W Sejmie ruszyły prace nad projektem ustawy zakazującej używania smartfonów w szkołach podstawowych. Inicjatywa, której jednym z głównych orędowników jest marszałek Szymon Hołownia, ma na celu poprawę koncentracji uczniów, ich dobrostan psychiczny oraz ograniczenie negatywnych skutków nadmiernej ekspozycji na technologie cyfrowe. W spotkaniu poświęconym temu tematowi uczestniczyli przedstawiciele ministerstw edukacji i cyfryzacji, eksperci oraz organizacje pozarządowe. Hołownia podkreślił, że podobne przepisy obowiązują już w wielu krajach europejskich i Polska powinna pójść ich śladem. W jego ocenie projekt ma szansę trafić pod obrady Sejmu jeszcze w tym roku i zyskać ponadpartyjne poparcie.
Będą przepisy zakazujące używania smartfonów w szkołach podstawowych
W Sejmie odbyło się spotkanie poświęcone pracom nad projektem ustawy zakazującej używania smartfonów w szkołach podstawowych z udziałem m.in. marszałka Hołowni, przedstawicieli ministerstwa cyfryzacji, ministerstwa edukacji oraz organizacji pozarządowych. "Zaczęliśmy dzisiaj [16 kwietnia] w Sejmie prace nad - w mojej ocenie - bardzo ważną sprawą, to znaczy nad przygotowaniem założeń do ustawy o zmianie polityki smartfonowej w polskich szkołach" - powiedział Hołownia na konferencji prasowej po spotkaniu.
Marszałek Sejmu zwrócił uwagę, że we Francji od bardzo dawna jest już zakaz "smartfonowy" w szkołach. Taki zakaz - jak mówił - w tej chwili do 11 roku życia wprowadza Luksemburg, wprowadza Łotwa, wprowadziła Austria, wprowadza wiele krajów. "15 krajów Europy ma już zakazy smartfonowe, a 5 krajów Europy jest w procesie ich wdrażania" - wskazał Hołownia.
My natomiast - jak dodał - "opowiadamy o autonomii szkół". "Wszystkim tym, którzy mówią dzisiaj o autonomii szkół przypominam, że w 2014 roku rząd Platformy Obywatelskiej wprowadził zakaz śmieciowego jedzenia w szkołach i jakoś wtedy nikt nie mówił, że trzeba pytać rad pedagogicznych, czy można sprzedawać śmieciowe jedzenie, czy nie, tylko postanowiliśmy jako państwo i to zrobiliśmy" - powiedział kandydat na prezydenta.
Hołownia: należy powołać narodowy instytut higieny cyfrowej
Zdaniem marszałka oprócz "bana" na smartfony należy też powołać narodowy instytut higieny cyfrowej, a także wprowadzić szkolenia dla rodziców. "Mnie nikt nie uczył tego, jak sprawić, żeby moje dziecko było bezpieczne w ekspozycji na ten cyfrowy świat, z którego już korzysta" - zaznaczył.
"Raport +Internet Dzieci+, który serdecznie polecam, zachęca mnie do tego, aby niezależnie, czy będzie kampania prezydencka, czy nie będzie, czy ja będę prezydentem, czy marszałkiem Sejmu, czy będę po prostu Szymonem Hołownią, to ten temat będę +cisnął" - zapewnił Hołownia.
Zakaz smartfonów w szkołach może być przyjęty przez Sejm jeszcze w tym roku
"Umówiliśmy się na kolejne spotkanie już z nowymi analizami i z podstawowymi założeniami do projektu tej ustawy. Chciałbym, żeby ona w tym roku w Sejmie była i żebyśmy mogli poddać ją weryfikacji w głosowaniu, a wcześniej dobrze ją skonsultować ze wszystkimi, których ta sprawa dotyczy" - podkreślił kandydat na prezydenta.
"To nie jest sprawa partyjna. To jest narodowa sprawa, żebyśmy dzisiaj o to bezpieczeństwo zadbali jeszcze bardziej. I mam nadzieję, że ponadpartyjnie będziemy w stanie w tej sprawie usiąść i o to, co najważniejsze w naszym życiu zadbać" - dodał Hołownia.
