie pogłębionym jeden z nauczycieli. Jednocześnie angliści są przekonani, że żeby nauczyć się języka trzeba mieć w niej dobrego belfra.
Choć eksperci przekonują, że największe sukcesy dydaktyczne zapewniają interaktywne zajęcia, takie jak praca w grupach, nauczyciele sięgają po nią stosunkowo rzadko. Jak pokazuje raport dużo częściej robią to wielkomiejscy belfrowie (30 proc.). Na wsi do pracy w grupach zachęca uczniów ledwie co piąty.
Nic dziwnego, że co trzeci badany nauczyciel ocenia, że jego uczniowie wstydzą się wypowiadać na forum klasy.
Raport ujawnia też pewne paradoksy. Choć niemal wszyscy badani nauczyciele uważają, że dla uczniów najważniejsze są umiejętności komunikacyjne, co piąty belfer przyznaje, że nie stawia regularnie ocen z mówienia. Co ciekawe, prawie co dziesiąty badany uznał umiejętność tworzenia prac pisemnych za zupełnie nieistotną.
Swoje lekcje angielskiego słabo ocenili też sami gimnazjaliści. Co trzeci przyznaje, że nauczyciel mówi w klasie głównie po polsku. Tyle samo przekonuje, że większość ich lekcji poświęcona jest głównie nauce gramatyki.
Wielu uczniów przyznaje, że chodzi na dodatkowe lekcje angielskiego poza szkołą. W I klasie gimnazjum z korepetycji z języka angielskiego korzystało 12 proc. uczniów uczęszczających do szkół wiejskich i 21 proc. z wielkomiejskich placówek. W klasach IV-VI odpowiednio: 18 i 30 proc.
Komentarze(15)
Pokaż:
(Taka opcja jest, ale nie jest powszechna).
Kiedyś był u mnie w domu Holender, gdy zobaczył, że oglądamy zagraniczne filmy tłumaczone na j. polski - "Teraz rozumiem, dlaczego tak mało Polaków zna j. angielski "- powiedział.
"Swoje lekcje angielskiego słabo ocenili też sami gimnazjaliści. Co trzeci przyznaje, że nauczyciel mówi w klasie głównie po polsku. "
I wasze szczęście, że po polsku! Bo gdy tylko nauczyciel zaczyna mówić _wyłącznie_ po angielsku, to w klasie rozlega się jęk "Ale my nie rozumiemyyy!!!"
Dajcie spokój, lekcje z native speakerem albo nauczycielem mówiącym wyłącznie w obcym języku są dobre najwcześniej w liceum. Gimnazjaliści po prostu nie znają jeszcze języka obcego tak dobrze, żeby zrozumieć np. wyjaśnienia dotyczące stosowania czasów czy idiomów.
Problem niskiej efektywności w nauczaniu tak języków obcych, jak i innych przedmiotów wynika u nas w dużej mierze ze splotu dwóch czynników: z jednej strony mamy istotnie stosunkowo niską innowacyjność i kreatywność metod pracy nauczycieli skrępowanych koniecznością uczenia „pod egzamin”, ale z drugiej strony nawet najbardziej otwarty i pomysłowy nauczyciel trafia na dość solidny „opór materii” w postaci dramatycznie niskiej ciekawości poznawczej uczniów, zwłaszcza w gimnazjum, a potem w wielu szkołach średnich. (Że przekłada się to na duży odsetek kompletnie biernych studentów, nie trzeba nawet dodawać.) Jak czegokolwiek nauczyć kogoś, kto nie interesuje się niczym, dobrowolnie nie czyta nic, nie pisze w języku polskim, a z innymi komunikuje się za pomocą chatów i sms-ów, w których nie obowiązują żadne zasady składni i ortografii? Jakimi sposobami skłonić na lekcji do dialogów z kolegami nastolatków, których cały świat pojęciowy kręci się wyłącznie wokół Minecrafta lub LOL'a, a wszystko inne jest nieważne, nieciekawe i irytujące?
Proszę wierzyć, że nie jest to zadanie łatwe. Oczywiście, można uczyć korzystając z gier i filmów w języku angielskim, ale na to, żeby w ten sposób zrealizować zakładane treści programowe, należałoby mieć do dyspozycji nie trzy, a trzydzieści godzin w tygodniu. Na trzech godzinach można spróbować nauczyć solidnych podstaw – fonetyki, czytania, rozróżniania typowych konstrukcji zdaniowych, pisania prostych tekstów. Cudów się nie zrobi, ale powinno się osiągnąć przynajmniej minimalny poziom oswojenia i zaprzyjaźnienia z językiem. Do tego, by osiągnąć dużo więcej, potrzeba najzwyczajniej w świecie dużo więcej czasu i dużo więcej własnego zaangażowania samego ucznia.
I dwie refleksje ogólne dotyczące artykułu. 1) „Belfer” ma mało pozytywne konotacje w naszej tradycji językowej i niezbyt szczęśliwie wygląda próba potraktowania go jako neutralnego ekwiwalentu dla „nauczyciela”. 2) Żartobliwą wypowiedź premiera Tuska „I will polish my English” ("Będę polerował swój angielski") napisano z błędem ortograficznym. Taki lekki wstyd, zważywszy na temat całości artykułu. Nie wydaje mi się, żeby zawinił zły nauczyciel. ;))
"Realizujemy program" bo większości rodziców nie interesuje czy ich dzieci potrafią mówić w języku obcym tylko ile punktów dostaną z testów (egzaminów) na koniec VI klasy czy koniec gimnazjum. Taka jest smutna prawda.
Jest jeszcze jeden problem, język polski należy do innej grupy językowej niż języki południowe i zachodnioeuropejskie, więc Polakowi jest bardzo trudno ich się nauczyć, bo logikę działania każdego obcego języka trzeba dobrze poznać i zrozumieć.