– Jeśli zmusza się rodziców do posyłania sześciolatków do zerówki, to przepisy powinny być tak skonstruowane, aby gminy nie pobierały opłaty za opiekę po zajęciach niezależnie od tego, czy dziecko uczęszcza do szkoły, czy do utworzonego tam oddziału przedszkolnego – mówi czytelnik „DGP” Konrad Kwiatkowski. Mieszkaniec Konstancina-Jeziornej złożył więc skargę do rzecznika praw obywatelskich (RPO).
Zgodnie z przepisami sześciolatek jest objęty obowiązkiem nauki. W tym roku rodzice mogą go posłać albo do szkoły do pierwszej klasy, albo jeszcze do przedszkola. Często obie te placówki mieszczą się w tym samym budynku.
Rodzic, który zdecyduje się na wysłanie sześciolatka do przedszkola, musi po pięciu godzinach bezpłatnych zajęć zapłacić za dodatkową opiekę nad dzieckiem. Ten, który pośle malucha do pierwszej klasy, za pobyt w świetlicy nie musi płacić. I właśnie przeciw takiemu rozwiązaniu zaprotestował Konrad Kwiatkowski. W skardze do RPO domaga się skierowania sprawy do Trybunału Konstytucyjnego.
Zapytaliśmy konstytucjonalistów, jakie są szanse na zakwestionowanie opłat w zerówce.
– Trzeba poczekać, aż tę sprawę rozpatrzy RPO. Jest ona jednak do wygrania, bo jest dobrze uzasadniona – mówi prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Rzecznik w piśmie skierowanym do naszego czytelnika zapewnia, że zajmie się tą sprawą. Według niego są podstawy do uznania, że rozwiązanie to narusza prawo.
Piotr Winczorek podkreśla, że te same przepisy powinny być stosowane do wszystkich dzieci, niezależnie od tego, czy uczęszczają do przedszkola, czy do szkoły i przebywają w świetlicy. Zastrzega jednak, że ostateczna decyzja będzie należeć do sędziów trybunału.
– Wniosek rodzica jest w pełni uzasadniony – potwierdza również prof. Bogusław Banaszak z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Podobnego zdania jest dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Od rodziców dzieci, które muszą pójść do zerówki, aby przygotować się do nauki w szkole, nie powinno się pobierać opłat za opiekę – uważa.
Dodaje, że może to być naruszenie art. 70 konstytucji, który gwarantuje prawo do bezpłatnej nauki, a obowiązek rocznego uczęszczania do przedszkola jest przecież przygotowaniem do niej.
Samorządy rozkładają ręce i mówią, że nie mogą zrezygnować z opłat tylko dla części dzieci.
– Takie rozwiązanie byłoby możliwe, gdyby rząd wywiązał się z obietnic i wprowadził subwencje lub dotacje na dzieci, które obowiązkowo idą do zerówki – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich.
Dodaje, że gmina obecnie otrzymuje subwencje na sześciolatka w szkole. Jeśli trafia on do zerówki, samorząd nie dostaje nic.