Według Bielana, który był w środę gościem TVN24, strajk nauczycieli na pewno nie pomoże PiS przed wyborami i właśnie dlatego jest organizowany przez szefa ZNP Sławomira Broniarza.
- Zdaję sobie sprawę, że bardzo wielu nauczycieli jest sfrustrowanych, zdaję sobie sprawę, że nauczyciele powinni dostać podwyżkę - zapewnił. Dodał jednak, że strajk organizowany jest przed wyborami, po to by zaszkodzić PiS zaszkodzić.
- Nauczyciele, którzy słusznie są oburzeni na wysokość swoich płac, powinni zadać sobie pytanie, czy chcą powrotu do władzy ugrupowania, które przez trzy lata, gdy był już wzrost gospodarczy, dało im podwyżki w wysokości zero złotych, a w ciągu 18 miesięcy naszych rządów - od kwietnia 2018 do września 2019 r. - otrzymają 16 proc. podwyżek - powiedział. Przypomniał, że PiS deklaruje kolejne podwyżki w 2020 r.
Pytany, czy pieniędzy, które zostaną przeznaczone na "Nową piątkę PiS", nie lepiej byłoby zagospodarować inaczej - np. na podwyżki dla nauczycieli - Bielan wyjaśnił, że blisko 40 proc. kosztów "piątki" to obniżka podatków.
- Blisko 40 proc. - 15 mld zł z tych 40 mld zł - zostawiamy w kieszeniach Polaków - podkreślił w TVN24.
Dopytywany, czy nie lepiej byłoby utrzymać takie podatki, jakie były i skierować pieniądze na przykład na podwyżki dla nauczycieli odparł, że "kierujemy olbrzymi strumień na podwyżki dla nauczycieli". - To ponad 6 miliardów złotych - dodał.
- Bardzo wiele grup zawodowych zarabia wciąż za mało i będziemy w kolejnych latach stosunkowo szybko podnosić płace - powiedział na uwagę, że nauczyciele chcą dwa razy więcej.
- W ciągu ostatnich trzech lat mamy rekordowy wzrost płac w całej gospodarce, więc naprawdę Polacy dzisiaj zarabiają znacznie więcej niż w 2015 roku - podkreślił. - Niemal wszyscy, wszystkie zawody w Polsce w ciągu ostatnich trzech lat odczuły - być może nie wszystkie wystarczająco - pozytywne skutki wzrostu gospodarczego - dodał.
Pytany o to, czy dobrym pomysłem jest, że minister Anna Zalewska kandyduje do europarlamentu odparł, że o tym zdecydują wyborcy, bo umieszczenie na liście nie oznacza mandatu. - Pani minister Anna Zalewska w trakcie kampanii wyborczej najlepiej będzie przekonywać do swojej kandydatury - powiedział.
- Uważam, że pani minister edukacji, jak każdy polityk, ma prawo sprawdzić się wyborach. O tym czy znajdzie się w Parlamencie Europejskim zdecydują wyborcy z Dolnego Śląska i Opolszczyzny - powiedział dopytywany czy osobiście uznaje tę kandydaturę za dobrą.
Wybory do europarlamentu odbędą się w Polsce w niedzielę 26 maja.