Sobota. Na portalu X (dawniej Twitter) screeny z portalu z mieszkaniami na wynajem. „Do wynajęcia jednoosobowy pokój umeblowany w 25-pokojowym mieszkaniu. 7.05 m2, w mieszkaniu dwa aneksy kuchenne, cztery łazienki”. 970 zł plus ryczałt za media 350 zł – łącznie 1320 zł. Do Uniwersytetu Wrocławskiego 500 m.

Poniedziałek. „Dzień dobry. Z powodów prywatnych i problemów z wynajęciem mieszkania i nie dostania się do akademika, chciałbym zrezygnować ze studiów przed rozpoczęciem roku akademickiego...”. Wpis anonimowy, jak wszystkie na facebookowej grupie „Nowi na UJ”.

Odpowiadają Uniwersytet i Samorząd. Może uda się w rekrutacji ostatniej szansy, która dopiero następnego dnia? A może będą jeszcze dostępne miejsca sprzedawane na giełdzie przez akademik AGH? Tam co roku zostają pokoje w miasteczku akademickim, podnajmowane studentom z innych uczelni. Z rezygnacją warto się nie śpieszyć, ale w razie czego – tutaj wzór odpowiedniego formularza.

Samo życie

Wzrost kosztów życia szczególnie mocno dotyka studentów wyprowadzających się do miast akademickich. Średnie stawki najmu między II kw. ubiegłego a bieżącego roku w najlepszym razie stały w miejscu (Wrocław, Trójmiasto), w najgorszym – rosły o 16 proc. (Warszawa) czy 13 proc. (Kraków), według raportu firmy Expander i serwisu Rentier.io. Wynajem metra kwadratowego w stolicy w czerwcu tego roku kosztował 74 zł (bez opłat). Drugie w stawce były Wrocław, Kraków i Gdańsk, gdzie cena przekraczała nieco ponad 60 złotych. Taniej było w Gdyni i Poznaniu (51–52 zł), jeszcze taniej: w Łodzi, Katowicach i mniejszych miastach.

To zagregowane dane z największych serwisów pośredniczących w wynajmie mieszkań. Osobiste historie dostarczają przykładów z życia. Alicja wraca na pierwszy rok studiów po czasie spędzonym u rodziców, kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa. Nie narzeka. Znalazła pracę, studia – zarządzanie na prywatnej uczelni – zapowiadają się ciekawie. Mieszkanie?

– Lokalizacja jest super. Bronowice, ale dojazd do pracy zajmuje mi 20 minut, na uczelnię – maks 40 – relacjonuje.

Warunki? Na swój pokój mówi „kurnik”.

– Nie jestem pewna, ile ma powierzchni, ale mam metr i trochę żeby się w nim poruszać – opowiada Alicja.

Koszt to 829 złotych za miesiąc i opłaty. Opłaca się.

Antoni, od tego roku student informatyki, do Warszawy przyjechał z Łodzi. Z kolegami zamieszkali w czterech. Tamci przyjechali rok wcześniej, mieszkali w innych miejscach. Mogli jeździć po mieście, jak tylko pojawiał się dobry lokal.

– Od razu trzeba się decydować, bo ktoś inny zabierze. Do większości mieszkań jeździliśmy już tylko ustawiać się w kolejce – opowiada.

Mają cztery pokoje z kuchnią, 4800 zł plus opłaty.

– To naprawdę mało – zaznacza.

Patrzyli na liczbę pokoi i jeśli nie było za daleko – jechali oglądać. Z osiedla Potok na Kampus Ochota UW dojadą w jakieś 40 minut, bez korków. Nieźle. Chociaż na dojazdowej Prymasa Tysiąclecia najczęściej jednak korki są. Jak im się mieszka?

– Nie jest do końca wyremontowane. Ale trzeba było szybko wziąć – przyznaje Antoni.

