Magdalena Niemczuk-Kobosko, nauczycielka, tutorka, coach. Wspiera uczniów starszych klas szkół podstawowych oraz szkół średnich, prowadzi szkolenia dla nauczycieli. Pracuje w Dwujęzycznej Szkole Podstawowej STO nr 5 im. Zawiszy Czarnego w Warszawie. Ekspertka wydawnictwa Nowa Era, twórcy portalu dlaucznia.pl z interaktywnymi materiałami edukacyjnymi dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Od niedawna także autorka bloga o edukacji na FB "Facetka od anglika”.

Znane są już terminy egzaminów 8-klasistów i matur – jak się do nich uczyć skutecznie?

Szczerze? Czasu jest bardzo niewiele i jeśli ktoś w ogóle się dotąd nie uczył, to nie "wciągnie” całego materiału w tak krótkim czasie. Co najwyżej dostanie pomieszania zmysłów. Na pewno nie pomoże popadanie w histerię i łapanie się za wszystko na raz.

Co by Pani w takim razie radziła?

Reklama

Najpierw rozeznać się w sobie i zapytać samego siebie – jak lubimy się uczyć: przy biurku? Na ławce w parku? Czytając? Pisząc? Przepisując? Słuchając? Dwa: założyć sobie pewien plan, który uwzględni także odpoczynek, relaks, sport, kontakt z innymi. Trzy: wypróbować ten plan przez 2-3 dni, ewentualnie zmodyfikować. Tzn. nie zakładać zbyt ambitnie, że w trzy dni powtórzę całą historię; lepiej podzielić materiał na mniejsze porcje i stosować "płodozmian”, czytaj: 2 godz. matmy, 2 godz. polskiego, 2 godz. biologii; oczywiście z przerwami pomiędzy. Dobrze stosować zasadę znaną każdemu kierowcy na długich trasach: 2 godz. za kółkiem – przerwa na rozprostowanie nóg, rozciąganie, spacer i znowu 2 godz.

Reklama

To jedna z metod. A inne?

Reklama

Bardzo polecam tzw. study-buddy, czyli koleżankę/kolegę/brata/siostrę/rodzica, któremu będziemy musieli "wyspowiadać” się z tego, czego się nauczyliśmy – to bardzo motywujące, bo w razie czego musimy się przed nim tłumaczyć, dlaczego zawaliliśmy sprawę. Jeśli chodzi o przedmioty humanistyczne, do których zaliczyłabym także biologię – to świetnie robi wyjaśnianie komuś innemu jakiegoś problemu/zagadnienia, jakbyśmy mieli do czynienia z pięciolatkiem. Jeśli nie umiemy wyjaśnić pięciolatkowi jak funkcjonuje komórka, to znaczy, że sami tego nie rozumiemy.

Zadziała tak samo dobrze w przypadku uczniów młodszych, jak i maturzystów?

To są akurat uniwersalne metody. Zadziałają w każdej grupie wiekowej, także u dorosłych. Ale oczywiście warto dywersyfikować podejście do samodzielnej nauki. Młodsze dzieci mają znacznie krótszy czas skupienia niż dojrzali maturzyści. W przypadku ósmoklasistów dochodzi ogromny stres, z którym mają do czynienia po raz pierwszy w życiu, poczucie, że jeśli teraz coś zawalą to nastąpi koniec świata (nota bene w tym wieku wszystko jest końcem świata). Warto, żeby rodzice zrozumieli ten stres, a nie dodatkowo nakręcali dzieci także swoimi oczekiwaniami.

A jak w ogóle można szybko zapamiętać materiał. Egzamin wymaga też przecież wykucia dat, wzorów…

Nie mam pojęcia, dlaczego trzeba zapamiętywać daty. Zielonego. Ale skoro już trzeba, to powiem jak sama bym się do tego zabrała: narysowałabym oś czasu, zaznaczyła na niej najważniejsze daty i powiesiła na widoku; dodatkowo ze schematycznym rysunkiem (np. 1410 – dwa nagie miecze). Inną starą, dobrą i prawie zapomnianą metodą uczenia się faktów, dat, słówek czy np. wyrażeń są też fiszki. Warto do nich wrócić. Miałam ucznia z Aspergerem, dla którego okazały się wybawieniem.

A uczyć się bardziej rano czy może jednak wieczorem?

