Nasz związek już w połowie ubiegłego roku zwracał uwagę, że pan minister zapewnił sobie możliwość dysponowania w nieograniczony sposób kwotą ponad 40 milionów złotych. Zwracaliśmy uwagę, że to rzecz bez precedensu, bo to budżetowe pieniądze i powinny podlegać publicznej kontroli, publicznemu osądowi i być przeznaczone na cele edukacyjne - powiedział na antenie TVN 24 Sławomir Broniarz.
"Przerzucanie pieniędzy"
Jak patrzymy na listę beneficjentów, to żadna z tych organizacji nie ma swoim zakresie działania czegoś, o czym nauczyciele, pracownicy oświaty, mogliby powiedzieć, że mają z tego jakąkolwiek korzyść, pożytek, nie mówiąc już o uczniach. Żadna z tych organizacji nie wypełnia takiej misji, co do której możemy powiedzieć, że ma dydaktyczno-wychowawczy charakter - skomentował lider ZNP. To moim zdaniem przerzucanie pieniędzy budżetowych w ręce organizacji, instytucji związanych z panem ministrem, z PiS, a nie z tych organizacji, które robią fantastyczną robotę w edukacji - dodał.
Jego więc zdaniem, to fatalny sygnał dany nauczycielom, bo początkujący pedagodzy zarabiają poniżej płacy minimalnej, a tu kilkadziesiąt milionów złotych trafia do instytucji, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi potrzebami szkoły. To jest źle odbierane przez nauczycieli. To powoduje kolejny dysonans między ministerstwem a Związkiem Nauczycielstwa Polskiego - powiedział. Wydaje się, że jeżeli mamy mówić o biedzie nauczycielskiej, to w tej chwili wszystkie pieniądze, wszystkie ręce na pokład i ratujemy budżet oświaty, a nie wydajemy pieniądze na wille i apartamenty - podsumował.