Barbara Nowacka: Dzieci korzystają ze smartfonów w domach i to jest problem
Szefowa MEN Barbara Nowacka, będąc na Europejskim Forum Nowych Idei w Warszawie, także mówiła o higienie cyfrowej. Zapytana została m.in. o to, czy w kontekście zdrowia psychicznego dzieci Ministerstwo Edukacji Narodowej rozważa wprowadzenie zakazu używania przez uczniów telefonów komórkowych w szkołach.
Odpowiadając szefowa MEN powiedziała, że temat ten jest szeroko dyskutowany. Wskazała na kilka aspektów tej sprawy:
- Po pierwsze - jak mówiła - 60 proc. szkół zapisało w swoich regulaminach albo całkowity zakaz używania telefonów w szkołach, albo zakaz używania ich w czasie lekcji. "Każda szkoła ma możliwość wprowadzenia takiego zakazu" - podkreśliła. "Wzmocnimy te możliwości dla szkół, ale dzieci korzystają ze smartfonów w domach i to jest problem" - zaznaczyła. "Dzieci wracają do domu i nie mają z kim pogadać i nie wybiorą książki. Siedzą po nocach, grają w gry, oglądają filmy, bardzo się alienują i są bardzo samotne" - mówiła. "Jeżeli w 60 proc. szkół zakaz już funkcjonuje, a efektu nie widać, to trzeba sobie zadać pytanie, czy w kolejnych 40 proc. odgórny zakaz wiele zmieni" - zauważyła.
Nowacka zwróciła uwagę na podnoszoną przez rodziców potrzeby kontaktu z dziećmi. "Wiele szkół mi to zgłasza: wprowadziliśmy zakaz, na początku były konflikty, rodzice mówili, że chcą być w kontakcie z dziećmi, ale to przedyskutowaliśmy, ustaliliśmy zasady i rodzice to akceptują. Wtedy to się sprawdza" - powiedziała. Dodała, że ma doświadczenie z tym, "jak działa odgórnie wydany zakaz, bez wytłumaczenia go dobrze".
"Nie mam poczucia, że jeżeli ministerstwo powie: nie wolno używać telefonów w szkołach to bezpośrednio wpłynie to na dobrostan dzieci. Natomiast jeśli każda szkoła, a pomożemy im mieć takie mechanizmy, będzie mogła wprowadzić u siebie regulacje zakazujące używania smartfonów w szczególności na lekcjach - mówię o szkołach podstawowych, bo szkoły ponadpodstawowe, a szczególnie techniczne, to jest coś innego - to będzie znacznie lepiej" - powiedziała ministra.
- Druga rzecz - jak mówiła - to to, że dzieci korzystają z aplikacji, z których nie powinny korzystać, które nie są dostosowane do ich wieku, które zawierają niewłaściwe dla nich treści. "To jest problem, a nie to, że ktoś ma telefon" - zaznaczyła. "W momencie, kiedy dzieciaki miały Nokie, nie było tego problemu ze zdrowiem psychicznym" - dodała.
"Więc jeżeli chcemy podejmować działania, a ja chcę podejmować działania, to one muszą być skuteczne" - podkreśliła Nowacka.
- "Trzecia rzecz: jeżeli dziś powiemy nauczycielom: +macie zabierać dzieciakom telefony+, to zapewniam, że połowa rodziców powie: +nie zabierajcie telefonu mojego dziecka, chce być w kontakcie+" - powiedziała. "Trzeba dać takie narzędzia, żeby było to skuteczne działanie dotyczące higieny cyfrowej i dlatego np. w edukacji zdrowotnej jest taki komponent" - dodała.
Wskazała na edukowanie rodziców w zakresie higieny cyfrowej. "Kolejne wyzwanie: czy my musimy kształcić rodziców? Trzylatek z telefonem komórkowym to jest zło, pięciolatka oglądająca Tik-Toka to jest zło" - wskazała.