Gowin zapewnił też, że żaden uczeń "nie znajdzie się w takiej sytuacji, żeby nie było dla niego miejsca w szkole średniej", a "jeżeli będą sytuacje awaryjne, to rząd jest przygotowany na poniesienie dodatkowych nakładów na uruchomienie dodatkowych klas".

Reklama

Stanisławek we wtorek złożył rezygnację z funkcji wiceministra nauki i jeszcze tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki tę dymisję przyjął. Sprawa dotyczy wypowiedzi Stanisławka opublikowanej w "Kurierze Lubelskim" w artykule "Sprawdził się czarny scenariusz. Rozpacz uczniów i rodziców" dotyczącym rekrutacji do szkół ponadpodstawowych i problemów uczniów w Lublinie, którzy nie dostali się do wybranych szkół.

Stanisławek - zaznaczając, że w rządzie nie zajmuje się oświatą, stwierdził m.in. że przychodzi mu do głowy myśl, że "może trzeba skorzystać z rozwiązań studenckich". - Nie wiem, czy jest jeszcze na to szansa, ale może uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą – powiedział.

W środę w TVN24 w kontekście tych słów Gowin został zapytany, czy jest to pomysł całego resortu nauki, czy tylko byłego już wiceministra. - Pan senator Stanisławek zdementował jakoby takie słowa padły z jego ust- odpowiedział Gowin.

Dopytywany, czy te słowa miał wymyślić dziennikarz, powiedział: To była długa, telefoniczna rozmowa, w trakcie której pan minister mówił także o tym, czym się zajmuje w resorcie, że odpowiada za program Erasmus, mówił o planach, które się pojawiają w Unii Europejskiej, żeby tym bardzo sensownym programem objąć także licealistów - to się w publikacji zbiło.

Gowin ocenił, że Stanisławek "zachował się bardzo odpowiedzialnie w poczuciu lojalności wobec rządu i odpowiedzialności wobec rodziców - przeprosił, oddał się do dyspozycji premiera".

Na uwagę, że skoro Stanisławek tego nie powiedział, to jaki sens jest podawania się do dymisji, Gowin powiedział, że "to, co się mówi, to jest jedno, a to, co wybrzmiewa w debacie publicznej, to jest drugie". - Jest coś takiego jak autoryzacja. Jeżeli polityk nie żąda autoryzacji, to potem konsekwencje bywają takie - dodał.

Reklama

Wicepremier pytany, dlaczego w takim razie Stanisławek przeprosił, odpowiedział: Pan senator Stanisławek jest naprawdę wybitnym uczonym, profesorem medycyny, wybitnym lekarzem, onkologiem - to jest miara pewnej klasy, człowiek z bardzo dużą klasą.

Gowin na uwagę, że Stanisławek mógł żądać od dziennikarza nagrania ze swoją wypowiedzią, a skoro takiego nagrania nie ma, to nie podaje się do dymisji, a jeżeli mówi takie słowa, jak w "Kurierze Lubelskim", to przeprasza i nie twierdzi, że to nie są jego słowa, wicepremier przytoczył powiedzenie: Politycy są podobni do muchy - i muchę, i polityka łatwo zabić gazetą.

Z kolei na stwierdzenie prowadzącego rozmowę: Czyli niewinny człowiek, który oddał głowę na ołtarzu zaufania do dziennikarzy, Gowin powiedział: My, politycy musimy brać odpowiedzialność za swoje słowa w taki sposób, nawet jeżeli sens jego wypowiedzi była przeinaczona.

"Kurier Lubelski" podał, że Stanisławek kilka razy zaznaczył w rozmowie, że on w rządzie nie zajmuje się oświatą. - Minister Anna Zalewska zapewniała, że dla wszystkich uczniów znajdą się miejsca. Trudno było w to nie wierzyć. Mogę tylko ubolewać nad obecną sytuacją – powiedział Stanisławek gazecie. - Może miejsca są dla wszystkich, ale nieproporcjonalnie rozłożone. Może nie w każdym mieście sytuacja została wcześniej w pełni przeanalizowana – dodał. Pod koniec artykułu przytoczono jego wypowiedź o skorzystaniu z rozwiązań studenckich, i istnieniu być może jeszcze szansy, by "uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą".

O podaniu się do dymisji Stanisławek poinformował na swoim oficjalnym profilu na Facebooku we wtorek wieczorem. Przeprosił wówczas za swoją wypowiedź udzieloną "Kurierowi Lubelskiemu". "Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy poczuli się dotknięci moją wypowiedzią dla " - napisał Stanisławek.

Tzw. podwójny rocznik – uczniowie, którzy skończyli szkoły podstawowe i gimnazja – spotkają się w nadchodzącym roku szkolnym w szkołach ponadpodstawowych. Zgodnie z zaleceniami resortu edukacji dyrektorzy szkół zwiększyli liczbę oddziałów w placówkach. Nie gwarantuje to jednak, że wszyscy uczniowie dostaną się do wymarzonych szkół.

Gowin pytany w TVN24, czy rząd ma poczucie winy i odpowiedzialności za to co dzieje się w szkołach ponadpodstawowych, powiedział, że "bierzemy pełną współodpowiedzialność za to, co się dzieje dlatego, że naszym partnerem tutaj są samorządy". - Rozumiejąc rodziców, a przede wszystkim samych uczniów, chcę podkreślić, że trzeba jeszcze poczekać. Nawet pierwsza tura rekrutacji się nie skończyła - dodał.

- Żaden uczeń w Szczecinie, ani w Chełmie, ani w Warszawie, ani w Krakowie, nie znajdzie się w takiej sytuacji, żeby nie było dla niego miejsca w szkole średniej - powiedział wicepremier. Zastrzegł też, że jeżeli będą sytuacje awaryjne, to rząd jest przygotowany na poniesienie dodatkowych nakładów na uruchomienie dodatkowych klas.