"W ciągu pierwszych 100 dni rozpoczniemy proces przechodzenia polskiej edukacji na system jednozmianowy. Od 1 września 2025 wszystkie polskie szkoły podstawowe będą działały w takim systemie" - brzmi jeden ze stu konkretów na pierwsze sto dni rządu. Jak czytamy w odpowiedzi na poselską interpelację z kwietnia 2024 r., ministerstwo edukacji prowadzi analizy w tym zakresie.
PAP zapytała kuratoria i przedstawicieli władz wybranych miast, jak wyglądają tegoroczne plany lekcji.
Dwuzmianowość występuje m.in. w Rzeszowie. - W kilku bardziej popularnych szkołach podstawowych, głównie na osiedlach, których dotyczy intensywna zabudowa wielorodzinna – poinformował PAP Artur Gernand z kancelarii prezydenta miasta.
- W szkołach ponadpodstawowych jest to zjawisko nieco częstsze. Obecnie to nawet kilkanaście przypadków, głównie w technikach, ale wynika to z faktu popularności rzeszowskich szkół wśród młodzieży z całego regionu oraz z wciąż będących na tym etapie edukacji "podwójnych" roczników, obejmujących dzieci, które rozpoczęły edukację szkolną w wieku 6 lat – wyjaśnił Gernand.
Z kolei w Tarnobrzegu system dwuzmianowy odbywa się w jednej szkole podstawowej - nr 9. Jak wyjaśniła naczelnik Wydziału Promocji, Kultury, Sportu i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Tarnobrzega Katarzyna Knap-Sawicka, zajęcia w tej szkole zaczynają się najpóźniej o 12.35 i kończą o 16.20. - System musiał zostać wprowadzony ze względu na małą liczbę sal lekcyjnych. W pozostałych szkołach podstawowych nie ma systemu dwuzmianowości - dodała.
W Szczecinie 8 proc. szkół wskazało, że dwuzmianowość występuje częściowo (tylko w niektórych klasach), 2 proc. zadeklarowało pełną dwuzmianowość - przekazała PAP rzeczniczka prasowa Kuratorium Oświaty w Szczecinie Agnieszka Lisowska. Łącznie ok. 10 proc. szkół ma w jakimś zakresie zajęcia w systemie dwuzmianowym.
- Główne powody wprowadzania dwuzmianowości to brak wystarczającej liczby sal lekcyjnych połączona z dużą liczbą uczniów – wyjaśniła Lisowska. W większości przypadków dwuzmianowość ma charakter częściowy, co oznacza, że nie wszystkie klasy są nią objęte.
W koszalińskich szkołach zdecydowana większość uczniów kończy zajęcia między godz. 14 a 15 – przekazał PAP dyrektor wydziału edukacji w koszalińskim magistracie Krzysztof Stobiecki. Zaznaczył, że w rozpoczynającym się roku szkolnym ma być podobnie. Dodał jednak, że mogą zdarzyć się odstępstwa od tej reguły, potrzeba utworzenia w którejś ze szkół dodatkowego oddziału, bo w wakacje w rejonie przybyło dzieci, a klasy nie były zbyt liczne.
Na 38 kaliskich szkół w trzech placówkach występuje dwuzmianowość. Tam uczniowie kończą zajęcia najpóźniej o godz. 19. Sytuacja dotyczy I LO przy ul. Grodzkiej, Zespołu Szkół Podstawowych przy ul. Rzemieślniczej i Zespołu Szkół Techniczno-Elektronicznych przy ul. Częstochowskiej. Naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Kalisza Ewelina Dudek powiedziała PAP, że powodem dwuzmianowości jest mała liczba klas lekcyjnych.
W Toruniu dwuzmianowość pojawia się w planie wielu szkół podstawowych, a uczniów i rodziców nie dziwią również trzy zmiany. Tak było w ubiegłym roku w Szkole Podstawowej nr 4, gdzie lekcje zaczynały się od godziny 7.30, a kończyły ok. godziny 18.00. Dyrektor tej placówki Izabela Ziętara powiedziała PAP, że w tym roku tak już nie będzie i lekcje będą zaczynały się od godziny 8, a kończyły o godzinie 16.
Wyjaśniła, że tzw. dwuzmianowość ma jednak sporo plusów, bo gdyby wszystkie dzieci w edukacji wczesnoszkolnej zaczynały o tej samej godzinie, to absencja jednego nauczyciela powodowałaby brak lekcji danej klasy, a tak można dokonywać przesunięć nauczycieli.
