Nauczyciele z niektórych szkół z województwa lubuskiego do dziś mają czas na przeprowadzenie ankiety wśród uczniów i ich rodziców. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie charakter pytań, na które trzeba odpowiedzieć. Zagadnienia dotyczą sytuacji rodzinnej i materialnej, ale są także pytania związane z wiarą i częstotliwością uczestnictwa w nabożeństwach. Całą sprawą jest oburzony Związek Nauczycielstwa Polskiego, który domaga się od resortu edukacji wyjaśnień.

Szkolne przepytywanie

Na postawie art. 26 ust. 2 i 3 ustawy z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1148 ze zm.) dyrektorzy szkół muszą co roku opracować program wychowawczo-profilaktyczny. Aby to zrobić, muszą wcześniej przeprowadzić diagnozę w zakresie występujących w środowisku szkolnym potrzeb rozwojowych uczniów, w tym czynników chroniących i czynników ryzyka, ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń związanych z używaniem substancji psychotropowych, środków zastępczych oraz nowych substancji psychoaktywnych. Ten temat był m.in. przedmiotem dyskusji podczas narady dyrektorów z kuratoryjnymi urzędnikami w woj. lubuskim. Z relacji nauczycieli wynika, że szkoły otrzymały polecenie, aby wśród wszystkich uczniów i rodziców przeprowadzone zostały anonimowe ankiety. Zasugerowano, aby skorzystano z tych, które były wykorzystane w konkretnym badaniu, opublikowanym w tym roku. Chodzi o projekt realizowany przez fundację "Masz szansę na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej pt. "System oddziaływań profilaktycznych w Polsce". Te badania są rekomendacją do zwiększenia skuteczności i efektywności planowania i realizowania działań profilaktycznych w mikro- i makroskali.
Lubuskie kuratorium w wyjaśnieniach przedstawionych dla resortu edukacji przekonywało, że nie zmuszało dyrektorów do robienia tych ankiet, a jedynie odesłało ich na stronę Profilaktycy.pl. Jednak narzędzie do przeprowadzenia szkolnej diagnozy budzi wśród niektórych związkowców, a także prawników wiele kontrowersji. Chodzi o to, że uczniowie są pytani o rożnie sprawy wrażliwe. Ankiety są kierowane m.in. do młodszych dzieci (klasy I–III). Jest tam m.in. pytanie, czy uczeń mieszka z rodzicami biologicznymi, czy może jest to macocha lub ojczym. Muszą się też zmierzyć z pytaniem, czy jego rodzice są po rozwodzie, a może w separacji. Jest również miejsce do wypełnienia dla dziecka, w którym samo ma opisać swoją sytuację rodzinną (zgodnie z podstawą programową dzieci w pierwszej klasie nie potrafią jeszcze pisać). Musi się to odbyć przy wsparciu nauczycieli. Najmłodsi uczniowie powinni też odpowiedzieć, jakie jest wykształcenie rodziców.
Reklama
To kolejny przykład na to, że nauczyciele mają coraz więcej pracy związanej z biurokracją. Dodatkowo nie jest dla mnie zrozumiałe, dlaczego dziecko musi odpowiadać na takie trudne i wrażliwe dla jego rodziny pytania – mówi oburzony Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Reklama
Nie wiem, w jakim celu uczniowie pytani są o to, czy mieszkają z macochą, czy jego rodzice są rozwiedzeni. To nie ma nic wspólnego z anonimowością, bo taką ankietę musi wypełnić nauczyciel wspólnie z uczniem – dodaje.
Podobne zdanie w tej sprawie mają oświatowi eksperci.
Wbrew opisowi ankiety nie zachowują w żaden sposób zasady anonimowości, szczególnie te dla klas I–III wypełniane przez nauczycieli, ponieważ istotne informacje w nich zawarte pozwalają na łatwe identyfikowanie dzieci – autorów konkretnych ankiet – uważa Robert Kamionowski, radca prawny z Kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office – ekspert ds. oświaty.
Badanie, które my wykonywaliśmy, przeprowadzali specjalnie do tego przeszkoleni ankieterzy, którzy pomagali uczniom wypełniać arkusze pytań. Objętych zostało nim 14 tys. osób i było prowadzone po wyrażeniu przez rodziców zgody – wyjaśnia dr Wiesław Poleszak, koordynator projektu zleconego przez MEN. – Być może niektórzy dyrektorzy chcą skorzystać z tych naszych ankiet do przeprowadzenia własnej diagnozy. Wszystko jednak musi być przeprowadzone z odpowiednią starannością i anonimowością – dodaje.
Pytany o zbyt dużą ingerencję w prywatność uczniów i ich rodzin przekonuje, że informacje o sytuacji rodzinnej są bardzo ważne.
Przecież szkoła, nauczyciel, psycholog może bardziej pochylić się nad uczniami, jeśli będzie miał informację, że część opiekunów dzieci z klasy pracuje za granicą, jest rozwiedziona albo dzieci mieszkają z dziadkami – mówi dr Wiesław Poleszak.

