Gdyby egzamin ósmoklasisty miał się odbyć zgodnie z planem, pozostało do niego 14 dni. Do rozpoczęcia matur – 27. Wciąż nie wiadomo, kiedy uczniowie będą mogli wrócić do szkoły. Póki co placówki zamknięte są do Wielkanocy, ale minister zdrowia nie wyklucza, że będzie tak przez dłuższy czas. Związek Nauczycielstwa Polskiego i społecznicy z ponad 20 organizacji zajmujących się szkołą domagają się wprost odwołania testów. Podczas gdy kolejne kraje rezygnują ze swoich egzaminów końcowych, polski rząd wciąż zwleka z decyzjami.

Reklama
Kiedy młodzi Chińczycy piszą gaokao, w pobliżu centrów egzaminacyjnych wstrzymywany jest ruch uliczny. Porządku pilnują żołnierze z ostrą bronią, a uczniowie, żeby wejść do sal, przechodzą przez wykrywacz metalu. Chińska matura to dla 10 mln uczniów rocznie najważniejszy egzamin w życiu – od wyniku zależy nie tylko wstęp na uniwersytet, ale też cała przyszła kariera. Mimo nieporównywalnej rangi z żadnym innym egzaminem, chiński rząd poinformował, że w tym roku zostanie on przełożony. Uczniowie napiszą go nie w czerwcu, a w lipcu. W dodatku prowincja Hubei, centrum epidemii koronawirusa, i Pekin mogą ułożyć własny kalendarz egzaminacyjny. Do tej pory ustanowione w latach 50. gaokao zawieszono jedynie w czasie rewolucji kulturalnej.
Egzaminy odwołują też Francuzi. Ich odpowiednik matury nazywany w skrócie "bac” nie odbędzie się po raz pierwszy od czasów… Napoleona. Uczniowie otrzymają średnią ocenę z każdego przedmiotu obliczoną na podstawie ocen z testów i prac domowych – zapowiedział w piątek minister edukacji Jean-Michel Blanquer. Oceny wystawione w czasie gdy szkoły były zamknięte, nie będą brane pod uwagę. Początkowo zakładano, że francuscy uczniowie wrócą do szkół w maju. Dziś Blanquer nazywa taki scenariusz "jedynie hipotezą”.
W Wielkiej Brytanii podobne rozwiązanie przyjęto wcześniej. Co prawda tam wprowadzono lockout dużo później niż w Polsce, ale równocześnie rząd przedstawił kompleksowe rozwiązanie szkolnych problemów. Placówki zostały zamknięte dla ogółu uczniów, ale wciąż mogły do nich przychodzić dzieci medyków. Najważniejsze krajowe egzaminy zostały po prostu odwołane. Uczniowie mają być rozliczeni na podstawie dotychczasowych osiągnięć, a szczegółowe wytyczne, jak nauczyciele mają wystawić oceny, przygotowuje odpowiednik naszej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Reklama
Egzaminy odwołują także Stany Zjednoczone, najsilniejszy bastion standaryzowanych testów. Prawo federalne wymaga od szkół przeprowadzania egzaminów z języka angielskiego i matematyki dla uczniów w klasach od trzeciej do ósmej oraz raz w szkole średniej. Wyniki służą do sprawdzenia, jakie postępy robią uczniowie i jak radzą sobie szkoły. Niektóre stany już w połowie marca ogłaszały zmiany w kalendarzu testów, ale pod koniec miesiąca prezydent Donald Trump ogłosił wstrzymanie egzaminów w całym kraju.
W Czechach na popis prezydenta czeka ustawa, w której pada propozycja, aby egzaminy do szkół średnich odbyły się 14 dni po powrocie uczniów do lekcji. Matury miałyby odbyć się tydzień później – a to wszystko przy założeniu, że szkoły powrócą do "zwykłej” pracy od 1 czerwca. Jeżeli otworzą się później, matury zostaną odwołane i zastąpione średnią ze świadectwa z poprzedniego roku oraz z ostatniego półrocza.
We Włoszech wciąż nie została podjęta decyzja, co dalej z egzaminami końcowymi. Na razie wiadomo, że na podstawie specjalnego dekretu wszyscy uczniowie przejdą do kolejnej klasy. Co do testów, w grze są trzy scenariusze. Jak dowiedziała się "La Repubblica”, jeśli do 18 maja młodzież wróci do ławek i przesiedzi w nich pełne cztery tygodnie, matura na normalnych zasadach odbędzie się w czerwcu. Jeśli do tego czasu nie uda się przywrócić normalnego funkcjonowania systemu edukacji, egzamin będzie miał formę wyłącznie ustną i będzie odpowiadał za mniej więcej połowę wyniku maturalnego ucznia; reszta to średnia ocen. Jeśli epidemii w ogóle nie uda się opanować, uczniowie będą zdawać egzaminy online.
Choć w Polsce wciąż nie podjęto decyzji, co dalej z testami, tego, że dzieci nie napiszą ich przez internet, możemy być pewni. Kiedy CKE udostępniła na swojej stronie internetowej próbne arkusze testu ósmoklasisty, witryna nie wytrzymała obciążenia. Jakiego scenariusza możemy się więc spodziewać? Szef CKE Marcin Smolik przekonuje, że wszystko zależy od wytycznych głównego inspektora sanitarnego.
Rodzice i uczniowie nie wytrzymują niepewności. W sieci ruszyła zbiórka podpisów pod petycją do ministra edukacji. „"Jesteśmy przerażeni, zestresowani i pełni niepewności. Apelujemy o niezwłoczne ogłoszenie nowych terminów egzaminów ósmoklasisty. Prosimy o to, by nasze dzieci mogły spokojnie się do nich przygotowywać” – piszą rodzice zrzeszeni w organizacji NIE dla chaosu w szkole.