Najmądrzej byłoby zarządzić tym czasem zgodnie z naszym zegarem biologicznym. Według niego, najlepszy czas na naukę przypada po pierwsze między 9.00 a 13.00 (Potem warto zjeść lekki lunch i zrelaksować się przy szeroko otwartym oknie, tzn. odkleić na chwilę od ekranu i książek, posłuchać muzyki z zamkniętymi oczami, pomarzyć o niebieskich migdałach albo zdrzemnąć się pół godziny). Po drugie: ok. godz. 17.00.,kiedy mamy drugi szczyt intelektualny, warto popracować kolejne 3 godziny. I koniec. Żadnego siedzenia po nocach. Trzeba dać głowie czas na "przespanie się” z nową wiedzą. (Wieczorem lekka kolacja, fajny film, lektura, pogadanie na Zoomie z przyjacielem.)

Jest w ogóle sens zakuwać bezpośrednio dzień przed egzaminem?

Oczywiście, że nie. Dzień przed egzaminem warto poświęcić na relaks, długi spacer, gimnastykę, obejrzenie dobrego filmu, dobrą lekturę…

"Odkrywanie Ameryki” – zaraz pojawią się i takie głosy. Jak odpiera Pani takie argumenty?

Ja nie odkrywam Ameryki! Zdumiewa mnie natomiast, że szkoła jako instytucja dalej nie radzi sobie z faktem, że możliwości naszego organizmu są jakie są, a siedząca biurowa praca – a tak postrzegam współczesna szkołę – jest tym, co zabija nas na raty.
Nasze dzieci siedzą przez 85 proc. czasu, w którym nie śpią; te dane podaję za dr Kelly Starrett ”Skazany na biurko”. To zabójczo groźne. A przecież siedzą też w samochodzie, siedzą przed komputerem i siedzą przed telewizorem. I nawet godzina wf-u dziennie nie jest w stanie zniwelować tych skutków. To raz, dwa: siedzący tryb życia jest zabójczy nie tylko dla ciała, ale i dla mózgu. Arystoteles nauczał swoich uczniów chodząc, bo znał zależność między funkcjami poznawczymi, a ruchem, chodzeniem. Zapomnieliśmy o tym? To, że mówię o rzeczach oczywistych nie oznacza jeszcze, że tak robimy. Naprawdę pije Pani 2,5-3 l wody dziennie, gimnastykuje się, biega, śpi 8 godzin i ma zbilansowaną dietę opartą na warzywach? Jeśli tak, to gratuluję. Jest Pani w promilu społeczeństwa. Ja powtarzam tylko za sir Kenem Robinsonem: dzieci nie mają ADHD, one po prostu… są dziećmi. Chcą i powinny się ruszać, biegać, wspinać na drzewa, grać w piłkę, spędzać czas na powietrzu. Współczesna szkoła lekceważy kompletnie potrzeby ciała. A mózg, wbrew temu co się niektórym wydaje, jest jego częścią. Mózg kocha ruch i potrzebuje go, by sprawnie funkcjonować.

Innymi słowy w sensownym zaplanowaniu powtórek chodzi…

… o to, żeby odświeżyć i skonsolidować wiedzę, poszukać związku pomiędzy rozczłonkowanymi częściami materiału, tak, jakbyśmy cofali się o krok, kiedy oglądamy obraz. Od detalu do całości. Chodzi o to, by wypełnić luki, jeśli je widzimy. A nie rzucać się na wszystko z zakreślaczem.

Dlaczego?

Bo wbrew temu, co funduje dzieciom i młodzieży współczesna szkoła, wiedza jest CAŁOŚCIĄ, to nie są niepołączone ze sobą luźne fakty, które trzeba wtłoczyć w siebie pod ciśnieniem w miesiąc, a potem "wydobyć” na egzaminie i natychmiast zapomnieć. Warto zadawać sobie pytania: 'Po co mi to? Do czego mi to potrzebne?”. Przecież matura, egzamin nie są ostatecznym celem, są przystankiem na drodze… no właśnie do czego? Wymarzonych studiów? Fajnej szkoły? Pracy marzeń? Warto mieć to cały czas w głowie. Warto widzieć sens w tym, co się robi. A jeśli go nie widzimy, to go poszukać. Jest takie pytanie, które czasem zadają uczniowie, wydaje się impertynencją, ale bardzo je sobie cenię. Brzmi ono: "Ale PO CO my to robimy?”. Jeżeli nie potrafię im odpowiedzieć, to znaczy, że to ja mam problem. Nie oni.

A czego jeszcze należałoby unikać?

