26 czerwca kończą się zajęcia w szkołach w roku szkolnym 2019/2020. Był to szczególny rok. W związku z epidemią od 12 marca w całej Polsce w szkołach i w przedszkolach zawieszone zostały stacjonarne zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, a od 16 marca także zajęcia opiekuńcze.

Reklama

Od 25 marca wprowadzono obowiązek prowadzenia edukacji zdalnej. Od 6 maja w przedszkolach mogły być organizowane zajęcia opiekuńcze, a od 25 maja w szkołach podstawowych zajęcia dla uczniów klas I-III. Wprowadziliśmy również możliwość organizowania w szkołach konsultacji dla wszystkich chętnych uczniów. Egzamin ósmoklasisty, który miał być przeprowadzony w kwietniu, odbył się w połowie czerwca. Matury, zamiast 4 maja, zaczęły się 8 czerwca.

PAP: Kończy się rok szkolny 2019/2020, jaki on, pana zdaniem, był?

Dariusz Piontkowski: To był trudny rok w polskiej szkole. Pierwsza trudność wynikała ze strajku, który miał miejsce jeszcze w poprzednim roku szkolnym. Spowodował on pewne podziały w środowisku szkolnym. Sądzę, że początek roku szkolnego był pod tym względem dosyć trudny. Potem w Polsce, jak i w Europie i na całym świecie, pojawiła się epidemia koronawirusa, która bardzo mocno zaważyła na sposobie funkcjonowania szkół. Tak jak w większości państw świata przeszliśmy na system kształcenia na odległość, tak, aby uczniowie, korzystając z nowoczesnych możliwości technicznych, zdobywali wiedzę, umiejętności, utrzymywali kontakt z nauczycielami.

Na pewno dostosowanie się do kształcenia na odległość przez nauczycieli i uczniów, jak i zrozumienie przez uczniów, że to od nich w dużej mierze zależy, jakie efekty przyniesie edukacja zdalna, było dosyć trudne, zwłaszcza na początku. W kolejnych tygodniach wyglądało to już dużo lepiej. Miałem okazję rozmawiać bezpośrednio i za pośrednictwem łączy elektronicznych zarówno z nauczycielami, jak i z uczniami. Większość z nich tęskni za tradycyjną formułą nauczania. My także chcemy, aby od 1 września szkoła ruszyła w tradycyjnej, stacjonarnej formie.

Jak pan ocenia te trzy miesiące nauki zdalnej, co się udało, a z czym były problemy?

Przede wszystkim chciałbym po raz kolejny podziękować nauczycielom, którzy musieli przystosować się do zupełnie nowych technik kształcenia i pracy z uczniami. Większość z nich nie używała ich wcześniej. Musieli więc nie tylko poznać narzędzia, ale też zastanowić się, w jaki sposób za pomocą tych narzędzi, tych programów, przekazywać wiedzę tak, aby z jednej strony nie było za dużo materiału, aby uczniowie byli w stanie wszystko pojąć, a z drugiej strony, aby ująć kwintesencję omawianych zagadnień. I tu pewnie, tak jak przy tradycyjnej formie nauczania – jedni nauczyciele osiągają lepsze wyniki, inni nieco słabsze. To w dużej mierze zależy od charakteru nauczyciela, od stopnia jego zaangażowania.

Reklama

Wydaje mi się, że przytłaczająca większość nauczycieli dobrze zdała ten egzamin, bardzo dużo z siebie dała, aby jak najlepiej prowadzić zajęcia, wykorzystując możliwości techniczne, jakie miała. Były one różne w różnych szkołach. Nie wszędzie dało się prowadzić zajęcia za pomocą komunikatorów umożliwiających kontakt online na bieżąco. Z drugiej strony, dla zdrowia psychicznego uczniów i nauczycieli, nie można było doprowadzić do tego, by wszystkie zajęcia w takiej formule były prowadzone, gdyż oznaczałoby to spędzanie przed komputerem nawet siedmiu czy ośmiu godzin dziennie. Tego chcieliśmy uniknąć.

Na początku u części nauczycieli był problem z oszacowaniem ilości materiałów przesyłanych uczniom, czasami uczniowie dostawali ich chyba zbyt dużo. Zwracaliśmy się z apelem do nauczycieli, aby podchodzić do tego tematu rozsądnie. Na pewno dużym wyzwaniem była praca zdalna z najmłodszymi uczniami. Oni jeszcze nie dojrzeli do tego, by samodzielnie w pełni korzystać ze sprzętu elektronicznego. Tu potrzebny był udział rodziców, choćby pomoc techniczna, gdy np. zawieszał się komputer, gdy trzeba było zrobić coś nowego. To mocno obciążało rodziców i dlatego m.in. tęsknią oni do tradycyjnej formy nauczania. Rodzice mieli możliwość zobaczyć, jak wielki wysiłek wkładają nauczyciele w to, by ich dzieci zdobywały wiedzę i nowe umiejętności.

Sądzę – jeszcze raz to powtórzę – że od września będzie możliwy powrót do tradycyjnej szkoły.

Od początku maja oświata była stopniowo odmrażana, część dzieci wróciła do przedszkoli, później część dzieci wróciła do klas I-III szkół podstawowych, następnie organizowane były w szkołach konsultacje. Jak pan ocenia to odmrażanie?

Reagowaliśmy na bieżąco, będąc w kontakcie z ministrem zdrowia i z głównym inspektorem sanitarnym, na sytuację epidemiczną. Gdy okazało się, że zasięg epidemii jest ograniczony, mogliśmy sobie pozwolić na to, by znieść kolejne ograniczenia. Zdecydowaliśmy się też przeprowadzić egzaminy, choć część opozycji bardzo nas za to krytykowała. Jestem przekonany, że to była dobra decyzja. Dziś przytłaczająca większość nauczycieli, uczniów i rodziców jest zadowolona z tego, że egzaminy się odbyły. Pozwalają one w sposób obiektywny porównać przynajmniej część wiedzy i umiejętności, którymi dysponują uczniowie.

Te decyzje nie spowodowały też większej fali zachorowań. Wbrew temu, co wieszczyli politycy opozycji, ani nauczyciele masowo nie chorowali, ani uczniowie. Okazało się, że masowe testowanie nauczycieli nie było potrzebne, tak jak mówiliśmy. To powoduje, że dziś optymistycznie patrzymy na możliwość powrotu od września do tradycyjnej formy nauki w szkołach.

Doświadczenie uczy, że należy być przygotowanym na to, że nie wszystko może pójść po naszej myśli. Czy MEN jest przygotowane na to, że sytuacja epidemiczna wymusi na jesieni kontynuowanie zdalnego nauczania?

Przede wszystkim przygotowujemy się do powrotu we wrześniu do tradycyjnego nauczania. To jest nasz podstawowy plan. Gdyby jednak pojawiły się komplikacje, mamy formułę prawną, która umożliwia wznowienie nauczania zdalnego. Wydaliśmy też dużą kwotę na doposażenie szkół. Samorządy także wyasygnowały na ten cel środki własne. Przygotowujemy kolejną edycję programu +Aktywna tablica+. Ten program w tym roku będzie nastawiony przede wszystkim na zakup tabletów, aby ewentualnie wspomóc szkoły w wyposażeniu w tego typu sprzęt.

Pracujemy nadal nad platformą epodreczniki.pl. Wydaje nam się, że warto wykorzystywać materiały edukacyjne, które na niej są, także wtedy, gdy nauka jest stacjonarna, po to, by ją urozmaicać. Warto też korzystać z możliwości, jakie daje platforma, np. w sytuacji, gdy uczeń przez dłuższy czas jest chory, po to, by mógł on być na bieżąco z lekcjami, z materiałem, nie opuszczając domu. Jednocześnie zbieramy opinie i głosy mówiące o doświadczeniach z kształcenia na odległość. Chcemy wiedzieć, jak ewentualnie zmodyfikować czy ulepszyć te rozwiązania, które funkcjonowały przez ostatnie miesiące, jeśli byłaby potrzeba powrotu do zdanej nauki, np. lokalnie.

Czyli jeśli będzie konieczność powrotu do kształcenia na odległość, to system będzie do niego przygotowany?

Mamy rozwiązania prawne, które to umożliwią, ale jeszcze raz podkreślę: wydaje się na dzień dzisiejszy, że wrócimy do tradycyjnej, stacjonarnej formy nauki w szkołach.

Czego pan życzyłby uczniom i nauczycielom na wakacje i kolejny rok szkolny?

Przede wszystkim bezpieczeństwa podczas wakacji oraz dobrej pogody i tego, by odpoczęli od szkoły, od tego ogromnego wysiłku, który mieli w ostatnich miesiącach. Oczywiście życzę im zdrowia, którego ostatnio wszyscy sobie wzajemnie dużo życzymy.

Mam nadzieję, że pozostanie z nami wszystkimi świadomość, jak ważne są kontakty międzyludzkie, zwłaszcza bezpośrednie, jak ważny jest kontakt nauczyciela z uczniem, nie tylko poprzez platformy internetowe i komunikatory. Kilka miesięcy temu uczniowie pewnie nie myśleli, że będą tęsknić za szkołą, do czego teraz się w rozmowach przyznają. W wielu badaniach, jeszcze niedawno uczniowie mówili, że nie lubią szkoły. Pandemia ten stosunek wielu młodych ludzi do szkoły zmieniła. Myślę, że także wielu rodziców po kilku miesiącach nauki dzieci w domu przekonało się, jak ważną rolę odgrywa szkoła i to, że polska szkoła jest dobrą szkołą. Wiele państw zazdrości nam poziomu edukacji, warto, by Polacy też to docenili.

Tak jak był to ze względu na sytuacje epidemiczną szczególny rok szkolny, takie też będą wakacje. Z jakim apelem zwróciłby się pan do uczniów przed wakacjami?

Zaapelowałbym, by pamiętali, że w naszym kraju nadal występuje epidemia, co prawda w ograniczonym zakresie, ale jest. Aby starali się pamiętać o bezpieczeństwie swoim i innych, ale też, by zechcieli odejść od komputerów i więcej czasu poświęcili na zajęcia ruchowe na powietrzu, na sport i kontakty ze znajomymi. To jest bardzo potrzebne nie tylko dla zdrowia fizycznego, ale też dla psychicznego.