To reakcja na piątkową konferencja prasową Zalewskiej, podczas której zaapelowała ona do nauczycieli, by "byli razem z dziećmi przy egzaminach". Zapewniła też, w związku z zapowiadanym strajkiem w oświacie, że resort chce rozmawiać o kształcie wynagrodzeń nauczycieli.

Reklama

B. minister edukacji, posłanka PO Krystyna Szumilas, oceniła, że szefowa MEN nie zaproponowała "żadnego rozwiązania", "powtarza te same argumenty jak zdarta płyta", "nie ma odwagi zderzyć się z rzeczywistością, która jest w polskich szkołach", a jej "zachowanie powoduje, że nauczyciele są coraz bardziej zdeterminowani" do przeprowadzania strajku".

Pani minister Zalewska sama narobiła chaosu w polskiej szkole, sama skrzywdziła uczniów w polskiej szkole, a teraz winę za chaos w edukacji chce zrzucić na nauczycieli. W ten sposób nie rozwiązuje się konfliktów. W ten sposób prowadzi się do katastrofy edukacyjnej - powiedziała Szumilas na konferencji prasowej.

Poinformowała też, że opozycja chce "jak najszybciej" zwołania w trybie art. 152 posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, po to, żeby minister Zalewska wytłumaczyła się z tego, że nie podejmuje realnych działań.

Proponowanie nauczycielom zerowego PiT-u do 26 roku życia jest kpiną z nauczycieli, jest deprecjonowaniem zawodu nauczyciela - powiedziała Szumilas.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy Szumilas zapewniła, że opozycja chce, by nauczyciele dostali 1000 zł podwyżki i oczekuje, że na posiedzeniu Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży szefowa MEN zapewni nauczycieli, iż podwyżkę w takiej wysokości dostaną. Dodała, że opozycja wskazała już, że są środki w budżecie, pozwalające dać taką podwyżkę nauczycielom. - Wystarczy jedna noc, żeby w parlamencie zmienić budżet, potrzebna jest tylko wola rządu, żeby ten budżet zmienić - powiedziała.

Reklama

Szumilas oświadczyła ponadto, że opozycja chciałaby, aby to "premier odpowiedział na pytania nauczycieli, siadł do rozmów i zaczął rozwiązywać konflikt", albo "podał się do dymisji, jeśli z tą sprawą nie potrafi sobie poradzić".

Obecni na konferencji posłowie PO-KO Mariusz Witczak i Joanna Augustynowska, uważają, że Zalewska powinna zrezygnować też z startu w eurowyborach. - Żądamy, dla dobra narodowego i dla wizerunku Polski wycofania Anny Zalewskiej z wyborów do PE. (...) Ta kandydatura jest poniżej wszelkich standardów i musi być jak najszybciej wycofana - stwierdził Witczak.

Zdaniem Witczaka Zalewska w swoim piątkowym wystąpieniu "udawała fałszywą troskę o polskich uczniów" i próbowała przerzucić winę za kryzys w oświacie na nauczycieli. Witczak ocenił, że jest to "szczyt bezczelności".

Augustynowska zauważyła też, że w medialnych doniesieniach dotyczących afery w dolnośląskim PCK, pojawia się, w zeznaniach przesłuchiwanych osób, nazwisko Zalewskiej. Dlatego - jej zdaniem - powinna ona wyjaśnić swoje powiązania z pracownikami z oddziału PCK, którego dotyczy postępowanie prokuratorskie. Także ta sprawa - w jej ocenie - dyskwalifikuje Zalewską jako kandydata do PE.

"Gazeta Wyborcza" już w ubiegłym roku pisała, że w latach 2014-2017 pracownicy dolnośląskiego oddziału PCK werbowani przez Jerzego G. (byłego dyrektora organizacji oraz radnego obecnej kadencji sejmiku wojewódzkiego), kradli odzież z kontenerów przeznaczoną dla najuboższych, a następnie - za pośrednictwem firmy zarejestrowanej na "słupa" - sprzedawali je w zaprzyjaźnionych hurtowniach i lumpeksach. Gazeta podaje, że część pozyskanych w ten sposób pieniędzy, była przeznaczana na kampanie wyborcze polityków partii rządzącej, m.in. b. posła PiS Piotra Babiarza i minister Zalewskiej.

W odpowiedzi Zalewska nazwała kłamstwem sugestie, jakoby mogła być zamieszana w "aferę wyłudzania pieniędzy z PCK", zapowiadała też pozew przeciw Schetynie.

W lutym "GW" napisała, że "z dolnośląskiego oddziału PCK, którym kierowali politycy PiS wyprowadzano nie tylko pieniądze, ale także przekazywane dla ubogich jedzenie". "Śledczy nie mogą doliczyć się 46 ton darów. Według świadka rozdawano je przy okazji kampanii wyborczej polityków PiS" - napisała "GW". W rozmowie z gazetą, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus powiedziała wówczas, że tej w sprawie "w najbliższym czasie" zostanie przesłuchana Anna Zalewska.

Jeśli pani minister nie ma czasu, żeby pójść do prokuratury i opowiedzieć, albo bardzo stanowczo zaprzeczyć, że nie ma nic wspólnego z defraudacja pieniędzy z oddziałów PCK, z podbieraniem najbiedniejszym odzieży (...), z wykorzystywaniem tych pieniędzy w kampanii wyborczej, stawiam pytanie: pani minister jeśli jest pani niewinna, proszę podejść do prokuratury(...) Może pani to wyjaśnić, może pani załatwić sprawę. (...) Czy minister (sprawiedliwości Zbigniew) Ziobro ma jakąś specjalną opiekę nad pani sprawą? - mówiła w piątek Augustynowska.

Ktoś o tak wątpliwej reputacji powinien się zastanowić, czy kandydować (w wyborach - PAP) - dodała posłanka.

Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa ono do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.

Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.

Z kolei w czwartek oświatowa "Solidarność" zapowiedziała, że jeżeli postulaty pracowników oświaty nie zostaną uwzględnione przez rząd, od poniedziałku rozpoczną protest głodowy. Decyzja o proteście głodowym zapadła podczas czwartkowego nadzwyczajnego posiedzenia Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Krakowie. Jak dotąd udział w głodówce, której miejscem będzie budynek kuratorium oświaty w Krakowie, zadeklarowało kilka osób.