Jestem absolutnym przeciwnikiem używania telefonów komórkowych na lekcjach i w czasie przerw, zwłaszcza w podstawówkach – powtarza minister edukacji, Przemysław Czarnek. Zapowiada, że „klarowna decyzja” w sprawie losów smartfonów w szkołach może zapaść jeszcze przed wyborami. Sprawdziliśmy, co na to same szkoły. Z ankiety przeprowadzonej dla DGP przez Ogólnopolskie Forum Oświatowe Nauczycieli i Dyrektorów wynika, że choć w przeszło 66 proc. szkół istnieje zakaz korzystania z komórek na lekcjach, to równocześnie ponad 50 proc. nauczycieli przyznaje, że uczniowie mogą używać ich jako narzędzi podczas zajęć.

Reklama

Wśród nauczycieli, którzy pozwalają w czasie lekcji sięgać po komórki, przeszło 11 proc. decyduje się na to często lub bardzo często, a niemal 36 proc. czasami. Wówczas telefon pełni funkcje słownika, kalkulatora lub innej pomocy w nauce (54 proc.), dzięki niemu uczniowie mogą wertować sieć w poszukiwaniu odpowiedzi na postawione w klasie pytanie, cytatu, obrazu (10 proc.), a także fragmentu filmu czy utworu muzycznego (ponad 7 proc.).

CZYTAJ WIĘCEJ WE WTORKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ">>>

Reklama