Weźmy gorący przykład pańszczyzny – raz coś się dzieje w średniowieczu, a raz w Polsce szlacheckiej, kiedy indziej w państwach zaborczych. W "normalnej" historii nie sposób ugryźć całości, w "hitowej" dałoby radę nawet uczynić zrozumiałym to, że ktoś wykłóca się o dawną pańszczyznę (i karczmę) w roku 2022. Jak się już państwo domyślili, nie będzie tak. HiT to po prostu kolejna linearna historia, bez zbędnych debat, równoległa do innej linearnej historii – i pewnie z tym samym nauczycielem. A więc HiT to nuda taka jak zawsze, z dodatkiem kilku tematów cenionych na prawicowych portalach: gender, papież i Smoleńsk. I neomarksizm, chociaż klasa nie zdążyła jeszcze dowiedzieć się niczego o Marksie, bo na "normalnej" historii toczy dopiero wojnę stuletnią.
Historia niejako z zasady związana jest ze współczesnością, zatem projekt przedmiotu historia i teraźniejszośćjest zdroworozsądkowy – i mój zdrowy rozsądek go popiera. Jednak problemem "normalnej" historii jest to, że większość tematów omawianych na lekcjach nie wiąże się dla ucznia w logiczną całość. Coś tam teraz, coś tam kiedyś – i w HiT będzie tak samo.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama