We wtorek podczas konferencji prasowej Ogólnopolskiego Strajku Kobiet jej uczestniczki poinformowały, że powołują "osoby moderatorek, które będą siecią działaczek Strajku, będą służyć swoim wsparciem, gdy będzie potrzebna ingerencja w rozmowy między dziećmi a rodzicami, którzy zmuszają je do uczestnictwa w obrządkach religijnych czy w lekcjach religii".
Komentując to, rzecznik praw dziecka powiedział, że "wprowadzenie do szkół moderatorek, które miałyby ingerować w relacje rodziców z dziećmi, byłoby naruszeniem polskich ustaw, konstytucji i międzynarodowych konwencji o prawach dziecka".
Odebrałoby to rodzicom ich podstawowe wolności obywatelskie, a także prawo do wychowywania własnych dzieci zgodnie z przekonaniami. Złamałoby zasady demokracji. A wszystko to jest postulowane przez działaczki Strajku Kobiet właśnie w imię tej demokracji i w obronie tych wolności obywatelskich, co napawa grozą – dodał.
Zdaniem Pawlaka "organizatorki Strajku Kobiet pogrążyły się wyłącznie w skrajności i agresji". Zwrócił również uwagę, że ich działalność daleko odbiegła od tego, co było przyczyną poruszenia społecznego, czyli październikowego wyroku TK w sprawie aborcji. W opinii rzecznika praw dziecka "zamiast przywódczyń protestu obywatelskiego, widzimy już tylko bohaterki farsy".
Apeluję, żeby nie robić kabaretu, żeby nie krzywdzić dzieci i nie wiązać ich do spraw dorosłych. Nie wykorzystywać ich jako argumentu. Nie łączyć edukacji dzieci ze sprawami aborcji. Dzieci mają prawo do spokojnego dzieciństwa, zwłaszcza dzisiaj, gdy jest pandemia, która tak brutalnie naruszyła im poczucie bezpieczeństwa – podkreślił Mikołaj Pawlak. Pozwólmy dzieciom być dziećmi – zaznaczył.