Według "Naszego Dziennika" problem dotyczy wszystkich rodzajów szkół: podstawowych, liceów, techników i zawodowych. Chodzi przede wszystkim o nauczycieli przedmiotów ścisłych oraz nauki zawodu. W tym roku do szkół poszło ponad 4,5 mln dzieci i młodzieży. Gazeta przypomina, że w pierwszych klasach szkół średnich naukę rozpoczął tzw. podwójny rocznik: absolwenci nieistniejących już gimnazjów i ośmioklasowych podstawówek.

Reklama

Informacje o kadrowych brakach potwierdzają rodzice. - W szkole moich dzieci brakuje nauczycieli języka angielskiego, szczególnie w klasach młodszych, od pierwszej do trzeciej. Brakuje również nauczycieli historii. Część nauczyli ze szkoły podstawowej przeszła do liceum i teraz są braki – powiedziała dziennikarzom gazety pani Hanna z Warszawy.

Z publikacji wynika, że poważne luki kadrowe widać wśród nauczycieli kształcących pod kątem zawodowym. Specjaliści wolą pracować za większe pieniądze w firmach niż uczyć dzieci.

Wiemy, że w szkołach brakuje szczególnie nauczycieli nauki zawodu. Podjęliśmy szereg działań, aby ułatwić zatrudnianie specjalistów w szkołach. Przygotowaliśmy przepisy, które pozwalają więcej zapłacić im za pracę. Ponadto podnosimy wynagrodzenie nauczycieli, a dla tych, którzy rozpoczynają pracę w zawodzie, mamy dodatek "na start" – poinformowała "Nasz Dziennik" rzeczniczka prasowa MEN Anna Ostrowska.

Resort edukacji przekonuje, że sytuacja związana z ruchami kadrowymi w oświacie jest monitorowana i że jest to naturalne zjawisko, które występowało w poprzednich latach.

Reklama