Szefowa MEN podczas apelu, który wygłosiła do nauczycieli w związku z zapowiadanym strajkiem w oświacie, zapewniła, że resort chce rozmawiać o kształcie wynagrodzeń. - Chcemy rozmawiać o tym, jak wynagrodzenia i ich struktura powinna się kształtować - przekonywała.

Reklama

- Jesteśmy cały czas w dialogu - zaznaczyła. Zwróciła się też do nauczycieli o to, by rozmawiać spokojnie i w miejscach do tego przeznaczonych, jakim jest na przykład Rada Dialogu Społecznego.

Zalewska powiedziała, że do MEN i do kuratorów oświaty przychodzą "setki maili" od rodziców i uczniów, którym emocje związane ze strajkiem słyszane w mediach i na szkolnych korytarzach "przeszkadzają w tym, by myśleć spokojnie o egzaminach".

- Jesteśmy z nauczycielami, ale przede wszystkim jesteśmy z uczniami - podkreśliła minister. - Bądźmy razem z dziećmi. Bądźmy z nimi przy egzaminach. Rozmawiajmy - zaapelowała do nauczycieli.-

- Dzieci mają spokojnie się uczyć, realizować podstawy programowe, mają spokojnie zdawać egzaminy. Wszystkim nam zależy na ich przyszłości - wskazała Zalewska.

- Drogie koleżanki i koledzy, dla miliona uczniów nadchodzi wyjątkowy czas, to najważniejsze dla nich egzaminy. Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące - powiedziała minister.

Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by przy swoich uczniach, dzieciach byli. By razem z nimi emocjonowali się tylko i wyłącznie tym, że trzeba jak najlepiej napisać egzamin - zaapelowała.

Reklama

Broniarz: To, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od minister Zalewskiej

- To, czy dojdzie do strajku i jak on będzie przebiegał, zależy tylko i wyłącznie od pani minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej - powiedział w piątek szef ZNP Sławomir Broniarz.

Broniarz spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie ZNP w Warszawie. Jak zaznaczył, ZNP ogłosił datę strajku 35 dni przed terminem.

- Jeżeli pani minister mówi: "opamiętajcie się", to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy, przystępując do strajku polegającego na całkowitym powstrzymaniu się od pracy - mówił szef ZNP.

Zdaniem Broniarza, Zalewska od 18 dni nie reaguje na postulaty środowiska nauczycielskiego. - Do tego czasu nie pojawiły się żadne propozycje MEN poza opowieściami pani minister, co zostało zrobione, w jakim zakresie pani minister spełniła te postulaty związków zawodowych - mówił. W jego opinii, nie zostały spełnione żaden postulat.

- Uważamy, że tego rodzaju zachowanie, tego rodzaju postawa i tego rodzaju apele raczej mają charakter odwrotny od zamierzonego - co najwyżej irytują środowisko, co najwyżej pokazują arogancję i lekceważenie środowiska nauczycielskiego - stwierdził.

Broniarz dodał, że nauczyciele "byli, są i będą przy uczniach". - Żaden nauczyciel nigdy swojego ucznia nie opuści. Zależy nam na tym, aby ci nauczyciele, do których pani się zwraca, w swojej ciężkiej pracy mieli także właściwą gratyfikację i właściwą osłonę z pani strony jako ministra edukacji narodowej - mówił. Zaznaczył, że ZNP oczekuje od MEN przedstawienia w poniedziałek rozwiązań, które zażegnają konflikt.

Jak stwierdził, minister edukacji narodowej "mówi nieprawdę". - Opowiadanie o tym, że nauczyciel dostał podwyżkę rzędu 800 zł jest przekazem nieprawdziwym. To tylko i wyłącznie irytuje środowisko nauczycielskie - ocenił Broniarz.

- Od samego początku mówiliśmy, że nawet po styczniowej podwyżce płaca nauczyciela rozpoczynającego swoją karierę zawodową (...), ta pierwsza pensja będzie wynosiła 1834 zł. Tyle zarobi stażysta (...). Nauczyciel z najwyższym stopniem awansu zawodowego, czyli nauczyciel dyplomowany, dostaje na rękę 2492 zł. Czyli podwyżka wynosiła od 83 do 115 zł - wyjaśnił.

Według Broniarza, to Centralna Komisja Egzaminacyjna jest odpowiedzialna za prawidłowy przebieg egzaminów. Dlatego - jak zastrzegł - nie można przerzucać odpowiedzialności na nauczycieli. - Zwracamy także uwagę, że próba obejścia tego problemu poprzez zatrudnianie w szkole X nauczycieli ze szkoły Y nie ma jakichkolwiek podstaw prawnych. I w tej sprawie także poinformujemy Państwową Inspekcję Pracy (...). Dla doraźnego celu pani próbuje naruszać prawo pracy - stwierdził Broniarz.

Jak podkreślił, są to postulaty, które wyrażają wszystkie trzy centrale związkowe. - Jeżeli do tego nie dojdzie, siłą rzeczy termin egzaminów jest niestety poważnie zagrożony, dlatego że uchwała zarządu głównego mówi o bezterminowym strajku – mówił Broniarz. Według jego wiedzy, 85-90 procent nauczycieli w referendum wypowiedziało się dotychczas za strajkiem od 8 kwietnia. - To oznacza pół miliona nauczycieli - zaznaczył szef ZNP.

Jak dodał, "dzisiaj piłka leży po stronie minister Anny Zalewskiej". - To od niej i tylko od niej, a faktycznie od strony rządowej, zależy decyzja. Minister Zalewska musi mieć tego pełną świadomość. Nie damy sobie wmówić, że to my jesteśmy za to odpowiedzialni. ZNP, ani Forum (Związków Zawodowych - PAP), ani >Solidarność - stwierdził Broniarz. "To rząd jest za to odpowiedzialny" - podsumował.

Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa ono do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.