W związku z epidemią koronawirusa zajęcia stacjonarne w publicznych i niepublicznych szkołach i przedszkolach zostały początkowo zawieszone do 25 marca, później przedłużono ten okres do 10 kwietnia. Na podstawie opublikowanego w czwartek rozporządzenia MEN, przerwa w nauczaniu stacjonarnym zostaje przedłużona o kolejne dwa tygodnie – do 26 kwietnia.
W czwartek, zapowiadając przedłużenie czasu zawieszenia zajęć stacjonarnych w szkołach, premier Mateusz Morawiecki i minister edukacji poinformowali także, że egzamin ósmoklasisty i matury zostają przesunięte, odbędą się nie wcześniej niż w czerwcu, najprawdopodobniej w drugiej połowie; nowy termin egzaminów zostanie podany co najmniej na trzy tygodnie przed nim.
Szef MEN pytany był w Programie I Polskiego Radia o to, czy brana jest pod uwagę, to rok szkolny 2019/2020 zostanie zakończony bez powrotu uczniów do szkoły. Rok szkolny powinien zakończyć się 26 czerwca.
Musimy brać pod uwagę różne scenariusze. Ta ostatnia decyzja o wydłużeniu ograniczenia zajęć w szkołach do 26 kwietnia wynika przede wszystkim z troski o bezpieczeństwo, zdrowie uczniów i nauczycieli. Nie chcieliśmy ich narażać i przede wszystkim nie dopuścić do rozprzestrzeniania się epidemii, bo przypomnę, że ten i inne zakazy, które obecnie funkcjonują, miały przede wszystkim nie dopuścić do zbyt dużej liczby zarażeń. Na razie przynosi to efekty - powiedział Piontkowski.
Zaznaczył, że gdyby się taka sytuacja przedłużała, możliwe jest dokończenie edukacji tylko i wyłącznie w formie zdalnej. Funkcjonują w tej chwili przepisy, które umożliwiają nauczycielom nie tylko wystawianie ocen, ale także klasyfikowanie uczniów, i tak będzie chociażby w przypadku uczniów, którzy w tym roku zdają maturę. U nich rok szkolny kończy się 24 kwietnia i w tej formie zdalnej, która teraz jest, a także biorąc pod uwagę to, co się działo wcześniej w szkole, nauczyciele mogą wystawić oceny końcowe dla tegorocznych maturzystów - wskazał minister.
Pytany był też, czy są prowadzone przygotowania do tego by egzaminy w czerwcu były bezpieczne dla uczniów. Odpowiadając szef MEN powtórzył, że decyzja o przedłużeniu zawieszenia zajęć dydaktycznych w formie tradycyjnej, jak i decyzja o przełożeniu egzaminów, miały przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa uczniom. Dziś nie wiemy jak epidemia będzie się rozwijała. Są różne modele, musimy brać pod uwagę różne scenariusze - powiedział.
Tak jak wspomniałem, chcemy, aby (uczniowie) z dużym wyprzedzeniem dowiedzieli się o nowym terminie egzaminów. Przypomnę, że to nie tylko matury, egzamin ósmoklasisty, ale także egzaminy zawodowe. Egzaminy zawodowe mają się odbyć w końcu czerwca. Będziemy próbowali do ich terminów dostosowywać pozostałe egzaminy. Jeszcze nie wiemy, w jakiej sytuacji, w jakim momencie podejmiemy taką decyzję. Natomiast na pewno trzeba będzie zachowywać jakieś środki ostrożności. To wydaje się dziś oczywiste - mówił Piontkowski.
Minister edukacji odniósł się też do kwestii rekrutacji do szkół wyższych i do szkół średnich. Poinformował, że dwa dni temu otrzymał pismo do konferencji rektorów, w którym wyraźnie sugerują oni, że dostosują terminy rekrutacji do nowego terminu egzaminu maturalnego.
Rektorzy uczelni także zdają sobie sprawę, że sytuacja jest nadzwyczajna, przecież także na uczelniach funkcjonuje teraz nauczanie na odległość, jednocześnie uważają, że najlepszym sposobem rekrutacji, takim obiektywnym, który daje według tych samych parametrów porównywanie osiągnięć uczniów jest właśnie egzamin maturalny - powiedział. Dlatego wyraźnie sugerują, ze zmienią terminarz rekrutacji, nie będzie on tak jak zwykle na samym początku wakacji, tylko będzie przedłużony o miesiąc, a nawet więcej, ale dostosują się do nowych terminów egzaminów maturalnych - dodał.
Według szefa MEN, tak samo będzie z rekrutacją do szkół średnich. Będzie podobnie, będzie później - powiedział. Przypomniał, że wpływ na terminy rekrutacji ma nie tylko termin przeprowadzenia egzaminów, ale także potrzeba czasu na sprawdzenie arkuszy egzaminacyjnych. Dlatego również rekrutacja do szkół średnich ulegnie przesunięciu - wskazał.
Minister edukacji pytany był też, jak będzie wyglądała tzw. nowa normalność w szkołach, gdy zniesione zostaną obostrzenia wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa.
Tak jak państwo słyszeli na wczorajszej konferencji, premier mówił też o złagodzeniu tych restrykcji, które w tej chwili obowiązują. Za kilka dni, kilkanaście będziemy stopniowo próbowali wracać do tego życia, które znaliśmy sprzed koronawirusa. Na pewno będzie wymagało to zachowania tych zasad higieny, o których minister zdrowia mówi od kilku tygodni. I to, mam nadzieję, że pozostanie już na stałe bez względu na to, czy epidemia będzie czy nie, bo ten nawyk chociażby mycia rąk powinien być powszechnie stosowany - powiedział Piontkowski.
Być może te środki zabezpieczające w postaci maseczek, zachowywania pewnej odległości powinny wejść już nam w styl życia na dłuższy okres, a nie tylko najbliższych tygodni. No i podobnie być może będzie to musiało odbywać się w szkole, gdzie będziemy musieli próbować zachować te podstawowe zasady bezpieczeństwa. Mamy nadzieję, że jeszcze nawet przed końcem zajęć szkolnych, przed końcem czerwca być może uda się wrócić na tydzień, czy dwa, do tych tradycyjnych zajęć. Jeżeli nie będzie to możliwe, to od nowego roku szkolnego będziemy próbowali (wrócić) do tej tradycyjnej, znanej nam wszystkim szkoły, gdzie zajęcia odbywają się w budynkach szkolnych - dodał.