Barbara Nowacka w rozmowie z Polsat News była pytana o zaplanowany na poziomie 3 proc. wzrost wynagrodzeń nauczycieli. Na sugestię, że wzrost ten odpowiada szacowanemu wzrostowi inflacji, a "jak się bujnie troszeczkę sytuacja inflacyjna, to nauczyciele będą tracić" odparła, że podobnie było w tym roku, kiedy podwyżka dla nauczycieli – o 5 proc. – była założona na tym samym poziomie co inflacja – która ostatecznie okazała się niższa.
Nowacka o
Sytuacja inflacyjna się, po pierwsze, nie bujnie, bo jest stabilna. Gdyby się działy sytuacje kryzysowe dla nauczycielek i nauczycieli, to ja będę też rozmawiała z ministrem finansów, żeby ich wspierać, bo nauczyciele są dla nas priorytetem– zapewniła Nowacka.
Podkreśliła przy tym, że chciałaby, aby do 2027 r. pensje nauczycieli były powiązane ze wskaźnikami gospodarczymi – podobnie deklarują premier Donald Tusk i minister finansów Andrzej Domański. Powiązanie to – jak mówiła – ma być korzystne dla nauczycieli, a jednocześnie nie doprowadzić do sytuacji wynagrodzeń medyków, "które rosną mocno i zaczyna się takie poczucie niesprawiedliwości".
Nowacka o poczuciu sprawiedliwości
Zależy mi na tym, żeby było poczucie sprawiedliwości, że dobrze inwestujemy w nauczycieli i że te ich wynagrodzenia rosną w sposób stabilny, ale żeby to nie budziło takiego napięcia i niechęci społecznej – podkreśliła. Przypomniała też, że w Sejmie wciąż jest obywatelski projekt nowelizacji Karty nauczyciela złożony przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Jesteśmy na to umówieni, że projekt obywatelski złożony przez ZNP w jakimś kształcie, który będziemy też ze sobą negocjować, widząc sytuację budżetową, ale też widząc to z mojej perspektywy (...) i myślę, że z perspektywy i premiera, i ministra finansów też. Żeby Polska rozwijała się dobrze, musimy mieć dobrych nauczycieli, dobrze zarabiających, w dobrych warunkach pracujących tak, żeby jak najlepiej kształcili kolejne pokolenia i to jest priorytet – wyjaśniła.