Dyrektor wydziału edukacji w Urzędzie Miasta Torunia Iwona Muszyńska powiedziała PAP, że dwuzmianowość nie zawsze związana jest z sytuacją lokalową szkół. - Są jeszcze dwie inne przyczyny, o których się zapomina. W szkołach rośnie liczba uczniów, którzy mają różne dysfunkcje. Te dzieci potrzebują wsparcia psychologiczno-pedagogicznego na indywidualnych zajęcia ze specjalistami. Nie ma możliwości zapewnienia opieki specjalistów, gdyby wszystkie klasy I-III zaczynały na przykład o godzinie 8.00 - powiedziała Muszyńska.
Dodała, że nie ma również możliwości, aby wszystkie dzieci pojawiały się w tym samym czasie w świetlicy, więc konieczne są różne godziny rozpoczynania zajęć w toruńskich szkołach.
Dwuzmianowość nie występuje na przykład w szkołach mieleckich. Naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Mielcu Mirosław Kapinos zapewnił, że szkoły prowadzone przez miasto pracują "w systemie jednozmianowym".
Zjawisko dwuzmianowości nie występuje też w lubelskich szkołach - poinformowała PAP rzeczniczka lubelskiego ratusza Justyna Góźdź. Jedynie w obszarze edukacji wczesnoszkolnej – jak wskazała - nie ma możliwości, aby wszystkie klasy 1-3 miały zajęcia w tym samym czasie, co powoduje konieczność układania planu lekcji dla wybranych oddziałów od godzin późniejszych w niektóre dni tygodnia. - Wówczas lekcje kończą się w okolicach godz. 15.00 – wyjaśniła.
Dodała, że w takiej sytuacji rodzice mogą zapisać swoje dzieci na zajęcia świetlicowe, aby zapewnić im opiekę przed i po lekcjach.
Z kolei rzecznik stołecznego ratusza Monika Beuth przekazała PAP, że nie ma jeszcze danych o organizacji zajęć w poszczególnych szkołach w roku szkolnym 2025/2026. Jednocześnie poinformowała, że analiza współczynnika czasu pracy szkół wyliczonego na podstawie planu zajęć lekcyjnych oddziałów szkolnych I-VIII w minionym roku szkolnym wykazała, że w przypadku 79 proc. szkół podstawowych współczynnik ten jest na poziomie 1 - 1,2 - co oznacza, że wszyscy uczniowie lub zdecydowana większość uczniów zaczynała zajęcia na pierwszych godzinach lekcyjnych.
Z kolei 21 proc. szkół podstawowych jest w przedziale 1,2 – 1,4 – co oznacza, że średnio jeden lub dwa razy w tygodniu uczniowie zaczynają zajęcia w godzinach późniejszych.
Wiceszefowa MEN Piechna-Więckiewicz zapewniła w kwietniu 2024 r., że kwestie zapewnienia uczniom komfortowych warunków nauczania, wychowania i opieki, zgodnych z zasadami higieny pracy umysłowej, "stanowią priorytet" dla ministra edukacji.
"Mając na względzie złożoność sprawy oraz przekonanie, że tryb jednozmianowy stanowi element stabilności w życiu dzieci i młodzieży, minister edukacji podejmuje starania, aby przejście polskiej edukacji na taki system mógł być możliwy w jak najkrótszym terminie, po uzgodnieniu warunków ze stroną samorządową, respektując jej odpowiedzialność za wprowadzanie zmian" - przekazała.
Argumentowała, że czynniki, które mają wpływ na decyzje zarządcze samorządów i przyjmowanie rozwiązań organizacyjnych na terenie szkół zależą m.in. od kumulacji roczników spowodowanej zmianą w strukturze oświaty.
"Ponadto, przyjęcie uczniów z Ukrainy, dla których wprowadzono dodatkowe dostosowania w szkołach, ma wpływ na opracowanie planu dydaktyczno-wychowawczego. Z powodów lokalowych lub kadrowych często zdarza się, że wszyscy uczniowie nie mogą przebywać w szkole podczas jednej zmiany, bo nie ma dla nich miejsc ani wystarczającej liczby nauczycieli" - zaznaczyła.
PAP zapytała resort edukacji, ile szkół podstawowych działa w systemie jednozmianowym oraz czy MEN dostrzega potrzebę zmian prawnych w tym obszarze, jednak do momentu publikacji depeszy nie otrzymała odpowiedzi.