Nadmiaru – lepiej postawić na sprawdzone źródła: strony internetowe, książki, skrypty, notatki. I nie miotać się w poszukiwaniu jeszcze lepszych i jeszcze nowszych rozwiązań. Sama jestem gadżeciarą, ale kiedy mam coś zapamiętać lub zapisać, wybieram kartkę i ołówek.
Poza tym nie kupować 15 kolorowych markerów i nie podkreślać literalnie KAŻDEJ linijki tekstu. To nie jest żadna nauka, tylko działania zastępcze. Na ogół robimy to, by pokazać innym (a nawet samym sobie), jacy jesteśmy pilni. Tymczasem nasza nauka jest naszą sprawą. Ubolewam nad tym, że czasem angażuje się w nią cała rodzina.

Tyle nauka, a co jeśli chodzi o higienę psychiczną? Na co warto postawić? Jakie aktywności wybrać?

Niech to będzie poranna lub wieczorna medytacja, szybki spacer z psem, truchtanie, joga, rozciąganie, taniec, inna forma ruchu. Medytacja wydaje się niektórym nieosiągalna, bo mają wizję siedzenia przez dwie godziny twarzą do ściany. A przecież wystarczy 2-5 minut rano, żeby nawiązać kontakt z samym sobą. Naprawdę warto – wiedzą o tym wybitni sportowcy i żołnierze, koncentracja przed walką jest konieczna.
I tu dochodzimy do rzeczy najważniejszej: przede wszystkim należy postawić na higienę psychiczną. Nie rozumiem, dlaczego panuje powszechne przekonanie, że najpierw trzeba zrobić rzeczy "poważne” – nauczyć się, popracować, a potem zadbać o takie michałki jak "higiena psychiczna”. Jest dokładnie odwrotnie! A świadczy o tym pogarszający się stan emocjonalno-psychiczny polskiej młodzieży. Czyli najpierw kontakt ze sobą, rozpoznanie swoich potrzeb, mocnych stron, zdolności, deficytów, zadbanie o siebie w każdym sensie, a potem dopiero cała reszta. Człowiek, który jest stabilny, ma w sobie oparcie, wie kim jest, właściwie rozpoznaje swoje potrzeby i nie zaprzecza im, to człowiek, który stawi czoła wszelkim trudnościom, czy będą to egzaminy, czy dużo poważniejsze wyzwania. Dlatego warto rozsądnie i z czułością zadbać o siebie na co dzień. Nie na wariata, nie z doskoku, ale codziennie. Pokazać samemu sobie, że szanujemy tę osobę, którą jesteśmy i dbamy o jej potrzeby: snu, ruchu, bliskości, samotności, refleksji.

Tyle, że zadbanie o odpoczynek podczas epidemii koronawirusa może być jednak trudniejsze niż się wydaje.

Rzeczywiście, sytuacja ograniczyła nam nieco możliwości, ale też stworzyła nowe. Ja np. od czterech tygodni prowadzę otwarta grupę jogi dla rodziców i uczniów. Każdy może przyjść i poćwiczyć przez pół godziny rano. Ci, którzy się pojawiają, zazwyczaj zostają, bo cenią sobie te 30 minut spędzone na niespiesznym wejściu w dzień. Joga jest wspaniałą propozycją dla osób pozostających w domu, bo nie ma w niej ograniczeń wiekowych i sprawnościowych, nie wymaga sprzętu ani specjalnego miejsca. Jestem jej fanką ze względu na kompleksowość i pracę z oddechem. Ale tak naprawdę sprawdzi się każdy rodzaj ćwiczeń – łagodne rozciąganie, taniec, stara dobra gimnastyka czy ćwiczenia mobilizacyjne. Pełno tego na YouTube, są też znakomite aplikacje na telefon (np. Yoga Studio, Asana Rebel). Warto wykroić czas na spacer czy pobieganie i na pewno na 7-8 godzin snu – w miarę możliwości wyrzućcie z pokoju telefon czy tablet na godzinę przed pójściem do łóżka.

A najważniejsza Pani rada dla zdających w tym roku egzaminy?

Oddychać i być świadomym tego, co się dzieje. Człowiek świadomy panuje nad sytuacją, a na pewno nad sobą. Nie wpadać w panikę, mieć świadomość, że to etap na drodze do naszego celu. Zachować równowagę między nauką, relaksem i snem. Odetchnąć głęboko i uśmiechnąć się do osoby w lustrze. Będzie dobrze.