Kwestia wiary

Dla nauczycieli, rodziców, a także ekspertów już całkowicie niezrozumiałe są pytania o kwestie światopoglądowe starszych uczniów. Autorzy ankiety proszą o udzielanie szczerych odpowiedzi i zapewniają, że będą one poufne. Choć sami nauczyciele, którzy rozdają te ankiety, bez problemu na podstawie udzielanych przez uczniów odpowiedzi mogą ich zidentyfikować. Wśród pytań są pytania m.in. o to, jak często w ciągu ostatniego roku uczeń brał udział w nabożeństwie. Jest też pytanie, jak często się modli, kiedy przeżywa trudne chwile w życiu. Uczniowie są też pytani, czy byli dotykani w intymne miejsca bez ich zgody. W starszych klasach proszeni są również o odpowiedź, ile czasu tygodniowo poświęcają na spotkania grup kościelnych.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego autorzy ankiety pytają uczniów, jak często chodzą do kościoła lub jak często się modlą. Ja też jestem wierzący, ale uważam to za prywatną sprawę, o którą nikt nie powinien mnie pytać, a już z pewnością nie w szkole – mówi Krzysztof Baszczyński.
Z tymi zarzutami nie zgadzają się autorzy badania, którzy przekonują, że wbrew pozorom te informacje są bardzo istotne.
Nad tymi badaniami pracowali naukowcy z kilku uczelni w Polsce, w tym m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodatkowo posiłkowaliśmy się podobnymi badaniami, które były prowadzone w USA. Jest mi bardzo przykro, że Krzysztof Baszczyński jako nauczyciel nie rozumie ich sensu – mówi dr Wiesław Poleszak.
Rzeczywiście padają pytania o praktyki religijne. Dzięki tym informacjom wiemy, że nie mają one zbyt dużego znaczenia w szkołach podstawowych i gimnazjalnych przy różnego rodzaju pokusach do spożywania np. alkoholu czy radzeniu sobie z przemocą lub stresem, ale już religia w tym zakresie odgrywa duże znaczenia wśród starszych uczniów – dodaje.
Te argumenty nie przekonują ekspertów.
Zakres i tematyka pytań bezpośrednio wkracza i narusza prawo do prywatności, zasady neutralności światopoglądowej i religijnej. Najbardziej rzucają się w oczy pytania o status rodziny, materialny, wykształcenie, ale przede wszystkim o stosunki wewnątrzrodzinne i kwestie religii. To samo dotyczy zresztą także ankiety dla rodziców, której pytania o sytuację osobistą to kuriozum – mówi mec. Robert Kamionowski.
Pytania o sytuację rodzinną w tak szerokim zakresie, alkohol czy przemoc w domu, wreszcie o kwestie wyznaniowe to nie tylko naruszenie zasady neutralnej światopoglądowo szkoły, ale też wykroczenie przeciwko ochronie wrażliwych danych osobowych, choćby tych określonych w rozporządzeniu UE zwanym RODO. Można też mówić o naruszeniu konstytucyjnej zasady neutralności religijnej albo wprost o art. 51 Konstytucji RP, zabraniającym gromadzenia pewnych danych o obywatelach – dodaje.
Szokować może też to, że szkoły z mocy prawa są świeckie, a zalecenia autorów badania w swoich wnioskach idą nieco dalej. Na przykład wnioskują, aby szkoły tworzyły warunki (przez odpowiednie przygotowanie profesjonalne nauczycieli i wychowawców) do powstawania konstruktywnych grup rówieśniczych, np. opartych na zainteresowaniach teatralnych, turystycznych, sportowych, ekologicznych, a także dla młodzieży wierzącej – grup o charakterze religijnym.
Do całej sprawy odniósł się resort edukacji.
Badanie w żaden sposób nie było obligatoryjne dla dyrektorów szkół. Istniała i istnieje możliwość stosowania własnych narzędzi pomiaru. Co więcej, ankiety były dobrowolne, a rodzice byli o nich poinformowani. Również każde pytanie było uzasadnione potwierdzonymi badaniami naukowymi i wynika z kanonu wiedzy stosowanej powszechnie przez środowisko akademickie. I tak np. część pytań dotyczyła rodziny, gdyż może ona stanowić nieocenione źródło wsparcia i być czynnikiem chroniącym lub też czynnikiem ryzyka – mówi Anna Ostrowska, rzecznik MEN.