Kilka tysięcy polubień na portalu X otrzymał post @iloveyouchaos, dwudziestoletniego studenta z Krakowa. „2021 - płaciłem 800 za pokój, 2022 - płaciłem 1350 za pokój, 2023 - idę oglądać 1700 za pokój”, pisze użytkownik. Chociaż w tym wypadku wiele zależy zapewne od lokalizacji i od wykończenia, popularny post wskazuje na ważne zagadnienie: dobre pokoje naprawdę należy szybko brać. A „dobre” to znaczy po kolei: tanie, z dobrym dojazdem na uczelnię, później – większe niż „kurnik”, z miejscem na naukę, w końcu – jako tako wykończone. Lepsze też w mniejszych mieszkaniach – zawsze to trochę więcej prywatności.

Zero dochodu to maksimum punktów

Częściową odpowiedzią na problem z mieszkaniami powinny być – i w jakimś stopniu są – akademiki. Ich dostępność jednak bardzo się różni w zależności od uczelni; na wielu z nich konkurencja jest ogromna. Na Uniwersytecie Gdańskim w zeszłym roku o jedno miejsce starały się, jak informuje rzeczniczka uczelni, nawet cztery osoby. Tymczasem na Akademii Górniczo-Hutniczej wszyscy zgłoszeni chętni otrzymali miejsce w pokoju (dlatego Miasteczko Akademickie AGH oferuje regularnie zakwaterowanie studentom innych uczelni).

Co decyduje w przypadku rywalizacji o miejsce? Na wszystkich uczelniach najważniejsze jest kryterium dochodowe. Na UW zero punktów w tej kategorii dostanie osoba, w której rodzinie dochód na głowę przekroczy 1500 zł. Maksymalnie (przy braku dochodów) można otrzymać 75 pkt. Dochody każdego pełnoletniego członka rodziny udowadnia się zaświadczeniem z urzędu skarbowego (deklaracja PIT nie wystarczy), zaświadczeniem o składkach z ZUS i ewentualnie oświadczeniem o dochodach niepodlegających opodatkowaniu. Drugim czynnikiem jest odległość miejsca zameldowania od uczelni. 250 km od adresu Kampusu Głównego i więcej oznacza 25 punktów. Od łódzkiego adresu Antoniego wypada 140 kilometrów – 14 punktów. Do tego uczelnie różnie oceniają osiągnięcia naukowe (premiują olimpiady przedmiotowe) i inne okoliczności życiowe. To wszystko w drugim kroku, po weryfikacji odległości i dochodów.

– Jeżeli ktoś pochodzi z Łodzi i nie żyje w dużej biedzie ani nie ma wiele rodzeństwa, to raczej nie ma szans się dostać – ocenia Antoni. – Za blisko, żeby nabić punkty za odległość. A o pokoju jednoosobowym nawet nie ma co mówić – dodaje.

Współlokator Antoniego pierwszy rok w Warszawie spędził właśnie w domu studenta. Wyprowadza się do mieszkania wynajmowanego z kolegami, bo brakowało mu prywatności w ciasnym pokoju z drugą osobą. Zwłaszcza że z wylosowanym współlokatorem nie znali się wcześniej – i we wspólnym życiu nie polubili. Niedogodności współdzielonej przestrzeni i niekiedy dużą konkurencję na jedno miejsce domy studenta rekompensują ceną. Chociaż czynsze w akademikach również rosną, to ciągle one – niezależnie od miasta – stanowią najbardziej dostępną finansowo opcję zamieszkania dla wyprowadzających się na swoje studentów.

Niekończąca się historia

Alicja dostała się na uczelnię prywatną, która nie oferuje jej miejsca w domu studenta. Rozważała akademik prywatny – ten jednak przegrał ceną z „kurnikiem” na Bronowicach. Wolałaby dzielić mieszkanie, ale wszyscy jej znajomi mają już gdzie mieszkać. Pewnie, że chciałaby lepszego standardu. Ale przynajmniej ma gdzie spać i dojazd nie jest zły. Może czekać. Na portalach z pośrednictwem już nie szuka (pokój znalazła przez OLX), ale grup z ogłoszeniami na Facebooku jest dużo.

– Podgląd mam non stop – przyznaje.

Jak tylko znajdzie coś lepszego – bierze.

Liczby studentów stacjonarnych i miejsc w akademikach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Materiały prasowe