Schematyczne nauczanie, klepanie testów i bryki zamiast lektury - na maturze jak na dłoni widać, jak uczniowie pracują w przeciętnym liceum. Na egzaminie dojrzałości, podobnie jak rok przed testem gimnazjalnym, mieli problemy z lekturą bardziej skomplikowanych tekstów, a z matematyki - zastosowaniem wzorów.
Eksperci Instytutu Badań Edukacyjnych prześledzili losy pierwszego rocznika, który uczy się zgodnie z nową podstawą programową. Porównali wyniki diagnozy kompetencji gimnazjalistów przeprowadzonej w 2011 r., diagnozy przedmaturalnej 2014 i matury 2015. Wyniki nie wystawiają liceom dobrych not - problemy są i z polskim, i matematyką. Przyczyna jest ta sama. Licealistów nie uczy się samodzielnego myślenia - mówi prof. Krzysztof Biedrzycki, jeden z autorów analizy.
W matematyce maturzyści mają kłopoty głównie w zadaniach, w których trzeba powiązać wiadomości z różnych działów. Źle jest też w przypadkach, gdzie trzeba zastosować nawet proste techniki matematyczne, jeśli zadanie odbiega od schematu. Wynik zadania, w którym trzeba obliczyć, ile pieniędzy zarobimy, wkładając tysiąc złotych na lokatę oprocentowaną 4 proc., płacąc 19 proc. podatku od odsetek, eksperci nazwali dramatycznym. Prawidłowy schemat rozwiązania przedstawiła mniej niż połowa uczniów.
Do rozwiązania kilku zadań potrzebna była tylko znajomość podstawowej definicji lub wzoru. Nawet gdy potrzebne informacje maturzyści mogli znaleźć w oficjalnym zestawie wzorów, spory ich odsetek nie umiał z nich skorzystać.
Reklama
Jeśli chodzi o język polski, duża część maturzystów miała problemy z bardziej skomplikowanymi zadaniami, gdzie trzeba było wykazać się rozumieniem tekstu. Uczniowie mają kłopoty z lekturą materiałów filozoficznych i popularnonaukowych. Sposób, w jaki rozwiązują zadania, pokazuje, że mają elementarne braki, jeśli chodzi o słownictwo. Okazało się też, że licealiści nie czytają lektur. Te same problemy widać było już w diagnozie umiejętności gimnazjalistów.
Od gimnazjum ciągną się też inne kłopoty - z samodzielną interpretacją tekstu. Kiedy badani uczniowie byli gimnazjalistami, wyzwaniem było dla nich odczytanie znaczenia metafory. Cztery lata później także sobie z tym nie radzili. Jak diagnozują badacze, na lekcjach języka polskiego czyta się trudne teksty i niezbyt często pozwala się uczniom na samodzielną pracę nad nimi. Dyskusję zastępuje podana przez nauczyciela szablonowa wiedza. Z innych analiz wiadomo, że poloniści w liceum wciąż dyktują notatki. Liceum to najsłabsze ogniwo naszej edukacji - uważa prof. Biedrzycki. Z powodu tego, jak wygląda nauka, marnujemy potencjał najzdolniejszych uczniów - dodaje.
Reforma liceów to jeden z punktów programu Prawa i Sprawiedliwości. Minister edukacji ogłosiła w tej sprawie konsultacje społeczne. Mają potrwać do czerwca. Później resort chce przeprowadzić zmianę podstawy programowej, a także zmiany organizacyjne. Jak mówiła w rozmowie z DGP Anna Zalewska, priorytetem jest dla niej czteroletnie liceum. Kierownictwo resortu chciałoby także odejść od profilowania klas (obecnie po gimnazjum trzeba wybrać, w jakim kierunku będziemy się kształcić, od tego zależy liczba godzin poszczególnych przedmiotów - wiodących jest więcej, reszta jest zredukowana). Jednym z priorytetów ma być zwiększenie wymiaru edukacji polonistycznej i historycznej.
W liceum powinno się głównie rozmawiać o tekstach, formułować tezy, bronić ich, przedstawiać argumenty. Lektur mogłoby być mniej, ale za to trzeba je dogłębniej omawiać, wyciągać z nich ukryte sensy. Samo wydłużenie cyklu nauki to marnowanie roku - ocenia prof. Biedrzycki.

Eksperci uważają, że poprawić trzeba też samą maturę. Jak zauważyli, z jednej strony - w arkuszu matematycznym z ubiegłego roku pojawiło się sporo schematycznych zadań, które uczniowie rozwiązywali także na poprzednich egzaminach. Z drugiej - do zadań dołożono przypadkowe kruczki, które skokowo podnosiły trudność, ale nie sprawdzały konkretnych umiejętności. W 2015 r. do matury podchodziło 276 tys. uczniów, w tym większość - 175 tys. - było absolwentami liceów ogólnokształcących. Ponad 49 tys. abiturientów nie zaliczyło testu nawet w sesji poprawkowej. Najniższą zdawalność miała matematyka - poradziło sobie z nią 83 proc. zdających.