- Coraz częściej wyższy PIT, coraz mniejsze wypłaty. Nauczyciele alarmują
- Rekordowe podwyżki płac, rekordowy odsetek nauczycieli w drugim progu
- Resort zastrzega: to szacunki, realne obciążenie może wyglądać inaczej
- Dodatkowe regulacje: wyższe nagrody, większe odprawy, nowe zasady
- Środowisko nauczycielskie oburzone: „To nie awans, to wyczerpanie”
Coraz częściej wyższy PIT, coraz mniejsze wypłaty. Nauczyciele alarmują
Coraz więcej nauczycieli przyznaje, że końcówka 2024 roku przyniosła im znacznie niższe wypłaty. Powód? Przekroczenie drugiego progu podatkowego, które powoduje wzrost stawki PIT z 12 proc. do 32 proc. Zjawisko stało się na tyle powszechne, że posłanka Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej poprosiła Ministerstwo Edukacji Narodowej o szczegółowe dane.
W interpelacji poselskiej zwróciła uwagę, że pedagodzy coraz częściej trafiają do wyższego progu nie dlatego, że pracują w komfortowych warunkach i zarabiają ponadprzeciętnie, ale dlatego, że są zmuszeni do pracy ponad normę – często w kilku szkołach jednocześnie.
Rekordowe podwyżki płac, rekordowy odsetek nauczycieli w drugim progu
W odpowiedzi na zapytanie poselskie wiceminister Henryk Kiepura przyznał, że obecna polityka oświatowa opiera się m.in. na odbudowaniu prestiżu zawodu i poprawieniu sytuacji finansowej nauczycieli. Stąd znaczące podwyżki w 2024 roku – od 30 do 33 proc., zależnie od stopnia awansu – oraz kolejne 5 proc. zaplanowane w 2025 r. Według analiz MEN tak duża dynamika wzrostu wynagrodzeń spowodowała, że znaczna część nauczycieli po raz pierwszy przekroczyła roczną granicę 120 tys. zł dochodu.
Dane z Systemu Informacji Oświatowej pokazują, jaki odsetek pedagogów znalazł się powyżej drugiego progu podatkowego:
- nauczyciele początkujący – 3,10 proc.,
- nauczyciele mianowani – 11,74 proc.,
- nauczyciele dyplomowani – 55,69 proc.,
- wszyscy nauczyciele łącznie – 36,17 proc.
Oznacza to, że wyższą stawkę PIT płaci ponad jedna trzecia całej kadry pedagogicznej. Co więcej, wśród nauczycieli dyplomowanych – grupy o najwyższym stopniu awansu – dzieje się tak już w ponad połowie przypadków.
Kiepura podkreślił, że w skali całego kraju jedynie ok. 7,9 proc. podatników przekroczyło drugi próg, dlatego – w ocenie MEN – wyniki dotyczące edukacji to dowód na „wyraźny awans materialny tej grupy zawodowej”.
Resort zastrzega: to szacunki, realne obciążenie może wyglądać inaczej
MEN zaznacza jednocześnie, że przedstawione dane są wartościami szacunkowymi. Nie biorą pod uwagę szeregu czynników wpływających na finalną wysokość podatku, takich jak:
- ulgi podatkowe,
- wspólne rozliczenie z małżonkiem,
- dochody z innych źródeł,
- praca w dodatkowych placówkach.
To sprawia, że dla części nauczycieli przekroczenie progu może być bardziej lub mniej dotkliwe – jednak trend pozostaje wyraźny: coraz więcej pedagogów zaczyna realnie odczuwać finansowe konsekwencje wzrostu płac.
Dodatkowe regulacje: wyższe nagrody, większe odprawy, nowe zasady
Ministerstwo przypomniało również, że oprócz wzrostu pensji nauczyciele od 2025 roku mogą liczyć na dodatkowe rozwiązania finansowe wynikające ze zmian w Karcie Nauczyciela. Najważniejsze z nich to:
- podniesienie nagrody jubileuszowej za 40 lat pracy do 300 proc. wynagrodzenia,
- wprowadzenie nowej nagrody za 45 lat pracy – 400 proc. wynagrodzenia,
- zwiększenie odpraw emerytalnych i rentowych po 20 latach pracy – z trzymiesięcznej do sześciomiesięcznej pensji.
Według resortu zmiany te mają poprawić długoterminową stabilność finansową nauczycieli. MEN zapowiada również, że trwają prace nad nowym systemem wynagradzania, który będzie oparty na obiektywnych wskaźnikach ekonomicznych, w tym na przeciętnym wynagrodzeniu w gospodarce narodowej.
Środowisko nauczycielskie oburzone: „To nie awans, to wyczerpanie”
Choć MEN podkreśla, że wzrost liczby nauczycieli w drugim progu podatkowym to efekt rosnących pensji, reakcje pedagogów są zupełnie inne. W sieci mnożą się komentarze osób pracujących w dwóch, a nawet trzech szkołach.
— „To nie awans materialny. To praca ponad siły, żeby w ogóle utrzymać się na powierzchni” – pisze jedna z nauczycielek.
Dodaje, że wiele osób zgadza się na dodatkowe etaty nie tylko z powodów finansowych, lecz także dlatego, że brakuje kadry, a szkoły proszą pedagogów o branie kolejnych godzin.
Inna osoba pyta:
— „Jak można wrzucać nas do jednego worka z lekarzami czy informatykami? Podatek idzie w górę, a realna stawka godzinowa spada. To ma być prestiż?”